Sprawa tzw. złotego pociągu III Rzeszy, który ma być ukryty gdzieś w okolicy Wałbrzycha, dotarła na szczebel rządowy. Portal Gazeta.pl twierdzi, że minister kultury Małgorzata Omilanowska zabroniła urzędnikom wypowiadania się na ten temat. Ministerstwo zaprzecza tym doniesieniom.
Zakaz ma mieć związek z wypowiedzią wiceministra kultury i generalnego konserwatora zabytków Piotra Żuchowskiego, który w miniony piątek był „pewien na ponad 99 procent, że istnieje złoty pociąg, który pod koniec wojny rzekomo wywieziono z Wrocławia". Wiceminister dodał, że widział zdjęcia georadarowe pancernego pociągu. Co ciekawe, fotografii tych nie widzieli prezydent Wałbrzycha oraz wojewoda dolnośląski.
– Pociągi pancerne z czasów II wojny światowej, które funkcjonowały w obszarze działań wojennych, szczególnie w obszarze Dolnego Śląska, były tak naprawdę wielkimi furgonami na torach przewożącymi wartościowe rzeczy – kontynuował Żuchowski.
Wiceminister zaapelował jednocześnie do poszukiwaczy skarbów, którzy już wcześniej szukali pociągu na własną rękę, by „zaprzestali wszelkich poszukiwań do chwili zakończenia oficjalnej urzędowej procedury, prowadzącej do zabezpieczenia znaleziska”.
Wizja ukrytych pod ziemią bogactw jest jednak dla wielu śmiałków zbyt kusząca. Dlatego obszar, na którym może znajdować się złoty pociąg, został zamknięty. Przechodzących przez ten teren torów pilnują policjanci, strażnicy leśni oraz funkcjonariusze SOK.
"Minister wydała zakaz" Dziennikarze portalu Gazeta.pl usiłowali skontaktować się w poniedziałek z Żuchowskim, by zapytać, czy podtrzymuje on swoje piątkowe stanowisko. Wiceminister był tego dnia niedostępny, ponieważ przebywał na urlopie. We wtorek miało się ukazać jego oświadczenie.
Z nieoficjalnych ustaleń wynika jednak, że oświadczenia nie będzie, ponieważ minister Omilanowska „zakazała swoim pracownikom wypowiedzi na ten temat”. Ministerstwo zapewniło, że zakazu nie ma, ale odesłało dziennikarzy do służb prasowych wojewody dolnośląskiego Tomasza Smolarza, który zajmuje się sprawą złotego pociągu.
Sam wojewoda studził w poniedziałek emocje, zaznaczając, że różnych „odkryć” dokonywano już wcześniej, jednak niewiele z nich zdołano potwierdzić. – Na podstawie dokumentów, które otrzymał prezydent Wałbrzycha, nie można przyjąć, że faktycznie znalezisko zostało potwierdzone – podkreślił Smolarz.
Niemniej wojewoda poprosił MON o przysłanie georadaru, który pozwoli sprawdzić, czy faktycznie natrafiono na niemiecki pociąg pancerny.