Słowacja może być atrakcyjnym celem dla polskich przedsiębiorców
Słowacja może być atrakcyjnym celem dla polskich przedsiębiorców Fot. Shutterstock

“Nie ma co czekać aż rządzący krajem poprawią warunki na miejscu. Na Słowacji jest bezpieczniej, taniej i prościej niż w Polsce” – w ten sposób Centrum im. Adama Smitha zachęca przedsiębiorców, by przenosili działalność do naszego sąsiada. Dlaczego? Oto 5 dowodów, że Słowacja to lepszy kraj dla biznesu.

REKLAMA

1. Bez biurokracji

Najpierw “prościej”. To, co skłania zagranicznych przedsiębiorców do przenosin na Słowację, to maksymalnie ograniczona biurokracja, która w Polsce jest taką bolączką. By założyć jednoosobową działalność trzeba tylko zgłosić się do urzędu rejestrującego, przy czym wniosek można wysłać także e-mailem (konieczny podpis elektroniczny) lub pocztą. Opłata za rejestrację to 5 euro. Dodatkowo funkcjonują pojedyncze “punkty kontaktowe”, w których też można otworzyć firmę.
Czas oczekiwania? Działalność rozpocząć można natychmiast na podstawie tzw. cichej zgody. Ostateczna zgoda na rejestrację to kwestia ok. 25 dni.

2. Podatki

To punkt nieco kontrowersyjny. Centrum im. Adama Smitha zachęcając do otwierania biznesów na Słowacji powołało się na informacje o funkcjonującym tam 19 proc. podatku liniowym. Tyle że Słowacy już trzy lata temu pożegnali się z jednolitą stawką. Podatek dla firm wzrósł z 19 do 23 proc..
To nie oznacza jednak, że Słowacja przestaje być atrakcyjna. Innych korzyści jest aż nadto. Jak choćby fakt, że podstawowa stawka VAT jest tam niższa niż w Polsce i wynosi 20 proc. – dodatkowo z szerszym niż u nas prawem do odliczania podatku.
Polscy przedsiębiorcy będą też zainteresowani innymi podatkowymi tematami. Generalnie prawo podatkowe jest tam prostsze, obowiązuje niższy podatek od dywidendy, nie ma podatku od zysków kapitałowych...
Szczególnie opłaca się robić biznes w branży transportowej. Słowacy nie mają podatku od środków transportowych. Różne źródła podają, że firma, która ma 100 TIR-ów, na biznesie tuż za granicą zaoszczędzi rocznie nawet 300 tys. złotych.

3. Pracownik? Mniej "wymagający"

Nie ma się co oszukiwać – dla przedsiębiorcy bardzo liczy się to, jakie rygory dotyczące płacy i pracowników nakłada się na niego w konkretnym kraju. Na Słowacji mają pod tym względem powody do zadowolenia. Niższa niż u nas płaca minimalna (380 euro), nieco krótszy urlop wypoczynkowy, możliwość zatrudnienia na czas określony do dwóch lat (z maksymalnie dwukrotnym przedłużeniem) – to zachęcające zalety.

4. Świat bez ZUS

Nie od dziś wiadomo, że składki na ZUS są wyjątkowo dokuczliwym obciążeniem dla polskich przedsiębiorców. Po upływie okresu, w którym jako początkujący biznesmeni płacą niskie składki, muszą oddawać co miesiąc nawet tysiąc złotych. Na Słowacji jest lepiej. Składka na ubezpieczenie zdrowotne to równowartość około 200 zł, a na inne składki ZUS ok. 500 zł.
Dodatkowo polscy przedsiębiorcy znaleźli sposób, jak - z wykorzystaniem sąsiada - jeszcze bardziej obniżyć koszty. Zamiast tysiąca miesięcznie na ZUS płacą 300-400 zł ubezpieczenia od ułamku etatu w słowackiej firmie. Wystarczy tylko się tam zatrudnić, co przy mnożących się pośrednikach nie jest trudne. Wszystko całkowicie legalnie. Właśnie z tego powodu na początku tego roku polskie media pisały, że "Słowacja staje się rajem podatkowym". Coś w tym jest.

5. Godność przedsiębiorcy

Argument ostatni, ale być może równie ważne, co te dotyczące niskich podatków i ZUS-u. W Polsce przedsiębiorcy często skarżą się na to, że państwo traktuje ich po macoszemu, często podkładając nogi i traktując z podejrzliwością. Nietrudno się więc dziwić, że to, o o czym marzą, to przyjazne podejście. Z relacji tych, którzy założyli biznesy na Słowacji, wynika, że tam mogą właśnie na to liczyć.
"Dla Polaka, który przez urzędników finansowych i zusowskich jest traktowany jak potencjalny oszust podatkowy warunki, jakie stwarza Słowacja przedsiębiorcom wydają się rajem. Dla mnie, jako przedsiębiorcy tak powinno wyglądać państwo, które dba o to, by stworzyć obywatelom godne warunki prowadzenia działalności" – pisze jeden z zainteresowanych biznesmenów. I dodaje: "Wsiadam w samochód, jestem na Słowacji w dwadzieścia minut... czy powinienem zaprzepaścić taką okazję?".

Napisz do autora: michal.gasior@natemat.pl