Nowa Zelandia nie chce być kojarzona z zależnością od Wielkiej Brytanii. Tamtejszy rząd opublikował na swojej stronie 40 propozycji nowej flagi. Na obecnej znajduje się Union Jack, który przypomina o tym, że głową Nowej Zelandii, mimo ogromnej odległości, jest królowa Elżbieta II. Mieszkańcy tego kraju mają proste marzenia - skończyć studia, dostać pracę, kupić dom i … łódkę! Jak żyje się w tym oddalonym od nas o ponad 17 tysięcy kilometrów państwie? Opowiadają nam Polacy, którzy tam mieszkają.
Najlepszy kraj do życia
Jakie są nasze pierwsze skojarzenia z Nową Zelandią? „Władca pierścieni” i owce. Polacy coraz bardziej interesują się tym krajem. To jedno z wymarzonych miejsc wakacyjnych. Ale Nowa Zelandia to nie tylko pastwiska i słynna saga. Nowozelandczycy wymyślili popularne klapki - japonki. Co jeszcze? Zorbing, bungee i jogging. – Ostatnio Nowa Zelandia wypłynęła też muzycznie dzięki Lorde i sportowo z niesłabnącym zespołem rugby All Blacks – mówi Marta Mazurkiewicz, autorka bloga o życiu w Nowej Zelandii - „Juicy&Sweet”. Marta rzuciła wszystko i wyprowadziła się do kraju kiwi, aby robić doktorat z italianistyki!
– Nowozelandczycy mają doskonałe warunki, by czuć się szczęśliwymi. Ten kraj od lat plasuje się w czołówce najlepszych krajów do życia – mówi Marta. Polka twierdzi, że mieszkańcy wyspy są spokojniejsi od Polaków, potrafią cieszyć się życiem i jego drobnymi przyjemnościami.
Pogoda w Nowej Zelandii potrafi zaskoczyć, dlatego ludzie, którzy mieszkają w tym kraju sporo o niej rozmawiają. – Zwłaszcza wiosną! Trzeba ubierać się na cebulkę, bo w jednej godzinie może być gorąco, nagle zrywa się wiatr, nadchodzą chmury, pada deszcz, a potem znów wychodzi słońce – opowiada autorka bloga „Juicy&Sweet”.
Ralf Klis, autor bloga „New Kiwi” przyjechał do Nowej Zelandii pięć lat temu. Po roku otworzył własną agencję interaktywną. – Rzeczy, na które na pewno warto zwrócić uwagę, to to, że (na tamtejsze standardy – red.) ja pracuję tutaj niespotykanie dużo. A pracuje tyle samo, ile pracowałem w Polsce, jako manager w Onecie. Tutaj praca nie jest najważniejsza, najbardziej liczy się rodzina i przyjaciele, dom i hobby. Praca to tylko część życia. Kiedy pracownik mnie pyta, czy możne wyjść godzinę wcześniej, trzeba się zgodzić. Kiedy ostatnio jeden z pracowników spytał, czy możne jechać na 6 tygodniowe wakacje (z czego ma tylko 3 tygodnie urlopu) – tez trzeba się zgodzić – wylicza Ralf.
Flaga i królowa
Nowozelandczycy nie lubią być kojarzeni z Wielką Brytanią. Mają potrzebę wyrażenia swojej autonomiczności. Chcą nawiązać do maoryskich korzeni. Kraj nie jest już przecież kolonią brytyjską. Elżbieta II jest oficjalnie królową tego kraju, ale mają przecież swój rząd, gospodarkę i problemy. – Nowa flaga zaznaczyłaby tę odrębność. Kolejnym argumentem za jej zmianą jest łudzące podobieństwo do flagi Australii. Często rodzi to nieporozumienia i dyplomatyczne wpadki –tłumaczy Marta.
– Według ankiet 70% kiwusów nie chce zmiany flagi. Zmiana flagi to pomysł rządu i wielu uważa ze to pomysł premiera, aby zapisać się w kartach historii. Za kilka miesięcy będziemy mieli referendum, wiec tak naprawdę się okaże. Prawda jest jednak taka, że wydawanie wielu milionów na zmianę flagi nikomu się tutaj nie podoba. Pod tą flagą walczono w pierwszej i drugiej wojnie światowej, a Nowa Zelandia odniosła jedną z najwyższych strat w ludziach - łącznie 27 tysięcy osób w 5 milionowym kraju – tłumaczy autor bloga „New Kiwi”.
– To nie jest tak, że mieszkańcy wyspy czują niechęć do brytyjskiej Rodziny Królewskiej. Ale nie darzą jej taką miłością, jak Brytyjczycy. Temat zmiany flagi pojawia się tam już od kilku lat. Nowa Zelandia ma też drugą, nieoficjalną flagę. Powiewa jest podczas meczów rugby - biały liść paproci na czarnym tle. Ten liść - silver fern - jest jednym z symboli kraju.
– Wprawdzie, jak przyjechał książę William z Kate i małym Georgem, żył tym cały kraj, a książęca para długo przed i długo po wizycie królowała na okładkach gazet. Natomiast, przynajmniej wśród moich znajomych, temat rodziny królewskiej nigdy się nie pojawiał. Elżbietę II Nowozelandczycy na pewno kochają za dodatkowy dzień wolny od pracy, bo z okazji jej urodzin jest święto narodowe – opowiada Marta.
Polityka i problemy
Nowozelandczycy rzadko rozmawiają o polityce i pieniądzach. Nie lubią konfliktów, dlatego unikają tematów, które są ich źródłem. Martwią ich za to ceny nieruchomości i wysokie opłaty za mieszkanie.
– Pamiętam swoje zdziwienie, gdy na pierwszej stronie największej nowozelandzkiej gazety było wielkie zdjęcie zmarłej właśnie owcy Shrek, która dała najwięcej wełny merino. To był główny temat wydania! Nowozelandczycy chyba bardziej niż polityką interesują się kwestiami społecznymi – stwierdza Marta. Jak dodaje, sporym problemem jest alkoholizm i przemoc domowa. Do tego emigracja - Nowozelandczycy wyjeżdżają do Australii, mimo że pielęgnują swój patriotyzm. Martwią się dużym napływem kapitału zagranicznego.
Tutaj każdy ma samochód, transport publiczny jest bardzo wolny i nieregularny. Ralf twierdzi, w przeciwieństwie do Marty, że przez to tworzą się ogromne korki. Większość ludzi zaczyna i kończy dzień w samochodzie.
Za ile do Nowej Zelandii?
Żeby dolecieć do Nowej Zelandii z Polski nie obejdzie się bez dwóch przesiadek. Podróż jest długa, trwa około 30 godzin. Ceny za lot zaczynają się zazwyczaj od 5 tysięcy złotych. Choć za około 4 tysiące złotych można polecieć z Warszawy do miasta Christchurch.
Ralf potwierdza, że ceny domów są ogromnym problemem dla mieszkańców. Dzieje się tak ze względu na migracje przede wszystkim bogatych obywateli Chin. Problemem jest również niewystarczająca podaż. Średnia cena domów w Auckland to ok. 900 000 dolarów. – W dodatku zaostrzone są przepisy do pożyczania pieniędzy i trzeba mieć minimum 20% wkładu własnego – wyjaśnia Ralf. Powoduje to, że na dom stać tylko wyższą klasę średnią.
Nowa Zelandia jest największym eksporterem mleka na świecie. Ceny tego produktu są tematem do rozmów, bo kilogram mleka w proszku rok temu kosztował 9 dolarów. Teraz cena spadła o połowę, a ekonomiści szacują, że może to być powodem uszczuplenia gospodarki o około 4 miliardy dolarów.
– Kiwusie ( tak Ralf nazywa Nowozelandczyków –red.) są bardzo wyluzowanymi ludźmi i polityka to coś, co jest w tle, co pozwala chodzić do lekarza za darmo – stwierdza. Ale jak wszędzie na świecie, zdarzają się afery. Rząd je przetrwał i został potem ponownie wybrany z 50 proc. poparciem. – Szpiegowanie obywateli i konkurencji (używanie służb specjalnych do tego), podsłuchiwanie zagranicznych dyplomatów. Do tego przekazanie (dosłownie) kilkunastu milionów dolarów osobie prywatnej z Arabii Saudyjskiej, żeby przekupić Saudyjczyków do kupowania w Nowej Zelandii. I nikogo to nie obchodzi! – O ile nie uderza to w "rockstar economy", jak zostało nazwane zjawisko szybkiego i dynamicznego wzrostu gospodarczego w tym kraju, to jest ok – twierdzi Ralf.
BBQ, szacunek i marzenia
Kogo podziwiają Nowozelandczycy? – Wielkim szacunkiem cieszą się ci, którzy godnie reprezentują kraj na świecie, dają powody do narodowej dumy. Na przykład wszyscy z otoczenia All Blacks, zwłaszcza kapitan Richie McCaw i trener, który w 2011 poprowadził drużynę do zdobycia tytułu mistrzów świata – mówi blogerka. – Na pewno Sir Edmund Hillary (pierwszy zdobywca Everesta) czy reżyser Sir Peter Jackson – wymienia Ralf.
Nowozelandczycy lubią spędzać czas poza domem. Z przyjaciółmi w kawiarniach, parkach, na plaży. Organizują weekendowe wypady rowerowe, wspinają się, pływają na desce. W weekendy i w wakacje można ich znaleźć w swoich domkach letniskowych, które tam nazywają się „batch”.
– Codzienność jest zdecydowanie spokojniejsza niż w Polsce. Nawet w największym mieście jakim jest Auckland, życie toczy się powoli, nie ma korków, nikt nie łamie ograniczeń prędkości, nikt nie przebiera nogami stojąc w kolejce do kasy. Ludzie są po prostu zrelaksowani. Dużo czasu spędzają też poza domem, zwłaszcza gdy robi się cieplej. Ciągle organizowane są jakieś festiwale w parkach, ludzie przesiadują w kawiarnianych ogródkach, jeżdżą na plażę, spotykają się na grilla. Myślę, że tu celebruje się codzienność. Nikt nie spina się, żeby spełnić oczekiwania innych. Każdy żyje dla siebie i według swoich wartości –opowiada Marta Mazurkiewicz.
– Wiele czasu też spędza się z rodzina i przyjaciółmi. BBQ jest tutaj jak religia i nie ma chyba domu, który by go nie miał. No i ryby, zapomniałbym o łowieniu ryb w oceanie. W weekend robią się kolejki na zjeździe do zatoki, gdzie zrzuca się lodki z przyczepy – wymienia Ralf.
– Tutaj panuje podejście - jest to jest, jak nie przeszkadza w moim codziennym życiu, to niech sobie będzie".
Co najbardziej podoba się Marcie w Nowej Zelandii? – Luźny styl życia i to, że ludzie są dla siebie życzliwi i pełni szacunku, czego brakuje w Polsce. Do tego oczywiście piękne krajobrazy i przyjemny klimat - przynajmniej na północy.Marta ma teraz przerwę w doktoracie, urodziła drugą córkę. Obecnie jest w Polsce i stara się nadrobić rodzinne zaległości. Kiedy była w Auckland, oprócz codziennych wizyt na uniwersytecie, gdzie miała swoje swoje biuro i prowadziła zajęcia z włoskiego, w weekendy jeździła na plażę i zwiedzała okolicę. Brała udział w życiu lokalnych społeczności. – Każdy dzień był inny, ale każdy przyjemny – podsumowuje Marta.