
Kiedy koncernom motoryzacyjnym udało się udowodnić, że silniki diesla są bardziej ekologiczne od benzynowych i mogą stanowić najbardziej racjonalną ekonomicznie alternatywę dla aut napędzanych tzw. zielonymi paliwami, wydawało się, że historia wymyślonego ponad 120 lat temu mechanizmu napędowego ma przed sobą wciąż wielką historię. W jednej chwili wszystko to przekreślił jednak VW, który ostatnim skandalem udowodnił, że ekologiczne wyniki diesli to w dużej mierze kłamstwo.
Memy, rozpowszechniane pocztą pantoflową mity i legendy polską motoryzacją zaczęły rządzić na długo nim stały się najważniejszym narzędziem politycznym. Tak, jak w polityce doprowadziły do szczytu popularności wszelkiej maści prawicę, tak na rynku aut wyprowadziły na szczyty diesla. Motoryzacyjnych legend o wyższości silnika wysokoprężnych nad benzynowymi jest cała masa. Do najważniejszych argumentów przemawiających do wyobraźni polskich kierowców należą jednak te, iż diesel jest wytrzymalszy w eksploatacji i bardziej ekonomiczny ze względu na niskie spalanie znacznie tańszego paliwa. W ostatnich latach ważna stała się też duma posiadaczy diesli z tego, iż ich auta zostały ocenione jako znacznie mniejsze zagrożenia dla środowiska niż nawet niektóre miejskie benzyniaki.
Tego samego Volkswagena, który prawdopodobnie sprawił właśnie, że wkrótce nieopłacalne okaże się nie tylko inwestowanie w diesle, ale i utrzymywanie już tych, które są w naszym posiadaniu. Najwięcej mówi się dziś o tym, że skandal wynikający z faktu, iż Volkswagen fałszował w Stanach Zjednoczonych wyniki dotyczące emisji spalin to upadek legendy tego koncernu, a może i całej marki "made in Germany". Zbyt wiele w tym histerii. VW to nie pierwszy gigant motoryzacyjny zaliczający skandal, nie ostatni. I jak każdy z gigantów ma środki na to, by najpóźniej za kilka miesięcy PR-owcy rozprawili się z wizerunkowymi problemami.
Bo wytwarzają mniej CO2, a to właśnie dwutlenek węgla uważano za największego wroga dla środowiska i ludzkiego zdrowia. Już kilka lat temu naukowcy z różnych części świata dostarczyli jednak dowodów, że dieslowcy zatruwają miasta NO2, czyli dwutlenek azotu. Dzięki popularności diesli, w wielkich miastach wytwarza się jego stężenie tak bardzo, iż wymiernie sprzyja rozwojowi nowotworów, oraz chorób układu oddechowego i układu krążenia.
Silniki Diesla są rakotwórcze. Do takiego wniosku doszli eksperci ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Wpisali spaliny emitowane przez silniki Diesla na listę substancji jednoznacznie rakotwórczych. Wcześniej były sklasyfikowane tylko jako prawdopodobnie rakotwórcze. Pozornie drobnej zmiany w klasyfikacji WHO prawie nikt nie zauważył, aż włoska organizacja konsumencka Codacons złożyła do prokuratury w Mediolanie wniosek o konfiskatę wszystkich pojazdów napędzanych silnikami Diesla. Czy w Polsce podobny scenariusz jest możliwy?
Projektowane i realizowane są jednak inne. Na przykład kontrowersyjny dotąd program zakładający, iż za dokładnie dwa lata kontrola spalin wprowadzanych na rynek pojazdów z silnikami dieslowskimi będzie prowadzona nie w warunkach laboratoryjnych, a bardziej obiektywnych i realnych testach drogowych. Producenci dotąd stanowczo przeciw temu protestowali, argumentując, iż warunki drogowe mogą powodować nieprzewidywalne odchylenia od wyników badań, spowodowane na przykład pogodą. Kombinacje Volkswagena sprawiły jednak, że każdy kto jeszcze raz będzie przekonywał o wyższości testów laboratoryjnych natychmiast zostanie uznany za kolejnego motoryzacyjnego oszusta. Bo to właśnie w testach laboratoryjnych VW manipulował.
Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl

