Reklama.
"Zimną wojną o topniejące lody" nazywa najnowsze działania wojsk rosyjskich na Północy dziennik "Die Welt". Tygodnik "Der Spiegel" zwraca natomiast uwagę na to, iż rosyjscy żołnierze pojawiają się liczniej nie tylko na pograniczu rosyjsko-ukraińskim, czy na Kaukazie, ale także na obszarach topniejących lodów Arktyki.
Kreml właśnie wysłał tam niezwykle liczną misję swojej Floty Północnej. Oprócz wojskowych na Morze Barentsa wypłynęli też rosyjscy naukowcy, którzy mają obserwować, gdzie arktyczny lód topi się najszybciej, a co za tym idzie, gdzie najszybciej możliwe będzie poszukiwanie złóż ropy i gazu.
To właśnie o nie od pewnego czasu spierają się Rosja, Norwegia, a ostatnimi czasy także Kanada, Dania, oraz Stany Zjednoczone. O ile wszystkie pozostałe kraje skupiają się na rozwiązaniach dyplomatycznych, o tyle Rosja już dawno postawiła na militaryzację Arktyki. I być może dąży dam w dłuższej perspektywie do konfliktu bardziej otwartego niż ten, który rękami rzekomych "separatystów" toczy na Ukrainie.
O planach rozkręcenia ewentualnego konfliktu rewizję arktycznych granic w naTemat pisaliśmy już przed rokiem, gdy Władimir Putin poinformował, że do 2017 roku Rosja utworzy Dowództwo Arktyczne,”Północ” któremu będą podlegać dwie nowe brygady. Mają one być złożone z żołnierzy różnych rodzajów sił zbrojnych i "patrolować rosyjską strefę przybrzeżną". W rzeczywistości będą jednak raczej dążyć do jej powiększania.
Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl