
Co przychodzi nam na myśl, kiedy pada hasło: Mieszkanie? Coraz częściej wnętrza rodem z Pinteresta. Takie, które można przypinać na tablicy i się nimi zachwycać. Rzeczywistość nie zawsze jest ich wiernym odwzorowaniem. Krakowianka, Magda Milejska, pokazuje, że może nim być.
Magda Milejska, pracownica agencji reklamowej, rok temu zadawała sobie pytanie: Gdzie chciałabym żyć? Podobnie jak inni odpowiedzi szukała w Internecie. - Podobały mi się różne rozwiązania – opowiada. - Moje ulubione? Portrety ludzi z branży kreatywnej i artystycznej. Pokazywały, jak mieszkają w metropoliach, widziałam ich domy w Nowym Jorku czy Berlinie.
W takich rzeczach łatwo się zakochać, jeszcze łatwiej udostępnić, puszczając wodze fantazji. Później komputer i telefon idą w odstawkę. Milejska przyznaje mi rację. - Oglądamy wnętrza na Pintereście, ale nie do końca nasze przypominają te, które tak lajkujemy – podsumowuje.
Uważa, że ludzie, choć często chcą zainwestować, zapominają o tym, że perfekcja prowadzi do rozczarowań.
Jestem z zawodu strategiem w agencji reklamowej. Wkrótce będziemy żyć jak nomadzi, częściej zmieniać miejsca, przemieszczać się, czy to w poszukiwaniu pracy albo nowych szans. Inwestycja w zabudowanie mieszkania szafami jest więc trochę stracona. Ze starszymi meblami łatwiej się rozstać, a one są coraz bardziej popularne.
Dowiaduję się, że nie chodzi o tęsknotę za meblościanką i tworzenie „vintage jaskini”. Osią całej tej modernistycznej idei jest wspominany ciągle, naprawdę dobry design. Do tego ładny, a to dla fanów Pinteresta na pewno ma znaczenie.
Usługi są w rożnych pakietach. Mogę przygotować kompleksowy projekt albo skupić się na wyszukiwaniu przedmiotów, którymi urządzę mieszkanie – mówi. Jeśli ktoś chce robić to na własną rękę, powinien używać intuicji. Jedno spojrzenie na zdjęcie i widać, czy jest w nim coś wyjątkowego i wartego odwzorowania. Sfotografowane wnętrze musi wywołać emocje.
Jak wygląda praca projektantki? - Proces na każdym etapie to wynik współpracy. Nie wybieram wszystkiego sama – słyszę. - Zaczynam od swoich propozycji, klienci też je mają, ale które czasem nie mają żadnych punktów zaczepienia. Staram się wtedy dowiedzieć, co je łączy. Dopytuję, dlaczego komuś podoba się dane rozwiązanie. Patrzy na ładne zdjęcie i stwierdza: Wygląda super przez tą świetną sofę. Na co ja: Nie o nią chodzi. Wszystko to kwestia aranżacji i ujęcia.
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl
