Dyskusja o imigrantach jest coraz głośniejsza, ale coraz mniej merytoryczna. – Przejrzałam stronę prezydenta. Jest o spotkaniu na Jasnej Górze, czytaniu "Lalki", sprawy lokalne, a nie ma nic o tym, co prezydent uważa w sprawie uchodźców – mówi w "Bez autoryzacji" Wanda Nowicka ze Zjednoczonej Lewicy, wicemarszałek Sejmu.
Jako polityk czuje pani, że zawiedliście, jeśli chodzi o dyskusję na temat uchodźców? Ona toczy się poza instytucjami państwa, rządem, Sejmem.
Wanda Nowicka: Może coś w tym jest, choć każdy powinien mówić o swojej indywidualnej roli. Ja w tej sprawie dość często zabieram głos, pewnie to trudny dla wielu temat, więc u części klasy politycznej możemy mówić o chowaniu głowy w piasek. Bardzo brakuje mi głosu pana prezydenta Dudy. Przejrzałam jego stronę. Jest o spotkaniu na Jasnej Górze, czytaniu "Lalki", sprawy lokalne, a nie ma nic o tym, co prezydent uważa w sprawie uchodźców.
A przecież wiemy, że prezydent ma aspiracje do odgrywania roli na forum międzynarodowym. Chciałabym też zaapelować do pana prezydenta, by nieco uspokoił nastroje, bo wśród tych, którzy mają obawy - często uzasadnione - wielu to jego zwolennicy. Myślę, że taki głos, który uspokaja i zachęca do podjęcia działań byłby bardzo ważny.
Powinna się na ten temat odbyć debata w Sejmie?
Dzisiaj mamy Prezydium Sejmu, ale liczę, że jakiś klub parlamentarny wniesie ten punkt do porządku dziennego obrad. Byłoby czymś niezrozumiałym, gdyby na ten temat nie odbyła się dyskusja.
Andrzej Stankiewicz stwierdził w "Rzeczpospolitej", że "w sprawie uchodźców Ewa Kopacz mówi jak polityk PiS-u, a nie jak większość PO". Premier powinna odważniej podjąć ten temat, zadeklarować przyjęcie większej liczby uchodźców?
Nie czytałam jeszcze tego tekstu, ale zgadzam się z taką oceną. Premier powinna bardziej zdecydowanie, a przede wszystkim w tonie niesiejącym paniki zabrać głos w tej sprawie. Rząd powinien uświadomić społeczeństwu, że to problem globalny, że nie uda się nam zamknąć przed uchodźcami, że trzeba robić wszystko, aby nasza polityka w tej kwestii byłą jak najbardziej zgodna z polityką Unii. Polska korzysta z członkostwa w UE, dostaje miliardy z budżetu, więc nie może być tak, że tylko niektóre państwa ponoszą zobowiązania.
Oczekuję od rządu polityki długofalowej i uświadamiania społeczeństwu, że nie da się schować głowy w piasek. Trzeba jako Unia podjąć działania by zbudować tam pokój, powinniśmy wziąć udział w misji pokojowej. A na razie powinniśmy poradzić sobie z tą masą ludzką. Nie tylko ze względu na "Solidarność", nasze wartości, ale też na nasz interes. Powinniśmy jak najbardziej racjonalnie przyjąć tę grupę, zagospodarować ją, wesprzeć.
Powiedziała pani o "misji pokojowej". Czyli gdyby ONZ zorganizował taką, to powinniśmy tam wysłać swoich żołnierzy?
Nie, absolutnie nie mówię o misji zbrojnej, tylko o misji dyplomatycznej.
Jest pani rozczarowana zachowaniem Piotra Dudy? W takich postulatach jak pensja minimalna czy śmieciówki był pani sojusznikiem.
Wywiad przeprowadzono we wtorek o 8.30, jeszcze przed konferencją Piotra Dudy
Rzeczywiście jest ogromny rozdźwięk między tym, co pan Duda mówi i tym co robi. Z jednej strony zarzuca wszystkim - i słusznie - zatrudnianie na śmieciówkach, a z drugiej w podległych mu instytucjach stosuje się dokładnie te same praktyki. Niech się zdecyduje, jeśli mu chodzi o likwidację śmieciówek musi zacząć od swojego związku.
Po drugie jestem zaszokowana tym, że Piotr Duda nie próbuje się odnieść do tych informacji, tylko od razu atakuje "Newsweeka". A tak długo się nie da, nie da się przerzucać odpowiedzialności za swoje winy na tych "złych" dziennikarzy. Po trzecie chciałabym się dowiedzieć co na to szeregowi członkowie "Solidarności", czy oni akceptują te przywileje, za które oni płacą. Jeżeli akceptują takie sabaryckie luksusy, to ich sprawa.
Jak się panu czuje w jednym komitecie wyborczym z Renatą Beger, byłą współpracownicą Andrzeja Leppera?
Szczerze mówiąc nic o tym nie wiem.
Będzie dwójką w okręgu pilskim.
No cóż, jestem nieco zdziwiona, ale jesteśmy koalicją i wiadomo, że z nie wszystkimi osobami będzie nam po drodze. Przyjmuję to do wiadomości, tyle mogę powiedzieć.