Rodzina to w sumie 11 osób. Oprócz dzieci jest 37-letnia, bezrobotna matka i jej rodzice. Dziś mieszkają w trzypokojowym, komunalnym mieszkaniu. Rocznie, z zasiłków, otrzymują od państwa 40 tysięcy funtów.
Brytyjka Julie Howard, której historię opisuje ”Daily Mail”, nie pracowała od 16 lat. Śpi na podłodze razem z dwójką dzieci, a inne dzieci na dmuchanych materacach w pokoi, w którym śpią dziadkowie. Wszystkie dzieci są w wieku od 3 do 16 lat. Jak twierdzi Howard, w mieszkaniu jest tak ciasno, że jej partner musiał się wyprowadzić do siostry. ”Potrzebujemy większej pomocy” – mówiła gazecie.
Brytyjka twierdzi, że rada miejska w Worcester proponowała jej dwa domy, ale rodzina musiałaby się wówczas rozdzielić. ”Potrzebujemy oddzielnych pokoi dla każdego. Tak nie da się żyć. Czekamy od miesięcy. To frustrujące” – argumentuje.
Brytyjskie gazety piszą, że rodzina ma psa, świnkę morską, papużki, na które rocznie wydają 2 tys. funtów. Howardowie żalą się, że świnka mieszka w szafce, bo nie ma miejsca. ”Nie stać nas na samochód, więc musimy korzystać z taksówek” - narzekają. Na urodziny każdego z dzieci przeznaczają około 50 funtów. W domu jest Playstation.
Brytyjczycy często wytykają Polakom, że to oni tak chętnie korzystają z brytyjskich zasiłków. Historia Julie Howard pokazuje, że nie tylko Polacy. Tymczasem brytyjski premier David Cameron w wywiadzie dla BBC mówił, że konieczne jest pozbawienie imigrantów z krajów Unii Europejskiej dodatku rodzinnego na dzieci, jeśli przebywają one w ojczyźnie. Wymienił przy tym Polaków jako tę grupę, której problem dotyczy w największym stopniu.