Jak daleko można się posunąć, by chronić swoich bliskich przed cierpieniem? Jarosław Kaczyński udowodnił, że da się stworzyć alternatywną, lepszą rzeczywistość, którą opisała specjalnie spreparowana gazeta. Dzięki temu udało się opóźnić poinformowanie Marii Kaczyńskiej o śmierci syna. Właśnie takie gazety "są drukowane" każdego dnia przez ludzi, którzy chcą uchronić najbliższych przed cierpieniem. Tylko czy kłamstwo w imię miłości nie jest gorsze od najgorszej prawdy?
W gazecie zamówionej przez Jarosława Kaczyńskiego nie pojawiła się informacja o śmierci Lecha Kaczyńskiego. Jadwiga Kaczyńska dowiedziała się o niej dopiero pod koniec maja 2010 roku. Jak informuje "Newsweek", prezes PiS mówił jej w tym czasie, że Lech odbywa podróż statkiem z Ameryki Południowej.
Niektórzy dopatrują się w tym szaleństwa, bo każde kłamstwo prędzej czy później wyjdzie na jaw. Tymczasem okłamywanie bliskich w obliczu śmierci lub choroby to codzienność, o której najczęściej się nie mówi.
"Łagodna" białaczka
Magda ma dziś 34 lata. Jeszcze 7 lat temu była młodą panią dyrektor z trzema ukończonymi kierunkami i doktoratem. Miała własne mieszkanie w Warszawie, dobry samochód kupiony za gotówkę i perspektywy. Jej kariera pasowała do typowej opowieści o kobiecie sukcesu, której nic i nikt nie zatrzyma w drodze do osiągnięcia wyznaczonych celów. Jednak w jej idealnym dossier zrobił się bałagan. Lekarska diagnoza wywróciła jej życie do góry nogami. Zachorowała na białaczkę.
– Wszystko wydarzyło się bardzo szybko. W środę źle się poczułam i poszłam do lekarza. Już w piątek, tylko dzięki znajomościom, miałam pierwszą chemioterapię – wspomina Magda. Na początku powiedziała rodzinie o chorobie. Od razu zadzwoniła do mamy i powiedziała, jaka jest sytuacja. Jednak nie przekazała jej wszystkiego, co usłyszała od lekarza. Powiedziała o białaczce, ale z zaznaczeniem, że jest to bardzo łagodna postać choroby, którą można wyleczyć nawet bez podawania chemii.
To wystarczyło, aby informacja rozeszła się po całej rodzinie. Wszyscy zaczęli dzwonić i pytać Magdę o szczegóły choroby. Pojawiła się też stygmatyzacja. Właśnie wtedy poczuła, że na czas walki o życie musi zamilknąć. – Nie mówiłam mamie o przeszczepie wątroby, bo chciałam ją chronić. Ale jeśli chodzi o resztę rodziny, chodziło mi jedynie o święty spokój – mówi Magda. Ten cel częściowo udało się osiągnąć. Bliscy przestali ją zapraszać, a kontakty ograniczyły się do wysłania SMS-a z banalnym "jak się czujesz".
– Wymyśliłam, że otoczenie będzie reagowało na moją chorobę tak, jak ja. Postanowiłam być uśmiechnięta, szczęśliwa i zadowolona z życia – wspomina Magda. Wytrzymała w takim stanie pół roku. Później miała załamanie nerwowe.
Rodzice Magdy mieszkali kilkaset kilometrów od niej. Kontakt odbywał się przez telefon, przez co łatwiej było ich okłamywać. Jednak ten stan nie mógł utrzymywać się w nieskończoność. – Przyjechali do mnie po miesiącu i zobaczyli, że jestem łysa. Ważyłam dwadzieścia kilo mniej niż dwa miesiące wcześniej – wspomina.
"Dlaczego?"
Nie dało się dłużej udawać, że choroba to nic groźnego. Mama Magdy i tak cały czas wiedziała, że sytuacja jest poważniejsza niż wynikałoby z rozmów z córką. – Rodzice przyjechali, bo mama przez telefon wyczuła, że coś jest nie tak. Oszukiwałam najbliższe mi osoby, a im bliżej z kimś jesteś, tym bardziej chcesz by ci wierzyli. Ale to właśnie oni wiedzą i czują, że po prostu kłamiesz. Nie da się ukryć choroby – słyszę od Magdy.
Historia Magdy to klasyczny przypadek kłamstwa z pobudek altruistycznych, stosowanego często w stosunku do bliskich i ważnych osób. Jak wyjaśnia psycholog Agnieszka Szafrańska-Romanów, ważniejsze w tym momencie niż szczerość i prawda są empatia i współczucie. Liczy się lęk przed tym, co się może zdarzyć gdy bliski usłyszy tragiczną informację.
– Bliscy chronią osoby, z którymi mają silną emocjonalną więź z lęku przed konsekwencjami takiej trudnej prawdy: są przekonane, że szok u osoby wrażliwej, będącej w depresji, schorowanej może spowodować pogorszenie stanu zdrowia, a nawet w skrajnych przypadkach śmierć – mówi psycholog z warszawskiego Centrum Probalans.
Mama Magdy pytała, dlaczego córka od razu nie powiedziała jej prawdy o stanie zdrowia. Obie wiedziały, że w takiej chwili rodzina powinna być przy chorej. – Bardzo tego żałowałam. Na pół roku pozbawiłam się wsparcia najbliższych mi osób, których potrzebowałam. Nikt nie jest w stanie przeżyć czegoś takiego zupełnie sam. Ja nie byłam – mówi Magda.
Odwrócenie ról
Mimo że mama Magdy była na nią początkowo zła, tak naprawdę doskonale rozumiała jej pobudki. Kilkanaście lat wcześniej to ona udawała przed swoją 13-letnią wówczas córką, że jest zdrowa. – Doskonale to pamiętam, choć byłam wtedy dzieckiem. Stąd wiem, że takie okłamywanie najbliższych nie działa – wspomina.
W czasie swojej walki z chorobą Magda poznała bardzo wiele osób chorych na raka. Twierdzi, że każda z nich ukrywała przed bliskimi prawdę o faktycznym stadium białaczki. – Ukrywanie tego, jak bardzo cierpisz jest elementem choroby – mówi.
Prawda bywa ukrywana zarówno przez chorych, jak i otoczenie. Bywa i tak, że ludzie umierają w nieświadomości śmiertelnej choroby. Ich rodzina i przyjaciele kłamią, bo obawiają się załamania i psychicznego cierpienia już wystarczająco cierpiącej osoby. Właśnie taką sytuację wspomina Agnieszka Szafrańska-Romanów. – Chory domyślał się, że dzieje się coś złego, ale wolał się okłamywać oraz nie sprawiać dyskomfortu bliskim. Tym samym obie strony wpędziły się w iluzję – mówi blogerka naTemat.
Mówi się, że kłamstwa z pobudek altruistycznych są kłamstwami szlachetnymi wynikającymi z miłości i troski do kochanej osoby. To prawda, ale pamiętajmy, że kłamstwo jednak zawsze jest oszustwem i godzi w fundamentalną wartość bliskiej relacji jaką jest zaufanie i szczerość. – Gdy osoba przed którą zataja się prawdę, dowie się o niej, może być głęboko zawiedziona i bardziej bolesne dla niej będzie pogodzenie się z nieszczerością bliskich niż z najtrudniejszą rzeczywistością – przestrzega psycholog.
Doprowadziłam do sytuacji, kiedy nie mogłam powiedzieć o wszystkim, o czym chciałam. Musiałabym zburzyć mur wszystkich swoich kłamstw. Zamknęłam się w twierdzy, którą sama zbudowałam, a później nie dałam sobie z tym wszystkim rady.
Magda
Przez 3 lata walczyła z białaczką
Pamiętam, jak moja mama wróciła ze szpitala. I ja i siostra wiedziałyśmy, że tym razem to coś poważniejszego niż zwykłe badania, na które mama jeździła dosyć często. Mimo to, doświadczenia z tamtego okresu nie uchroniły mnie przed tym, aby samemu uciec w kłamstwo.