To nie miało się udać. A jednak, nikomu niepotrzebna przeglądarka po czterech latach od pojawienia się została liderem rynku. W sukcesie firmie pomogła niewątpliwie Komisja Europejska. Wielu twierdzi jednak, że dotychczas najpopularniejszy Internet Explorer był i jest po prostu słaby.
Pięć żywiołów - Chrome, Firefox, Safari, Opera oraz Internet Explorer. Tak od lat wygląda podział rynku przeglądarek. I od lat niepodzielnie rządzi na nim Internet Explorer. Swojej pozycji nie zawdzięcza jednak jakimś niespotykanym wartościom, możliwościom jakie daje swoim użytkownikom czy zaawansowanej technologii i nieprzeciętnemu algorytmowi jaki za tym stoi. Nie. Internet Explorer jest po prostu standardowym wyposażeniem najpopularniejszego systemu komputerowego na świecie - Windows.
Od lat jednak świadomi użytkownicy zżymali się na korzystających przy przeglądaniu internetu z produktu Microsoftu. Przeglądarka ta była zawsze wolna, uboga w funkcje i nie obsługująca wielu standardów. Przez wiele lat firma była ostro atakowana i głośno krytykowana, chociażby za brak obsługi tak elementarnej części kodu jak HTML 5, kosztem promocji swoich, często płatnych standardów. Warto tutaj wspomnieć, że przez lata HTML 5 wspierany był przez wszystkie przeglądarki konkurentów - Google, Mozillę, Apple i Operę. Przez lata Microsoft w ten sposób blokował rozwój sieci, doprowadzając przy tym do frustracji wielu webdeveloperów.
Wymuszana dominacja ujrzała swój kres w 2009 roku, kiedy to Komisja Europejska postanowiła rozpatrzeć sytuację na rynku przeglądarek. Według urzędników "Microsoft wiążąc swoją przeglądarkę ze swoim systemem operacyjnym Windows szkodzi konkurencji między przeglądarkami sieciowymi, uniemożliwiając innowację i ograniczając wybór konsumentom". Decyzją Komisji zarządzono, by przy pierwszym starcie komputera użytkownik zobaczy okno z propozycją zainstalowania wszystkich 12 przeglądarek dostępnych na rynku (uwzględniając także te marginalne i niszowe produkty).
Grzegorz Niemirowski, programista z Wyższej Szkoły Biznesu i Administracji zauważa, że Microsoft przespał temat przeglądarki - Nie zareagował w odpowiedniej chwili na zmiany na rynku. Nie dostosował się do nowych standardów, nie zareagował na pojawienie się Google Chrome, nowych wersji Firefoxa. Dzisiaj Internet Explorer używany jest głównie w dużych firmach, i to tylko dlatego, że jest zainstalowany od razu na Windowsach - mówi.
Od tego czasu udział Microsoftu w rynku zaczął spadać. Tendencja ta utrzymywała się stale aż do dzisiaj, i pewnie będzie trwać nadal. Ten dzień zostanie jednak zapamiętany jako symboliczna detronizacja Internet Explorera. Chrome 15 oficjalnie został najpopularniejszą przeglądarką na świecie. I chociaż nazywany przez wielu "szpiegiem szoguna" to produkt Google'a święci triumfy. Jest szybki, prosty w użyciu, dosyć przejrzysty, i doskonale integruje się z innymi produktami koncernu z Mountain View. Najlepsza na rynku funkcjonalność w końcu przekonała jak widać dużą część internautów, nawet tych świadomych ogromnej ilości informacji jakie produkt o nich zbiera.
Grzegorz Niemirowski zwraca uwagę na to, że przeglądarka Chrome zyskuje popularność głównie w domach - Nie jest popularna w biznesie, nie jest używana w firmach w korporacjach. Są jej przypadku duże trudności z zarządzaniem zdalnym, to jest problem który często uniemożliwia stosowanie w pracy. Użytkownicy domowi doceniają ją natomiast za to, że jest szybka, ma dużo ciekawych dodatków, gier, pluginów, ciekawy wygląd, ładny layout. Sam z niej prywatnie korzystam - mówi.
Wiele osób wieszczyło Google'owi porażkę, kiedy firma zaprezentowała przeglądarkę swojego projektu. Zaczynając od argumentu "po co im przeglądarka" a kończąc na tłumaczeniu "nie ma już na nią miejsca" i uwadze, że "ludzie nie lubią zmieniać swoich przyzwyczajeń, a wy nie macie nic nowego do zaoferowania". Już po czterech latach od pojawienia się Chrome'a można mówić jednak o niezaprzeczalnym sukcesie. Po tym jak pod koniec zeszłego roku wyprzedził Firefoxa, po czterech latach od pojawienia się na rynku produkt został jego liderem. A trzeba pamiętać, że w 2008 roku do Internet Explorera należało 65 procent rynku. Reszta użytkowników wybierała wtedy Firefoxa, a Safari i Opera oscylowały wokół błędu statystycznego. Dzisiaj Pierwsze miejsce należy do Chrome (32 proc.), który nieznacznie wyprzedza IE (30 proc.) i Firefoxa (27 proc.).
Statystyki te różnią się znacznie w poszczególnych krajach. W Stanach na przykład nadal dominuje Internet Explorer. Tutaj jednak tendencja jest podobna do światowej, i tylko kwestią czasu jest ewentualna zmiana na pierwszym miejscu. W Polsce natomiast dominującą pozycję zajmuje Firefox, mając aż 43 procent rynku. Na drugim miejscu jest Chrome z wynikiem 23 proc. i dopiero z trzecim wynikiem Internet Explorer (22 proc.).
Jaka będzie przyszłość? - Ciężko przewidzieć. Windows bardzo przespał w ostatnim czasie dużo spraw, natomiast ostatnio wziął się do roboty. Jest jednak wciąż bardzo daleko w tyle. Nowy system na telefony jest dopracowany, nowa przeglądarka wydaje się spełniać współczesne wymogi rynku. Ciężko przewidzieć czy Microsoft będzie nadal tracił czas, czy z powrotem zyska swoją pozycję. Szanse na oba warianty są mniej więcej równe - konkluduje.