Gdy ktoś zaczyna kopać się z pomnikiem zawsze zatrzyma się paru gapiów, a jeszcze gdy biskup dowali palikotystom w kazaniu, sytuacja robi się po prostu wymarzona - mogą zabrać Kościołowi i sami wystroić się w szaty męczenników
Dziennikarz nawołuje, by wykorzystać zamieszanie wywołane przez lidera Ruchu Palikota i zorganizować spotkania dla osób chcących opuścić Kościół. Proponuje by rozmawiano z takimi osobami na temat ich zastrzeżeń do instytucji, przekonywano ich, że jej historia jest inna niż się powszechnie mówi czy informowano o działalności w innych krajach.
Gdyby tylko biskupi mieli trochę więcej wyobraźni, to zamiast naburmuszać się i robić z Palikota straszak na krnąbrną dziatwę, wykorzystaliby wywołane przezeń w polskim bajorku fale i popłynęli na nim niczym surferzy, korzystając z obudzonej darmowej energii. Racjonaliści szykują "Tydzień apostazji"? A co przeszkadza, byśmy odpalili w tym samym czasie akcję (roboczy tytuł, czekam na lepsze) "Wróć, Jasień, z tej wojenki wróć…"?
Publicysta ocenia, że dzięki temu Kościół mógłby przestać być postrzegany jako instytucja "sfochowana, zamknięta, skłonna do siłowego nawracania , a nie do rozmowy". Dodaje też, że nawet jeśli ktoś ogłosi się wrogiem Kościoła nie znaczy, że Kościół staje się jego osobistym wrogiem. Swój felieton kończy pytaniem: "Każdy, kto przyszedł może także odejść. Po co mam się jeszcze z nim szarpać i wydzierać z rąk nasz adres?"