Jan Hartman, profesor z politycznymi ambicjami uderza w prezydenta Andrzeja Dudę. W emocjonalnym wpisie na swoim blogu wzywa wszystkie znane sobie siły: od polityków, przez instytucje, po dziennikarzy do interwencji w sprawie propozycji referendalnej prezydenta. Sam pomysł, żeby rozpisać nowe, rozszerzone o trzy pytania referendum, o co postuluje prezydent, nazywa wprost – "hucpą".
Hartman miota obelgi i oskarżenia
– Ledwie wybrzmiały fanfary i pienia na cześć prezydenta Dudy, ledwie zastępy prawdziwych Polaków osuszyły łzy wzruszenia na okoliczność odzyskania katolickiej Ojczyzny, a już Andrzej Duda zaczął spełniać najgorsze obawy związane z jego prezydenturą – grzmi Hartman.
Profesor z Krakowa twierdzi, że pomysł na referendum autorstwa urzędującego prezydenta jest "gwałtem na demokracji". W swojej krytyce idzie nawet jeszcze dalej i twierdzi, że jeszcze nigdy żaden polityk nie posunął się do tak daleko idącej ingerencji w demokratyczny porządek. – Nigdy jeszcze żaden polityk III RP nie próbował zanieczyścić procesu wyborczego partyjniacką intrygą, sięgającą samego dnia wyborów i sterylnej przestrzeni lokali wyborczych! – irytuje się Hartman.
Założyciel lewicowej Wolności i Równości uważa, że wczorajsze wystąpienie prezydenta przenosi nas do czasów, kiedy polityczną palmę pierwszeństwa dzierżyła peerelowska wierchuszka. – Oto wybory stałyby się partyjnym festynem, podczas którego władza zadaje jedynie słuszne pytania, na które może paść tylko jedna słuszna odpowiedź, a jednocześnie przedstawia kandydatów.
Referendum? Nie ogarniam
Oprócz mocnych słów pod adresem prezydenta Dudy, mnóstwa efektownych sformułowań, w tekście Hartmana znalazło się na szczęście i miejsce na celną uwagę – przeciętny obywatel nie orientuje się za bardzo w sprawach, o które politycy zapytają go w referendum.
Prywatyzacja lasów państwowych, sześciolatki w szkole i wiek emerytalny – te zagadnienia według Harmana wymagałyby objaśnienia, a pytanie o nie, bez wcześniejszej akcji informacyjnej, to manipulacja i wprowadzanie wyborców w błąd. Hartman rzuca podejrzenie, że nie tylko wyborca jest w tych kwestiach zielony.
– Stawiam dolary przeciwko orzechom, że prezydent Duda nie ma zielonego pojęcia o zagadnieniach nauczania początkowego i problematyce administracyjno-organizacyjnej związanej z przełomem przedszkole/szkoła – pisze.
Z Hartmanem czasem zgodzić się trudno, ale jako jeden z nielicznych podniósł temat ważny i zbywany w całej dyskusji o referendum, a raczej referendach. Kampania, która się wokół nich toczy koncentruje się na partyjnych przepychankach, a zwykły wyborca pozostaje niewtajemniczony w arkana konsekwencji cofnięcia wieku emerytalnego, posłania sześciolatków do szkoły czy sytuacji Lasów Państwowych. W takiej formule, pytanie niezorientowanych obywateli, rzeczywiście trąci populizmem, a referendum zamienia się w, jak to ujął prof. Hartman, partyjny festyn.