Teresa Piotrowska, szefowa MSW, na ważną naradę ws. uchodźców wysłała do Brukseli swojego zastępcę.
Teresa Piotrowska, szefowa MSW, na ważną naradę ws. uchodźców wysłała do Brukseli swojego zastępcę. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Teresa Piotrowska, szefowa MSW to jedna z najbardziej tajemniczych nominacji Ewy Kopacz. Szefowa niezwykle ważnego resortu spraw wewnętrznych nie udziela wywiadów, rzadko też wydaje oświadczenia. O ile niechęć do mediów można jej wybaczyć, to trudno zrozumieć jej nieobecność na niezwykle ważnym spotkaniu, na którym decydowano o sposobie rozdziału uchodźców między państwa członkowskie.

REKLAMA
"Minister Piotrowska po raz szósty nieobecna na naradzie unijnych szefów MSW. Tym razem naprawdę ważnej" - napisał na Twitterze oburzony Leszek Miller. I rzeczywiście, w poniedziałek w Brukseli na spotkaniu ws. uchodźców był wiceminister Piotr Stachańczyk. - Nasze stanowisko przed dzisiejszą radą przedstawiła pani premier w swoim wystąpieniu - mówił dziennikarzom.
- Ono się sprowadza do prostego komunikatu: mamy swoje warunki, oczekujemy ich spełnienia, jesteśmy gotowi na rozmowy. Raczej nie widzimy możliwości przyjęcia automatyzmu - dodawał. Stachańczyk reprezentował też Polskę na przykład podczas nadzwyczajnego unijnego szczytu po zatonięciu u wybrzeży Libii kutra rybackiego z 950 osobami na pokładzie w kwietniu tego roku.
Z jednej strony to pewnie dobrze, że Teresa Piotrowska, uznawana za jedną z najbliższych przyjaciółek Ewy Kopacz, wysyła do Brukseli kogoś, kto zna się na temacie i poradzi sobie w międzynarodowym otoczeniu. Z drugiej strony wiceminister ma słabszą pozycję negocjacyjną, niż minister. Poza tym po co nam w rządzie ktoś, kto do poważnych spraw wysyła zastępców, a sam radzi sobie tylko wizytując wioski dotknięte przez nawałnicę?