W Stanach Zjednoczonych i krajach Europy Zachodniej ruchy antyszczepionkowe tracą swoją popularność. Wszystko przez powrót chorób, o których dawno zapomnieliśmy już dzięki szczepieniom. Niestety, w Polsce obserwujemy umacnianie się pozycji antyszczepionkowców, a wszystko za sprawą polityków, których poparcie dla nieszczepienia nie jest raczej związane z dbałością o nasze zdrowie.
W Polsce przeciwko szczepieniom najmocniej działa Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach „STOP NOP”. W tym tygodniu z przedstawicielami tego stowarzyszenia, spotkał się minister z Kancelarii Prezydenta Wojciech Kolarski. Wszystko w związku z planami rozszerzenia kalendarza szczepień obowiązkowych. Stowarzyszenie jest oczywiście przeciwne i wystosowało m.in. w tej sprawie petycję do prezydenta Andrzeja Dudy.
Szczepienia do kosza
Kancelaria prezydenta nie informuje, czy prezydent podejmie jakiś działania w tej sprawie, jednak już samo spotkanie z punktu widzenia polityki zdrowotnej wydaje się dość sensacyjne. Istnieje bowiem obawa, że prawicowe środowiska polityczne, którym ością w gardle stoi szczepienie przeciwko HPV, chroniące przed zachorowanie na raka szyjki macicy, może próbować zniszczyć cały system szczepień ochronnych w Polsce.
W swojej petycji Stowarzyszenie domaga się w m.in. zniesienia obowiązku szczepień, utworzenia nowego systemu identyfikacji, kontroli i leczenia niepożądanych odczynów poszczepiennych oraz utworzenia specjalnego funduszu odszkodowań współfinansowanego przez producentów szczepionek dla osób dotkniętych trwałym uszczerbkiem zdrowia lub utratą bliskich wskutek wystąpienia NOP i powikłań poszczepiennych.
O ile rejestracja niepożądanych odczynów poszczepiennych, czy odszkodowania dla osób, które zachorowały na skutek szczepień może wydawać się całkiem zasadna, o tyle zniesienie obowiązku szczepień jest zwyczajnie szkodliwe z punktu widzenia zdrowia publicznego.
Jednak wydaje się, że politycy, którzy bronią polskich dziewczynek przed demoralizacją ze strony szczepionki przeciw HPV albo nie rozumieją tego, albo jest im wszystko jedno jeśli chodzi o zdrowie polskich dzieci.
Antyszczepionkowców poparł ostatnio poseł Przemysław Wipler z partii KORWIN. Na wspólnej konferencji z antyszczepionkowcami zorganizowanej w Sejmie stwierdził, że ci co niepokoją się o rozszerzenie kalendarza szczepień mają pełne poparcie jego partii. Jego zdaniem powinna być też dobrowolność jeśli chodzi o szczepienie dzieci.
– Będziemy apelowali do prezydenta Andrzeja Dudy, żeby zawetował tę ustawę, skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego – mówił poseł podczas wspomnianej konferencji.
Czy ktoś pamięta o polio?
Politykom prawicowym chodzi oczywiście o szczepienie przeciwko HPV czyli wirusowi brodawczaka ludzkiego. Istnieje około 100 typów tego wirusa, zakażenie częścią z nich prowadzi do zachorowania na raka szyjki macicy. Co roku z powodu tego nowotworu umiera średnio ponad 1,5 tys. kobiet.
Antyszczepionkowcy i środowiska prawicowe mają więc jednego wspólnego wroga. Prawicowi komentatorzy, politycy grzmią, że szczepiąc dziewczynki przeciwko HPV promujemy rozwiązłość. Nie rozumieją, że nawet czekając z seksem do ślubu kobieta nie może być pewna, że nie zakazi ją małżonek. I tak będąc wierną żoną, mając jednego partnera seksualnego w życiu może zachorować.
Ruchy antyszczepionkowe są z kolei przeciwko obowiązkowi jeśli chodzi o wszelkie szczepienia. Poparcie dla nich ze strony polityków może być zwyczajnie groźne. Można tu przysłowiowo wylać dziecko z kąpielą.
Przecież trudno uwierzyć, żeby tak poważne gremia polityczne, jak te związane z prezydentem chciały żeby nasze dzieci umierały z powodu odry, błonicy czy krztuśca. Miejmy nadzieję, że nie zależy im raczej na tym, żeby gruźlica stała się realnym zagrożeniem wśród najmłodszych (bo wśród dorosłych zdarza się coraz częściej).
Młode matki nie pamiętają już chorych na polio, ale wystarczy zapytać tych, którzy dziś mają 60 - 70 lat. Wielu pamięta bardzo dobrze swoich niepełnosprawnych kolegów, którym sprawność odebrała właśnie ta choroba. W pokoleniu 30 - 40 latków mamy tych, którzy stracili np. słuch z powodu powikłań po odrze. Dziś już nikt nie pamięta choroby popularnie zwanej świnką, niby nic takiego, ale potrafiła spowodować tak poważne powikłania, że niektórzy ledwo uchodzili z życiem.
Wielu rodziców nie ma pojęcia co to jest błonica lub krztusiec. O ile błonica, ciężka choroba zakaźna, z powodu której zwyczajnie dziecko może się udusić występuje bardzo rzadko o tyle krztusiec już częściej. Choroba nie jest ciężka dla większości starszych dzieci ale u noworodka może prowadzić do śmierci.
Poparcie z powodu strachu
Mówi się, że jest moda na nieszczepienie. To nie moda, to zwykła krótkowzroczność i głupota. Jednak z czegoś wynika. Jej powodem jest strach rodziców przed szczepieniem.
I nie ma co się dziwić, że się boją. Ruchy antyszczepionkowe nie ustają w straszeniu, przywoływaniu opinii niewiarygodnych ekspertów i podawaniu danych z niezweryfikowanych źródeł. Nie da się z nimi dyskutować, bo każdy argument kwitowany jest uwikłaniem w interesy z przemysłem farmaceutycznym. Każdy lekarz, który przekonuje, zgodnie z najnowszą wiedzą medyczną, że szczepić trzeba i warto, jest według nich na pasku firm farmaceutycznych i próbuje z powodu korzyści majątkowych zrobić krzywdę wszystkim dzieciom.
Nie dajmy się zwariować. Szczepionki, tak jak wszystkie leki mogą mieć skutki uboczne. Nie ma jednak ruchów przeciwko lekom przeciwgorączkowym dla dzieci. Wzmaganie strachu, a czasami wręcz powodowanie histerii wśród rodziców, którzy mają zaczepić swoje dziecko jest chwytem poniżej pasa i miejmy nadzieję, że nie włączą się w takie działania poważni politycy, tylko w imię swoich politycznych interesów. Miejmy też nadzieję, że prezydent Andrzej Duda nie dołączy do wyznawców teorii spiskowych a o szczepieniach będzie rozmawiał z uznanymi autorytetami medycznymi.
Mamo zapytaj lekarza
Natomiast mamy, które mają wątpliwości co do szczepienia swoich dzieci niech na ten temat porozmawiają z pediatrą lub lekarzem rodzinnym, a nie wierzą we wszystkie pseudoinformacje wypisywane w mediach społecznościowych.