Kobieta, która przeklina różni się czymś od przeklinającego mężczyzny?
Kobieta, która przeklina różni się czymś od przeklinającego mężczyzny? Fot. BuzzFeedYellow YouTube

„Kiedy kobieta przeklina, to jakby róża strzelała w ciebie kolcami… a róża bez kolców przestaje być różą”. Ta jakże wzniosła paremia wskazuje, że prawdziwa dama powinna strzec się przed powiedzeniem choćby najmniej wulgarnego słowa. Żaden królewicz nie przyjedzie wtedy po nią na białym koniu. Co jeśli jednak ten królewicz zamiast kwiatami, będzie „rzucał mięsem”? Kto może, a kto nie może przeklinać i dlaczego to właśnie kobiety nie.

REKLAMA
Filmowe przekleństwo
Sama nie przeklinam. Nie lubię, nie jest mi to do niczego potrzebne, radzę sobie innymi słowami. Czy więdną mi uszy kiedy słyszę bluzgi? Nie zawsze. Kiedy jednak zobaczyłam filmik pod wymownym tytułem: „When You’re A Girl Who Loves To F*cking Cuss” zaczęłam zastanawiać się, czy moje uszy jednak zwiędnięciu nie ulegną. Oprócz liczby wulgarnych słów użytych w ciągu 1 minuty i 34 sekund, jest jeszcze drugie dno. Dlaczego tak bardzo bulwersuje nas przeklinanie kobiet właśnie? Czy gdyby głównym bohaterem miał być mężczyzna, nie byłoby w ogóle sprawy?
Internetowe halo
Cały film, który obejrzało już ponad pół miliona osób, opiera się na prostym scenariuszu. Jest młoda kobieta, którą spotykamy w stresujących (i nieco mniej trudnych) sytuacjach, na które ona reaguje bluzgami. Mocno. Dużo. I niby śmiesznie. A przynajmniej internauci się śmieją: „Swoja dziewczyna”; „Cała ja”; „ To o mnie! Mama czasami mówi mi, żebym przestała i wtedy przypominam, że mam to po niej”.
Jak mówią badania naukowców, wulgaryzmy zmniejszają napięcie, pomagają rozładować emocje i co więcej, łagodzą fizyczny ból. To by się nawet zgadzało, bo bohaterka filmu wydaje się być osobą, która żyje w ciągłym napięciu i nieustannie potrzebuje dać upust negatywnym odczuciom. Jej język jest agresywny i to właśnie wydaje mi się clou problemu. Według mnie jest to po raz kolejny powrót do tematu agresji wśród kobiet.
Agresja jest zawsze agresją
Do agresji mężczyzn przez wieki przywykliśmy. Chłopcy, jak biją się w piaskownicy to oznacza, że uczą się życia w grupie. Dziewczynki, że jest z nimi coś nie tak. Język może być tak samo agresywnym zachowaniem, jak przemoc fizyczna. I nie ma w tym nic śmiesznego, niezależnie od tego jaka płeć się jej dopuszcza.
Oczywiście nie powinniśmy też popadać w skrajności. Wulgaryzmy i przeklinanie, jak już wyżej wspomniałam, mogą spełniać wiele, przystosowawczych funkcji. Język ma nam ułatwiać życie, między inny właśnie możliwością rozładowania emocji. Kiedy widzę, że ktoś przez przypadek uderza się w mały palec u nogi i siarczyście sobie przeklnie, rozumiem. Również w sztuce wulgaryzmy mogą odgrywać ważną rolę. Podkreślają, umacniają, hiperbolizują niektóre zjawiska. Nie można też odmówić tego, że przekleństwa są nieraz pieprzem dodanym do codziennych opowieści. Wtedy faktycznie jest zabawnie, bo każdy czuje się w takim kontekście bezpiecznie. Wiemy jaką funkcję one spełniają. Kiedy stają się po prostu przecinkiem, zasadność funkcji zanika i zaczyna uderzać to w uszy.
Kobieca strona przekleństw
Z jednej strony można też potraktować ten filmik, jako obraz feministycznego myślenia. Skoro mężczyźni mogą przeklinać, to my też. Jedna z kobiet napisała: „Nie rozumiem dlaczego kobiety nie mogą mówić, jak mężczyźni”. Na innych forach również pojawiają się wypowiedzi w podobnym tonie: „Mamy w końcu równouprawnienie, toteż przeklinanie u kobiet, jak i u mężczyzn jest takie samo!”.
Z drugiej jednak strony, zastanówmy się, czy jest to dobra płaszczyzna do walki o równouprawnienie. Równość jest potrzebna wszędzie i całym sercem za tym jestem. Czy jednak w sferach raczej mało chlubnych wszyscy chcemy równać w dół? W podobnym tonie jest równie dużo komentarzy: „Moim zdaniem, poziom obycia i kultury to kwestia wychowania i konkretnej osoby, a nie płci.”; „Nie widzę różnicy pomiędzy tym, jak przeklina chłopak, a tym, jak przeklina dziewczyna. Wszystko jest dla ludzi, ale w granicach zdrowego rozsądku.”; „W tym przypadku jestem jak najbardziej za równouprawnieniem - czyli niech każdy wyraża się ładnie i uprzejmie”.
Podobnie powiedziała nam młoda warszawianka. – W sytuacjach nerwowych czasami trudno jest mi powstrzymać wypływające przekleństwo. Chociaż uważam, że jest to nieeleganckie zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn. Zdarza mi się przeklinać (nawet często), ale zwykle pojawia mi się wtedy ganiący głos w głowie: "nie wypada". Oczywiście wszystkie przekleństwa są nacechowane negatywnie, jednak wydaje mi się, że w ustach pewnych osób brzmią one wyjątkowo wulgarnie i agresywnie, a w ustach innych są jedynie odrobiną pieprzu.
Fajnie, ale do czasu
Faktycznie dobrze jest rozróżniać kiedy przekleństwa są przyprawą i nadają mocy wypowiedzi, a kiedy stają się niesmaczną, agresywną i wulgarną papką słowną. W przytoczonym tu filmiku wulgaryzmy są czymś zabawnym i wręcz nobilitującym. Dużo przeklinam – jestem taka fajna. Nie. Nie zgadzam się na takie myślenie. Niezależnie czy jest to film o kobietach, czy mężczyznach. Dziwi mnie tylko, jak wiele osób ciągle kulturę osobistą umieszcza w szufladach stereotypów. Dlatego też podobną niezgodę wzbudza we mnie cytat, który pozwoliłam sobie umieścić na początku. Dobrze byłoby w końcu zrozumieć, że ogłada, takt i grzeczność nie zależą od płci.

Napisz do autorki: katarzyna.milkowska@natemat.pl