Andrzej Duda zaczyna realizować wyborcze obietnice i składa swój pierwszy projekt ustawy. Zakłada on powrót do starego wieku emerytalnego, czyli 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. – Liczę, że Sejm przyjmie ją jeszcze przed wyborami. Koalicja pokazała przez 8 lat, że potrafi szybko pracować nad ustawami – mówił. Dodał, że jeśli się tak nie stanie, złoży projekt po wyborach.
– Projekt realizuje nie tylko moje zobowiązania i oczekiwania tych, którzy na mnie głosowali, ale też tych, którzy głosowali na mojego kontrkandydata pana prezydenta Bronisława Komorowskiego – mówił Andrzej Duda przed podpisaniem projektu ustawy. Relacjonował, że nawet ludzie, którzy na niego nie głosowali podchodzą do niego i życzą mu realizacji obietnic.
Ale Duda nadaje swojemu projektowi znacznie większe znaczenie. – Jest czas, by ludzie, którzy zostali wybrani, realizowali swoje zobowiązania. Mam nadzieję, że to początek tego, że jak ktoś zostanie wybrany, to wykona to, do czego się wprost zobowiązał – mówił prezydent. Projekt zakłada prosty powrót do wieku sprzed reformy, czyli 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Dodał, że jeśli ktoś będzie chciał pracować dłużej, będzie mógł to robić
Prezydent liczy, że wiek emerytalny zostanie obniżony jeszcze w tej kadencji, choć do wyborów zostały 33 dni i dwa posiedzenia Sejmu. – Koalicja w ciągu ostatnich ośmiu lat pokazała, że potrafi szybko pracować nad ustawami – mówił Duda. Dodał, że jeśli projekt nie zostanie uchwalony przed wyborami, zostanie złożony jeszcze raz "już po powstaniu nowej koalicji rządzącej".
– To chwyt obliczony na krótkowzroczny populistyczny efekt wyborczy – komentuje w rozmowie z naTemat Marek Szpręga, analityk finansowy z HLB M2 Audyt. – Robimy krok w tył, zapominając o odpowiedzialności za kondycje finansów publicznych w przyszłości. Na dziś zmiana nie przyniesie radykalnych skutków, ale opóźnia wydłużenie wieku emerytalnego w przyszłości. A wydłużenie będzie nieuniknione, z przyczyn ekonomicznych, będących pochodną przyczyn demograficznych. Prawdopodobnie przyszłe emerytury będą niższe, bądź będą wymagały większego dokapitalizowywania z budżetu państwa – wyjaśnia. Podobnie krytycznie o pomyśle prezydenta piszą komentatorzy i dziennikarze.