
Włączasz Facebooka, czy Instagrama i wita Cię leśny krajobraz. Ewentualnie jezioro. Zachwyty, ochy, achy. I nie możesz zrozumieć tylko jednego. Czy nikt z twoich znajomych nie widział w życiu lasu? A nie. Przepraszam. To ma być sztuka. Może przez małe „s”, ale chyba o to w tym chodzi. Gdyby się jednak nad tym zastanowić - może to dobrze, że staramy się chociaż w taki sposób realizować nasze aspiracje artystyczne.
Czasami zdarza się tak, że fotograf musi „polować” na obraz wiele dni, miesięcy, a nawet lat. Zupełnie przeciętny człowiek, użytkownik smartfona, spędza nad zdjęciem kilka minut (wliczając w to oczywiście zabawę filtrami i magiczną różdżką). Czy słusznie możemy nazywać to sztuką, a siebie fotografem?
W czasach moich dziadków przypadał jeden fotograf na miasto, w czasach moich rodziców – jeden na rodzinę. Dziś te proporcje zupełnie się odwróciły, bo jeśli dobrze policzyć, każdy z nas ma aparat. I to nawet nie jeden, a kilka: w smartfonie, w tablecie, w laptopie. Banalnie prosty dostęp do sprzętu spowodował, że produkujemy niewyobrażalne ilości zdjęć, których nie mamy nawet czasu oglądać, bo przecież cały czas dochodzą nowe.
Co ważne w tej kwestii, powinniśmy zastanowić się, jakie inne potrzeby mogą pomagać nam spełniać tego typu zdjęcia. Być może nie jest to tylko kwestia ładnego obrazka. Jak powiedziała nam jedna z naszych rozmówczyń, która sama chętnie wrzuca zdjęcia przyrody na Facebooka i Instagrama, sprawa nie jest taka oczywista.
Czy przyroda na Facebooku może nas tylko i wyłącznie irytować? Paulina sama nie wrzuca wielu zdjęć na Facebooka. Owszem, zdarzają się według niej denerwujące fotografie, ale nie są to raczej zdjęcia lasu – Nie wydaje mi się, że jest to zaśmiecanie Facebooka. Bardziej irytujące jest wstawianie zdjęć młodych pań eksponujących swoje walory fizyczne... A publikacja zdjęcia lasu? Przyjemny widok pośród Facebookowych śmieci. – jak dodaje – Sama używam filtrów w telefonie i eksperymentuję ze zdjęciami. Jest to dla mnie bardziej forma zabawy i możliwość uwieczniania miłych chwil w oryginalny sposób.
Fotki przyrody na Facebooku to dla mnie forma popisania się przed kimś. Coś w stylu "ja jestem w pięknym miejscu, a Ty siedzisz na tyłku w mieście".
Psychologiczne aspekty umieszczania zdjęć na portalach społecznościowych to jedno. Kiedy jednak zastanowimy się nad ich aspektem estetycznym, zdania są podzielone. Bo gdzie właściwie możemy umieścić nasze współczesne poczucie estetyki? Czy jest to kwestia kluczowa dla zdjęć z serwisów społecznościowych? Pewnie nie, skoro przewijając ekran myszką, widzimy dziennie kilka, lub kilkanaście "dzieł sztuki". Dobrze byłoby jednak starać się o zachowanie w tym wszystkim dobrego smaku.
To właśnie liczba zdjęć sprawia, że widz traktuje je masowo. Często nawet ich nie ogląda, a po prostu na nie patrzy. Przeciętny widz traktuje zdjęcia jednowymiarowo, zakładając z góry, że fotografia ma wyłącznie cieszyć oko, że nie musi być czymś więcej. Stąd bierze się popularność wszystkich filtrów, które w fotografii są jak przyprawy. Dobrze przyprawione danie smakuje lepiej, ale czy można się najeść samymi przyprawami?
Napisz do autorki: katarzyna.milkowska@natemat.pl
