Asida Turawa jest imigrantką i szczerze mówi o blaskach i cieniach życia z łatką uchodźcy.
Asida Turawa jest imigrantką i szczerze mówi o blaskach i cieniach życia z łatką uchodźcy. Facebook.com/asidaturawa
Reklama.
Wpis Asidy błyskawicznie poniósł się po sieci, co może świadczyń o tym, że w całym zamieszaniu związanym z kryzysem imigracyjnym, od dawna brakowało autentycznego głosu. 49 tys. osób polubiło posta dziewczyny, 28 tys. osób podało go dalej.
logo
Facebook.com/Asidaturawa
"Jestem imigrantem. Przeniosłam się do Polski z Kaukazu jakieś pół życia temu. Nie jestem katoliczką. Wychowano mnie w innym wyznaniu, w innej kulturze z innymi tradycjami. Byłam uchodźcą. Uciekałam przed wojną i wiem jak to jest. Z autopsji. Jestem tolerancyjna, daleko mi do ksenofobii czy nacjonalizmu, bo to wszystko, czego się ksenofob boi najbardziej - to ja" – pisze we wstępie.
Asida przyznaje, że, tak jak większość uchodźców, ona również uciekała przed wojną w łódce. W dalszej części wpisu, dziewczyna, która sama miała status uchodźcy przyznaje bez ogródek, że nie każdy zarzut pod adresem obcokrajowców jest bezzasadny, a roszczeniowa postawa niektórych cudzoziemców wystawia całej fali uchodźców złe świadectwo. Podobnie, jak to, że uchodźcy nie szanują często miejscowej kultury i obyczajów. Asida zwraca też uwagę na to, że strach zwykłych ludzi przed migrującą ludnością jest tym bardziej uzasadniony, że na co dzień dochodzi do brutalnych zdarzeń, których niechlubnymi bohaterami stają się właśnie uchodźcy.
Asida Turawa

"(...)w mojej historii młodzi mężczyźni nie porzucali swojego kraju, żeby wyruszać do bardzo odległych geograficznie i kulturowo państw, by obrzucać odchodami autobusy na granicy, wyciągać kobiety z samochodów za włosy, bić je i kopać z powodu bluzki z dekoltem, a potem gwałcić, tymże dekoltem usprawiedliwiając swoje zachowanie. Ktoś, kto nie szanuje drugiego człowieka na tyle, że w jego własnym kraju, udzielającym azylu, śmie podnieść na niego rękę - nie jest uchodźcą, proszę mi wierzyć. I proszę, nie odbierajcie mi prawa bać się tego kogoś, zarzucając mi nacjonalizm, ksenofobię, zacofanie i nietolerancję, te rzeczy są mi obce, brzydzę się nimi. Tak jak brzydzę się gwałtem i przemocą."

Dziewczyna wspomina również o tym, że uchodźcom przylepiana jest łatka. Jej zdaniem, często niezasłużenie wrzuca się wszystkich obcokrajowców do jednej szuflady, w przecież, jak pisze - nie wszyscy są "dzikusami". "Świat nie jest czarno-biały. Między „jestem na tak” i „jestem na nie” istnieje jeszcze całe mnóstwo półtonów i niuansów. Kiedy ktoś mówi o „dzikusach” i „brudasach” ja pierwsza się oburzam, ja też jestem tym "dzikusem", tym "brudasem", spójrzcie na mnie, żyję z wami od lat. Przecież wśród tych ludzi mogą być lekarze, wielkie talenty i po prostu kulturalne i otwarte osoby, które nie zasługują na to, by się ich bać. Kiedy ktoś mówi, że nie warto pomagać, bo sami mamy niewiele, nie mogę się zgodzić" – zaznacza.