Kiedy w sieci pojawia się komentarz wzywający do zabijania imigrantów czy wyzywający uchodźców z Afryki od małp, jest duże prawdopodobieństwo, że napisał go polski emigrant. Burzliwa dyskusja o przyjmowaniu uchodźców odsłania najgorsze oblicze części Polaków za granicą.
Hejt pod nazwiskiem
Banałem jest stwierdzenie, że w sieci roi się od nienawistnych - szczególnie na temat muzułmanów, a ostatnio generalnie uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu, którzy próbują dostać się do Europy. Krytyka, nawet bardzo ostra, to oczywiście nic zaskakującego czy oburzającego, ale trzeba ją odróżnić od prymitywnie wyrażanej nienawiści. Często sprowadza się ona do formułowanych wprost wezwań do fizycznej eliminacji “ciapaków” i “murzynów”.
Komentatorzy nie bawią się w anonimowość. Publikowane, głównie na Facebooku, bluzgi i groźby mają więc konkretne nazwiska, twarze, miejsca pracy. Nie ma znaczenia, że większość wpisów nadaje się do prokuratury. Nienawistnicy się nie boją – ich “wyczyny” pozostają bezkarne.
Dlaczego tak się dzieje? Częścią odpowiedzi okazuje się miejsce zamieszkania co bardziej odważnych i radykalnych internautów. Kiedy jedna z facebookowych stron opublikowała ich wizerunki, jeden z “bohaterów” – polski emigrant – oburzył się i postraszył autorów wpisu procesem. Ponoć w jego kraju takie wykorzystanie danych osobowych traktowane jest wyjątkowo surowo.
To jeden incydent, ale symptomatyczny. Bo jeśli prześledzić zdominowane przez rasizm i islamofobię internetowe dyskusje, nie sposób nie zauważyć, że lwia część komentarzy jest dziełem Polaków mieszkających za granicą. To oni – rodacy z Wielkiej Brytanii, krajów skandynawskich czy zachodniej Europy – mają często najbardziej poluzowane hamulce.
"Większych rasistów nie spotkałem"
“Od małego powinno się utylizować” – pisze o muzułmanach Andrzej B., Polak z Londynu.
"Zaraz im Oświęcim odpalimy!!!" – komentuje Polka Aleksandra.
"Jedyne lekarstwo dla tych popierd***** to kula w łeb i polewanie świńską krwią każdego z nich" – przekonuje Andrzej z Southampton.
"Europa dla białych. Już pisałem wcześniej - piece w Oświęcimiu uruchomić czas" – twierdzi Piotr, który wyjechał do Szwecji.
Te i podobne wpisy to potwierdzenie tego, o czym kilka lat temu mówił np. muzyk Czesław Mozil. Stwierdził, że większych rasistów niż Polacy za granicą w życiu nie spotkał. Taką opinią podzielają zresztą sami emigranci – ci, którym nienawiść rasowa i religijna jest obca.
To właśnie oni potrafią najlepiej odpowiedzieć na pytanie, dlaczego rodacy za granicą stanowią tak dużą grupę nienawistników. I najczęściej wskazują na tę najgorszą twarz polskiej emigracji, którą kształtują młodzi, niewykształceni, bez kultury osobistej, z radykalnymi poglądami.
"Kto jest rasistą? Przede wszystkim ludzie młodzi , którzy mieli to nieszczęście wyrastać w czasach, gdy obserwuje się upadek autorytetów moralnych. To część młodej emigracji , dla której kultura osobista, podobnie jak język angielski są bardziej niż obce. Rozpoznać ich można bardzo łatwo, gdyż zamiast przecinka w zdaniu używają popularnego słowa na 'k'" – pisze na polonijnym portalu Cezary Niewadzisz.
"Zdrowa tkanka (nienawiści)"
Emigracyjni nienawistnicy potrafią się jednak bronić. Na najbardziej wulgarne i wzywające do przemocy komentarzy znajdują wytłumaczenie. Pytani w komentarzach o swoje motywy, odpowiadają, że żyjąc w krajach typu Wielka Brytania czy Szwecja napatrzyli się, jak wygląda funkcjonowanie imigranckiej mniejszości, szczególnie tej islamskiej. To ma być usprawiedliwienie dla wezwań do mordowania muzułmanów...
Pozostaje tylko nadzieja, że takie argumenty nie przekonują wielu tych, którzy przyglądają się "dyskusjom" emigrantów. Za nienawistników za granicą powinno być nam po prostu wstyd. Tym bardziej, że można przypuszczać, iż rasizm nie ogranicza się wyłącznie do internetowych komentarzy.
Napisz do autora: michal.gasior@natemat.pl
Reklama.
Cezary Niewidzisz
źródło: polishexpress.co.uk
Kiedy jeszcze byli w kraju wiadomo było, że za wszystkie nieszczęścia obwiniano Żydów i masonów. Tu na emigracji Żyda trudno poznać, bo przecież nie biegają oni po ulicach w jarmułkach, masoni też nie chodzą w strojach organizacyjnych po mieście, więc trudno młodym emigracyjnym rasistom w tym wszystkim sie połapać. Jednak kogoś trzeba znaleźć na kim można by wyładowywać swoje żale i frustracje, kogo obwiniać za niepowodzenia w życiu.Czytaj więcej