Zdążyliśmy już zapomnieć o fali nieznośnej suszy i upałów. Jest jednak gmina, w której susza nie daje o sobie zapomnieć. To gmina Koniecpol. To właśnie tam kilkanaście miejscowości ciągle jest pozbawionych wody, a każda jej kropla jest na wagę złota. I tak już od trzech miesięcy. 1600 mieszkańców każdego dnia musi kombinować i oszczędzać: na zupę, na pranie, na zmywanie.
Kryzysowa sytuacja może się utrzymać do końca roku. Albo i dłużej, jak twierdzą lokalni urzędnicy. – Pomagamy ludziom z zagranicy, a my pomocy nie możemy się doczekać – przyznaje zrezygnowany Ryszard Suliga, burmistrz miasta i gminy Koniecpol.
Mieszkańcy każdego dnia z utęsknieniem wypatrują beczkowozów i wozów strażackich, które przywiozą im codzienny zapas wody. – Tak źle nie było jeszcze nigdy. To jakiś koszmar. Dwa lata temu gminę nawiedziła powódź, teraz susza – komentuje Jacek Kościański, Komendant Gminny Ochotniczej Straży Pożarnej. – To zwykłe średniowiecze! – mówi bez ogródek burmistrz.
Gmina Koniecpol – tutaj dobrze się nie dzieje
Brak opadów spotęgował problemy gminy Koniecpol, ale prawda jest taka, że kłopoty z zaopatrzeniem w wodę to dla mieszkańców nie pierwszyzna. Kilkanaście miejscowości jest pozbawionych wodociągów, a pieniądze, które miały być przeznaczone na tę inwestycję, dawno temu przepadły. Wiele wskazuje na to, że bezpowrotnie, bo rząd i władze regionu składają co prawda mgliste obietnice, ale nikt nie spodziewa się manny z nieba na wodociągi.
Jeszcze przed falą upałów, która pozbawiła okoliczne wsie wody, mieszkańcy również mieli nie lada problem z robieniem jej zapasów. Posiłkowali się studniami gruntowymi, które do czasu budowy sieci wodociągowej miały zapewnić im stały dostęp do wody. W praktyce okazało się, że woda ze studni często jest niezdatna do picia, a kolorem przypomina bardziej kałużę. – Nawet do prania takiej nie używałam. Jeździłam po wodę do miasta – mówi pani Małgorzata. – Sanepid badał wodę w studniach. Zabronili stanowczo jej spożywania. Nawet gdyby nastąpiło oberwanie chmury, to ta woda i tak nie będzie się nadawała do picia – tłumaczy burmistrz.
Wody brakuje tam nie tylko we wsiach. Nie ma jej również w części miasta. – Na części ulic nie ma wodociągów – przyznaje bezradnie burmistrz Suliga. Nikogo nie dziwi też na ulicy widok szambowozu. Kanalizacji też nie ma. Taki widok byłby nie do pomyślenia w innym mieście, tutaj to codzienność.
Brak wody i kanalizacji to nie wszystko. Do tego dochodzi gigantyczna dziura budżetowa w samorządowej kasie i długi. Gmina Koniecpol należy do najbiedniejszych w Polsce. Niewłaściwe zarządzanie doprowadziło do tego, że władze gminy są pod mocną finansową kreską, a zanim znajdą się pieniądze na budowę wodociągów, Koniecpol będzie musiał oddać marszałkowi województwa 2, 5 mln zł. – Naliczono nam kary za niewłaściwe przeprowadzanie inwestycji. Unijne pieniądze były w przeszłości źle wydawane, a 2, 5 miliona do zwrotu to właśnie efekt nieprzemyślanych inwestycji i złego ich rozliczania z unijnych pieniędzy – tłumaczy rozgoryczony sytuacją burmistrz.
Strażacy wożą wodę, ale ich żony mają tego dość
Wodę do mieszkańców codziennie rozwożą strażacy – ci z Ochotniczej Straży Pożarnej. Chociaż ostatnio pomagają im również zawodowcy z Państwowej Straży Pożarnej. To właśnie ich życie za sprawą braku wody w gminie wywróciło się do góry nogami najbardziej. – Oni przecież mają normalne życie, muszą pracować, załatwiać swoje sprawy. Przez obecną sytuację w ich życiu nastąpiła istna rewolucja. Dla nich to wielkie poświęcenie, żeby każdego dnia przeznaczać swój wolny czas na dostarczanie kolejnych litrów wody dla mieszkańców. Oni reagują na potrzeby ludzi, ale ich życie jest zdezorganizowane. Dziecko trzeba odwieźć do szkoły, a tu ludzie czekają z butelkami, bańkami na wodę – opowiada burmistrz Suliga.
– Najbardziej wkurzają się żony i dziewczyny strażaków, że ciągle ich nie ma w domu, ale jakoś dajemy radę – mówi Jacek Kościański, Komendant Gminny Ochotniczej Straży Pożarnej.
Wodę po okolicznych wsiach wozi na zmianę 10 wozów strażackich. – Ludzie zużywają dziennie średnio 20-40 litrów wody. Ale są jeszcze przecież zwierzaki: bydło, świnie. One potrzebują od 40 do 60 litrów wody. To jest dopiero tragedia. Koniecpol ma pecha – dwa lata temu wielka powódź, teraz susza. Staram się w tej sytuacji trochę śmiać i powtarzam, że "tak płakaliście, że macie za dużo wody? – było jej sobie trochę zachować na później" – opowiada komendant.
Skąd brać pieniądze?
Szacuje się, że budowa 33 km wodociągów będzie słono kosztować – lekką ręką trzeba wyłożyć minimum 10 mln zł. 5 mln zł trzeba dołożyć, jeśli wodociągi mają dotrzeć nie tylko do tych najbardziej potrzebujących miejscowości, ale do wszystkich, gdzie występuje problem z wodą. – Bez dwóch zdań – musimy mieć te wodociągi. Ale co ja mogę? Mam pustą kasę i kurczę, z czego ja mam zrobić taką inwestycję? Musiałbym coś ludziom zabrać, żeby komuś coś dać – tłumaczy burmistrz.
Niedawno w Koniecpolu były dożynki. To nie był dla mieszkańców urodzajny rok, nie mówiąc o plonach, które wypaliło niemiłosierne tego roku słońce. Tego dnia zrobiono zrzutkę na inwestycję. Sprzedawano wyroby mieszkańców: smalec, ogórki, sałatki – dzięki temu udało się zebrać ok. 7 tys. zł na wodociągi. Mało, ale od czegoś trzeba zacząć. Na razie mieszkańcy muszą być dzielni. I gospodarni. Przecież kiedy wody zabraknie w baniaku, nie poleci szerokim strumieniem z kranu.
Napisz do autora: dominika.majewska@natemat.pl
Reklama.
Ryszard Suliga, burmistrz miasta i gminy Koniecpol
To, co się u nas dzieje to Średniowiecze! To jest tragedia. Ktoś powinien nam pomóc. Pomagamy ludziom z zagranicy, pomagamy ludziom, żeby mieli plac zabaw obok siebie - nie twierdzę, że to niepotrzebne, ale bez wody i bez chleba nie da się żyć, a ludzie są na skraju wytrzymałości. W pewnym momencie to wszystko pęknie.