Cała Łódź postawiona na równe nogi. Nie sposób porozmawiać z nikim w lokalnych firmach, w urzędzie, nigdzie. – Wszyscy są na inauguracji pociągu. Tam chyba ze sto osób będzie – słyszę co chwila. I prezydent, i wiceprezydent, i prezesi lokalnych przedsiębiorstw, i szefowie chińskich stowarzyszeń. Wszyscy odprawiają kolejny już pociąg z polskimi towarami. Potem wspólny lunch. Na inaugurację przybyły nawet chińskie media.
Środa, samo południe. Pociąg jest pełen towarów z Polski, również z regionu łódzkiego. Już drugi, pierwszy wyjechał z Łodzi w ubiegłym tygodniu i lada dzień dojedzie do Czengdu. Już jest na terenie Chin. Czas przejazdu 12-14 dni. Jedzie nim m.in. polska wódka, woda mineralna, soki, cydr z Chociszewa, piwo z Piotrkowa Trybunalskiego. I słodycze. Między innymi ciastka z wiórkami kokosowymi. 41 kontenerów.
– Ciągle dzwonią różne firmy, przysyłają maile. Pytają, czy i jak mogą wysłać swój towar do Chin. Jest przeogromne zainteresowanie, bo wreszcie pociągi nie jadą do Chin puste – słyszę w firmie Hatrans Logistics, która zarządza połączeniem kolejowym. Chińczycy swoje towary przesyłają koleją do Łodzi już od dwóch lat. Ale w drugą stronę udało się dopiero teraz.
Już zacierają ręce
– Cały myk polega właśnie na tym, że mamy wreszcie nie tylko import z Chin do Polski – rzeczy tanich, dobrych lub niedobrych. Ale że do Chin jedzie polska żywność. Czyli to, o co producenci walczyli od wielu lat. Żeby złapać tam kontrakty, żeby mleko, które w Chinach jest luksusem – kosztuje 10 czy 15 zł za litr – stało się dla Chińczyków bardziej dostępne – mówi rzecznik łódzkiej prezydent Marcin Masłowski.
Dlatego z wielką pompą łodzianie żegnają kolejny pociąg. W dodatku otwierając nowe połączenie – tym razem do Xiamen, jednej z czterech stref ekonomicznych Państwa Środka. To bardzo ważny ośrodek, w którym jest dużo zakładów produkujących elektronikę, firm motoryzacyjnych, IT. Wiele polskich firm już zaciera ręce, bo możliwości współpracy otwierają się ogromne. Tym bardziej, że Chińczycy polskie towary bardzo cenią. – Wysłaliśmy kilka kontenerów piwa, nasze flagowe produkty, Premium Cornelius i Triple Blonde. Liczymy, że to dopiero początek. Że te pierwsze kontenery otworzą drogę i będziemy dostawać większe zamówienia – mówi naTemat Grzegorz Szafran, dyrektor ds. eksportu w browarze Sulimar z Piotrkowa Trybunalskiego.
Wszystko, co zdrowe. Najlepszej jakości Łódź całkowicie poszła w kierunku Chin. Oprócz Gdańska nie ma drugiego takiego miasta w Polsce, które tak bardzo postawiłoby na współpracę z Państwem Środka. Jak mówią w mieście, stali się wręcz prekursorami. Z innych miast dzwonią i pytają, jak to się robi. Ostatnio współpracę zaczął też Olsztyn.
– Chiny to najbardziej perspektywiczny kierunek. Motor napędowy, który daje ogromne szanse. Już obserwujemy, że Łódź w świadomości Chińczyków jest bardzo ważna. Jest bardzo duże zainteresowanie, na otwarcie nowego połączenia przyjechali nawet dziennikarze z Chin – mówi naTemat Marcin Nowak, który w Urzędzie Miasta Łodzi zajmuje się inwestycjami. On sam, walcząc o te inwestycje, był w Chinach już co najmniej osiem razy. Sondował rynek. I obserwował, jakie polskie produkty mogą cieszyć się tam popularnością. Jakie? – Bardzo cenią polską żywność. Zdrową, ekologiczną, byle była jak najlepszej jakości. Wszystko, co jest bez nawozów ma wzięcie. Polskie jabłka, woda, mięso wieprzowe – wymienia.
– Woda? Jaka?
– Każda. Są zainteresowani każdą ilością wody, bo sami nie mają najczystszej – mówi.
– Mleko? Nie mają swojego?
– Mają, ale jest gorszej jakości i drogie. W Chinach bardzo dobrze się sprzedaje Łowicz. Dziewczyna w kolorowej spódnicy to znak rozpoznawczy. Chińczycy mówią na mleko ”Łowiczanka” albo ”Łodzianka”. Są też zainteresowani naszą sztuką, biżuterią. Bardzo popularny jest bursztyn.
Zaufanie do europejskich produktów
Łowickie mleko pociągiem nie pojechało, bo – jak mówi Małgorzata Wysocka, wiceprezes ds. handlu i marketingu w mleczarni Łowicz – taniej jest droga morską. Poza tym, na razie wysyłają do Szanghaju, już od prawie trzech lat. Opakowań nie zmieniają, bo wszystkie importowane produkty muszą być w Chinach w oryginalnych opakowaniach. Takich, jak na półkach w polskich sklepach. – Chińczycy mają zaufanie do produktów z Europy. Jeśli napisy byłyby po chińsku, wiedzieliby że produkt jest przeznaczony na chiński rynek, czyli być może gorszy. Dlatego musimy tylko naklejać etykietki z informacją po chińsku – tłumaczy Małgorzata Wysocka.
To samo mówi Grzegorz Szafran: – To jest warunek sprzedaży. Że oryginalne opakowanie i etykieta nie mogą być naruszone. Muszą zachować swój oryginalny wygląd. Opakowanie w języku chińskim będzie postrzegane jako produkt chiński, a przez to nie zagraniczny.
Żubrówka towarem luksusowym
Dlatego w oryginalnych opakowaniach do Chin trafia też polskie mleko w proszku, bo po aferze z melaminą, którą znaleźli w swoim mleku, wolą kupować je za granicą. – Słyszałem, że tyle go kupują, że w Australii zaczęli mieć problem z mlekiem na swoim rynku – mówi Marcin Nowak. Według niego powodzeniem cieszy się też polska wódka, bo sami takich trunków nie mają, a Żubrówka wręcz stała się towarem luksusowym. Chińczycy biorą też ogromne ilości słodyczy. Czekolady, cukierki, a także lody. Nazw wielu firm nie poznamy. Podobno są takie, które w ogóle sobie tego nie życza.
– Chińczycy są zainteresowani produktami z wyższej półki, również dobrymi kosmetykami – potwierdza Radosław Trandota z CN-PL Fundacji Rozwoju Współpracy Polska-Chiny, oczywiście z siedzibą w Łodzi. Bardzo mu się podoba to, że władze miasta tak bardzo na współpracę z Państwem Środka postawiły. Łódź i województwo otworzyło w Chinach swoje biuro. W lipcu swoje biuro w Łodzi otworzyli przedstawiciele Czengdu. Łódź ma umowy partnerskie z trzema chińskim miastami. W czerwcu było organizatorem Forum Regionalnego Polska-Chiny. Również Uniwersytet Łódzki bardzo jest w tę współpracę zaangażowany.
– Osoby prywatne i chińskie firmy już widzą, że Łódź jest im przychylna i są gotowi u nas inwestować. Na pewno już widać u nas więcej chińskich turystów. I coraz więcej małych i dużych firm w regionie interesuje się eksportem do Chin. Myślę, że pod tym względem Łódź się w Polsce wybija – mówi Radosław Trandota. To prawda, zwłaszcza, że w ostatnich latach raczej kojarzyło się z zastojem gospodarczym i miało opinię miasta, z którego młodzi uciekają, bo nie ma pracy...