Gdy mówimy "seksbomba", myślimy…no właśnie, kto jest dzisiejszym ideałem kobiecego piękna? Jakie kształty są bliskie tym, które postrzegamy jako piękne i jak się to zmieniło chociażby przez ostatnich kilka dekad? Czy funkcjonują jeszcze idealne proporcje sprzed ery silikonu i chirurgii, czyli 90-60-90? Sprawdzamy!
Gdyby Marilyn Monroe żyła w dzisiejszych czasach, nosiłaby inny rozmiar ubrań niż w latach 50-tych. Ikona piękna i wzorzec seksownej blondynki wtedy nosiła bowiem rozmiar 12, czyli 42-44. Czy była pulchna, duża, plus size? Niekoniecznie! Dziś pomimo, że Marilyn nie była drobna, a jej kształty bardzo kobiece i bujne, aktorka zmieściłaby się w sukienki od rozmiaru 00 – 8! A to ze względu na zmianę standardowych wymiarów bioder, talii i biustu, które składają się na rozmiar ubrania. Z tego wynika dość prosty wniosek – jesteśmy coraz grubsze, lub zmienia się nasza budowa i proporcje.
Rośniemy wzdłuż czy wszerz?
Najciekawsze jest to, jak zmieniały się obwody talii i biustu odpowiadające poszczególnym rozmiarom ubrań na przestrzeni kilku dekad. A także proporcje talii do biustu. Lata temu zdecydowanie obowiązywały proporcje w stylu tzw. klepsydry. Czyli bardzo wąska talia i pełne kształty na biodrach i na biuście. Dziś w pasie każda z nas ma dużo więcej niż nasze babcie (i zgodnie z tym, co wynika z zamieszczonych poniżej wymiarów, czasem to oznacza różnicę nawet 20 cm w rozmiarze). Być może dlatego, że nie nosimy gorsetów, nie wciągamy brzuchów.
Dowody na obwody
Talia 58 cm – 61 cm – rozmiar 8 (38-40) w latach 1958-1970 Talia Marilyn Monroe, czyli 63,5 cm - rozmiar 12 (42-44) w 1958 roku Talia 63,5 cm – rozmiar 0 od 2001 - 2011 Talia 63,5 cm - rozmiar 00 od 2011 – dziś Talia 81 cm - rozmiar 12 od 2011 (różnica prawie 20 cm!) Talia 71-74 cm - rozmiar 16 w 1958 roku Talia 91 cm - rozmiar 16 w 2011 (różnica ok. 20 cm!) Talia 81 cm - rozmiar 20 w 1958 roku Talia 101,5 cm - rozmiar 20 w 2011 roku (różnica 20 cm!)
Biust 79 cm – rozmiar 8 w 1958 r. (dziś to rozmiar 0 lub nawet 00!) Biust 91 cm – rozmiar 8 w 2011 r. Biust 86 cm – rozmiar 12 w 1958 r. – to właśnie obwód słynnego biustu Marilyn! Biust 99 cm – rozmiar 12 w 2011 roku – dziś Marilyn nosiłaby dużo niższy rozmiar…
Źródło: cosmopolitan.com
Ale mam jeszcze dwie tezy. Pierwsza to ta, że jesteśmy dziś dużo wyższe, więc proporcje ciała są nieco inne. Kiedy oglądałam film o Yves Saint Laurent, przeczytałam załączoną do niego krótką historię jego powstawania. Okazało się, że największym problemem związanym z realizacją filmu (jak to w filmie o kreatorze mody – clue były oryginalne ubrania), było znalezienie modelek lub aktorek, które zmieściłyby się w nie. Szok! Te współczesne miały zbyt szerokie talie, biodra i ramiona, żeby „wbić” się w kreacje pana Saint Laurenta…
Karmieni opowieściami, że kiedyś to kobiety miały pełne kształty a dziś promuje się tylko szkielety w stylu Kate Moss, czy innych modelek jesteśmy wprowadzani w błąd. Owszem, te wysokie, wychudzone modelki to ewenement. Są niemal jak awatary. Każda zbudowana jest głównie ze smukłych nóg. Natomiast modelki mają inną budowę. Inne kości. Kiedy przyjrzałam się z bliska Anji Rubik czy Edycie Zając (z tą drugą zrobiłam sobie zdjęcie i więcej tego błędu nie powtórzę, bo wyglądałam na nim jak tucznik, a nim nie jestem), zauważyłam, że kości ich nóg i rąk są niemal o połowę węższe niż moje.
Kiedy robiłam wywiad z Kate Moss, zauważyłam, że jej głowa i twarz są drobne jak u małej dziewczynki. Takie twarze lepiej wyglądają na zdjęciach niż te szersze i większe. Za to przeciętne kobiety rosną dziś znacznie wyższe niż w latach 50-tych. To postęp cywilizacji. Jesteśmy społeczeństwem lepiej – może aż za dobrze – odżywionym. I nosimy znacznie więcej tłuszczu w obwodach ciała. I tu się pojawia moja druga teoria: jemy znacznie więcej niż nasze babcie. I żywność, którą na co dzień spożywamy jest bardziej kaloryczna niż dawniej.
Powrót do przeszłości?
Oczywiście w każdym niemal kraju, ba, nawet w każdej marce rozmiary ubrań się różnią. Zupełnie inne jest włoskie 38 w porównaniu z tym francuskim, czy duńskim. Natomiast rzeczywiście przeglądając stare fotografie, magazyny i oglądając kultowe czarno-białe filmy widać, że budowa kobiety – zarówno tej idealnej, jak i tej przeciętnej – znacznie się zmieniła. Dziś bardziej przywiązujemy wagę do proporcji mięśni w stosunku do tkanki tłuszczowej. Ćwiczymy, biegamy, trenujemy. Mamy też jako kobiety coraz większe rozmiary stóp – co mnie osobiście martwi, bo nie mieszczę się w przepiękne szpilki z kolekcji 100 par mojej babci z lat 80-tych.
Natomiast siostry Kardashian, Beyonce, czy Kate Upton i zachwyt ich budową oraz pierwsze miejsca w rankingach tych najseksowniejszych i najbardziej pożądanych zmieniają trochę nasze postrzeganie kobiecego piękna. Są znacznie większe niż Marilyn Monroe, ich kształty – pełniejsze, ale proporcje klepsydry – podobne. Czy więc doświadczamy właśnie powrotu do przeszłości ideału kobiecego piękna? Możliwe. Grunt, żeby nie dać się zwariować z walką o dążenie do rozmiaru zero. Skoro dawniej i tak oznaczało to rozmiar 8...