
Warszawska Wisła przyciąga tłumy od lat. A przy takich upałach niemal każdemu przyszło do głowy, aby choć na chwilę wejść do wody i zamoczyć nogi. A co z głową? Trzeba mieć ją na karku.
Wszedłem na stronę Narodowego Archiwum Cyfrowego i zobaczyłem, że kiedyś kontakt z Wisłą nie kończył się na piasku.
Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że możliwość kąpieli w Wiśle byłaby nieocenionym walorem nadwiślańskich plaż, które pokochali warszawiacy. Wiedzą o tym również miejscy urzędnicy, którzy zobowiązali się umożliwić kąpiel w stolicy.
Czyściej dzięki Unii
A jak jest dziś? Ludzie do wody wchodzą, choć w rzece kąpać się nie wolno. Ale jak tłumaczy Renata Kuryłowicz, podstawową przeszkodą jest bardzo silny prąd Wisły, a nie legendarne już zanieczyszczenie. – Rzeka jest niebezpieczna, a poza tym jest to szlak żeglugowy. Po Wiśle pływają promy, tramwaje wodne i różne mniejsze jednostki – mówi koordynatorka Służby Brzegowej.
Ludzie się kąpią, bo jest gorąco. Nie ustawimy policjanta na brzegu, by karał wszystkich po kolei, za to, że wchodzą do wody, ale taki zakaz istnieje i powinno się go przestrzegać. Natomiast nie spotkałam się z tym, aby ktoś dostał mandat za wejście do wody.
Ramowa Dyrektywa Wodna:
Dyrektywa ustanawiająca ramy wspólnotowego działania w dziedzinie polityki wodnej jest wynikiem wieloletnich prac Wspólnot Europejskich zmierzających do lepszej ochrony wód poprzez wprowadzenie wspólnej europejskiej polityki wodnej, opartej na przejrzystych, efektywnych i spójnych ramach legislacyjnych. Zobowiązuje państwa członkowskie do racjonalnego wykorzystywania i ochrony zasobów wodnych w myśl zasady zrównoważonego rozwoju. Czytaj więcej
Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl
