Tak może wyglądać odnaleziony pociąg. Na zdjęciu niemiecki pociąg pancerny z czasów II wojny światowej.
Tak może wyglądać odnaleziony pociąg. Na zdjęciu niemiecki pociąg pancerny z czasów II wojny światowej. Fot. Agencja Gazeta/ Tomasz Wiech

„Złotym pociągiem” polskie i zagraniczne media żyją już od kilkunastu dni. Teraz wygląda na to, że pociąg naprawdę istnieje.

REKLAMA
Piotr Koper i Andreas Richter, dwóch mężczyzn utrzymujących, że to oni jako pierwsi natrafili na „złoty pociąg”, ujawniło się dziś rano w mediach. „Posiadamy niezbite dowody na istnienie złotego pociągu” - mówią odkrywcy w oświadczeniu w Panoramie w Telewizyjnej „Dwójce”. - „My jako znalazcy pancernego pociągu z czasów II wojny światowej, Andreas Richter, Piotr Koper oświadczamy, iż dokonaliśmy prawnego zgłoszenia znaleziska do instytucji państwa polskiego. Posiadamy niezbite dowody na jego istnienie" - mówią.
Mężczyźni zamieścili także na stronie internetowej swojej spółki cywilnej grafikę przedstawiającą „przekrój gruntu 3D, z widocznym szybem schodzącym w dół. Szyb schodzi około 50m w głąb.” Tunel ten ma rzekomo prowadzić do tzw. „złotego pociągu”.
logo
Grafika z georadaru przedstawiająca szyb prowadzacy do "złotego pociągu" XYZ Spółka Cywilna Piotr Koper & Andreas Richter
Poniżej prezentujemy pełną treść oświadczenia odkrywców:
Pełna treść oświadczenia Andreasa Richtera i Piotra Kopera

My jako znalazcy pancernego pociągu z czasów II wojny światowej, Andreas Richter, Piotr Koper oświadczamy, iż dokonaliśmy prawnego zgłoszenia znaleziska do instytucji państwa polskiego oraz do precyzyjnego wskazania miejsca jego odkrycia przy udziale władz miasta Wałbrzycha oraz policji, z czego zostały sporządzone notatki służbowe. Posiadamy niezbite dowody na jego istnienie.

Wrzawa medialna wokół „złotego pociągu” została rozpętana nie przez nas, znalazców, lecz z powodu wycieku poufnych dokumentów, które były złożone w urzędach państwa. Prokuratura została poinformowana o możliwości popełnienia przestępstwa w tej sprawie. Zarzuty kierowane pod naszym adresem w mediach związane z ogromnymi kosztami wydobycia pociągu i obciążeniem nimi państwa są bezpodstawne, ponieważ posiadamy sponsorów, którzy zainwestują swoje pieniądze w to przedsięwzięcie nie obciążając nimi państwowej kasy.

Również badania gruntu celem potwierdzenia lub zabezpieczenia istnienia znaleziska możemy wykonać z własnych środków i własnym sprzętem. Nigdy nie warunkowaliśmy ujawnienia miejsca, gdzie znajduje się pociąg, od otrzymania znaleźnego, gdyż znaleźne w wysokości 10 proc. Wartości znaleziska należy się nam z mocy ustawy. Znaczną część znaleźnego postanowiliśmy zainwestować w stworzenie muzeum powstałego specjalnie dla tego odkrycia.

Jednocześnie uważamy, że pociąg powinien zostać na Dolnym Śląsku jako bezprecedensowa atrakcja turystyczna. Od dnia 18 sierpnia, od kiedy złożyliśmy dokumenty do prezydenta miasta Wałbrzycha, nikt się z nami nie kontaktował w tej sprawie, ani urząd wojewody dolnośląskiego, ani prezydent miasta Wałbrzycha. Przy typowaniu miejsca znaleziska posługiwaliśmy się własną zdobytą wiedzą, opierając się o zeznania własnych świadków, oraz wykorzystując własny sprzęt i jego możliwości.

Źródło: TVP INFO

Napisz do autora: jakub.rusak@natemat.pl