Whitney Houston - Central Park, Nowy Jork, wrzesień 2009 roku
Whitney Houston - Central Park, Nowy Jork, wrzesień 2009 roku asterix611 Flickr.com
Reklama.
Gdy tylko wieść o śmierci piosenkarki rozeszła się po świecie, hotel Beverly Hilton zamienił się w istny rój. Po wszystkich siedmiu piętrach budynku bez przerwy kręciły się zastępy detektywów, policjantów, dziennikarzy i zaaferowanych fanów.
Dla innych gości urządzonego w stylu lat 50. hotelu było to prawdziwym utrapieniem. Szczególnie odczuły to osoby mieszkające na czwartym piętrze – tam, gdzie gdzie zatrzymała się Whitney Houston ze swoją ekipą. Jak twierdzą, hałas na zewnątrz był tak głośny, że o pracy, odpoczynku, a tym bardziej spaniu nie było mowy. Co gorsza, nie mogli nawet swobodnie poruszać się po korytarzu, ponieważ co i rusz musieli pokazywać ochroniarzom karty pokojowe, żeby nie uznali ich za intruzów. Trwało to cały weekend.
Część gości zażądała od gości hotelu zwrotu pieniędzy - ceny zaczynają się od ponad 200 dolarów za noc w pokoju z dwuosobowym łóżkiem – lub chociaż rabatu. Usłyszeli jednak odmowę. Obsługa powiedziała, że mogą złożyć skargę przez internet albo w recepcji.
- Biorąc pod uwagę niezwykły charakter wydarzeń z poprzedniej soboty, hotel Beverly Hilton zadbał o to, by zapewnić maksymalną prywatność rodzinie Whitney Houston i innym gościom hotelu. Bardzo przepraszamy za wszelkie niedogodności – powiedział mediom przedstawiciel hotelu.
Nie wszystkim jednak takie przeprosiny wystarczą. Kilkoro gości zapowiada, że nadal będą domagać się rekompensaty za zmarnowany czas.