Kiedy koncernom motoryzacyjnym udało się udowodnić, że silniki diesla są bardziej ekologiczne od benzynowych i mogą stanowić najbardziej racjonalną ekonomicznie alternatywę dla aut napędzanych tzw. zielonymi paliwami, wydawało się, że historia wymyślonego ponad 120 lat temu mechanizmu napędowego ma przed sobą wciąż wielką historię. W jednej chwili wszystko to przekreślił jednak VW, który ostatnim skandalem udowodnił, że ekologiczne wyniki diesli to w dużej mierze kłamstwo.
Diesel najlepszy...
Memy, rozpowszechniane pocztą pantoflową mity i legendy polską motoryzacją zaczęły rządzić na długo nim stały się najważniejszym narzędziem politycznym. Tak, jak w polityce doprowadziły do szczytu popularności wszelkiej maści prawicę, tak na rynku aut wyprowadziły na szczyty diesla. Motoryzacyjnych legend o wyższości silnika wysokoprężnych nad benzynowymi jest cała masa. Do najważniejszych argumentów przemawiających do wyobraźni polskich kierowców należą jednak te, iż diesel jest wytrzymalszy w eksploatacji i bardziej ekonomiczny ze względu na niskie spalanie znacznie tańszego paliwa. W ostatnich latach ważna stała się też duma posiadaczy diesli z tego, iż ich auta zostały ocenione jako znacznie mniejsze zagrożenia dla środowiska niż nawet niektóre miejskie benzyniaki.
No i wreszcie auta z silnikami dieslowskimi stały się nad Wisłą bardziej dostępne finansowo. Na rynku aut używanych to one bywają najlepszymi kąskami. Auta z przebiegiem rzędu 180-200 tys. km i mające nawet ponad 10 lat są dostępne nawet poniżej 10 tys. zł, a panuje powszechne przekonanie, że nie trzeba wiele inwestycji, by jeden z legendarnych diesli zrobił z nami kolejne setki tysięcy kilometrów.
Kogo stać na nowe auto, tego do nowoczesnych wersji mechanizmu zaprojektowanego przez Rudofla Diesla tym bardziej przekonują powyższe argumenty. Takie auta są w salonach droższe od wersji benzynowych, ale klienci indywidualni tłumaczą sobie, że rzadziej i mniej później wkładać będą w naprawy i zaoszczędzą krocie na paliwie. Firmy zwykle nawet się nie zastanawiają, bo rzadziej porównują wybierane auta pod względem niesamowitych osiągów. A najnowocześniejsze, odchudzone diesle potrafią żwawiej wykorzystywać ukryte w nich konie mechaniczne konstrukcje benzynowe. Szczególnie te od Mazdy, Renault, Opla. No i szczególnie uwielbianego Volkswagena...
Volkswagen bezpieczny, diesel na celowniku
Tego samego Volkswagena, który prawdopodobnie sprawił właśnie, że wkrótce nieopłacalne okaże się nie tylko inwestowanie w diesle, ale i utrzymywanie już tych, które są w naszym posiadaniu. Najwięcej mówi się dziś o tym, że skandal wynikający z faktu, iż Volkswagen fałszował w Stanach Zjednoczonych wyniki dotyczące emisji spalin to upadek legendy tego koncernu, a może i całej marki "made in Germany". Zbyt wiele w tym histerii. VW to nie pierwszy gigant motoryzacyjny zaliczający skandal, nie ostatni. I jak każdy z gigantów ma środki na to, by najpóźniej za kilka miesięcy PR-owcy rozprawili się z wizerunkowymi problemami.
Co innego z wizerunkiem silników diesla. Jak przewiduje londyński Bernstein, obecny skandal związany z manipulowaniem wynikami mającymi świadczyć o ekologicznym charakterze tych jednostek stanie się prawdopodobnie początkiem końca wykorzystywania mechanizmu zaprojektowanego w 1893 roku.
A to dlatego, że diesle od dawna były na celowniku. Ich koniec wieszczono już w połowie lat 90-tych. Wielu spodziewało się, że to benzyna lub inne paliwa uciekną z osiągami i mało żwawymi dieslami nie będą chwili jeździć nawet budowlańcy. Wówczas nastąpił jednak dynamiczny rozwój silników wysokoprężnych, które zaczęto projektować lżejsze, a jednocześnie dające bardzo satysfakcjonujące parametry prędkości i przyspieszenia. Nowoczesne diesle przestały też być tak uciążliwe pod względem rozgrzewania się. No i producenci sprawili, że spalanie dużego kombi, czy SUV-a w mieście spadło do mniej niż 6-7 l/100 km w warunkach miejskich. Od przełomu tysiącleci powtarzano też, że diesle stały się bardzo ekologiczne.
Ekologiczny mit obalono wcześniej
Bo wytwarzają mniej CO2, a to właśnie dwutlenek węgla uważano za największego wroga dla środowiska i ludzkiego zdrowia. Już kilka lat temu naukowcy z różnych części świata dostarczyli jednak dowodów, że dieslowcy zatruwają miasta NO2, czyli dwutlenek azotu. Dzięki popularności diesli, w wielkich miastach wytwarza się jego stężenie tak bardzo, iż wymiernie sprzyja rozwojowi nowotworów, oraz chorób układu oddechowego i układu krążenia.
Dlatego w Unii Europejskiej do zakończenia ery diesla podchodzono już kilkukrotnie. Kilka lat temu chciano w instytucjach europejskich pójść relatywnie najłatwiejszą drogą i diesla jego użytkownikom zohydzić. Komisja Europejska proponowała takie podniesienie poziomu opodatkowania oleju napędowego w krajach członkowskich, by litr tego paliwa kosztował nawet... 7 zł. Ostatecznie pomysł ten przepadł w Parlamencie Europejskim.
Skandal z VW sygnałem do ataku
Projektowane i realizowane są jednak inne. Na przykład kontrowersyjny dotąd program zakładający, iż za dokładnie dwa lata kontrola spalin wprowadzanych na rynek pojazdów z silnikami dieslowskimi będzie prowadzona nie w warunkach laboratoryjnych, a bardziej obiektywnych i realnych testach drogowych. Producenci dotąd stanowczo przeciw temu protestowali, argumentując, iż warunki drogowe mogą powodować nieprzewidywalne odchylenia od wyników badań, spowodowane na przykład pogodą. Kombinacje Volkswagena sprawiły jednak, że każdy kto jeszcze raz będzie przekonywał o wyższości testów laboratoryjnych natychmiast zostanie uznany za kolejnego motoryzacyjnego oszusta. Bo to właśnie w testach laboratoryjnych VW manipulował.
Do tego dochodzą działania dążące do upowszechnienia w Europie stref zakazanych dla nieekologicznych pojazdów. Przede wszystkim mają być nimi centra wielkich miast, albo i całe aglomeracje.Na przykład takie, jak krakowska, gdzie szkodliwego przede wszystkim dla naszego zdrowia stężenie NO2 w powietrzu prawie dwukrotnie przekracza unijną średnią. Może się wówczas okazać, że posiadanie nawet bardzo nowoczesnego diesla ma sens tylko wówczas, gdy dojeżdża się nim z prowincji do jakiegoś transportowego huba, by tam przesiąść się na pociąg lub tramwaj. Bo z posiadających w większości dieslowskie silniki autobusów miasta same rezygnują.
Cóż zatem czeka posiadaczy diesli? Teorie ostatecznego rozwiązania "problemu diesla" są dwie. Pierwsza zakłada właśnie stopniowe zniechęcanie do nich. Nie tylko kierowców, ale i producentów. Planowane od 2017 roku wyśrubowane testy i projektowane zaostrzenia norm wycelowane są w to, by producenci przestali dieslowskie projekty rozwijać. A branżę motoryzacyjną najlepiej przekonuje się do porzucenia pewnych rozwiązań, gdy nakłady na ich ominięcie stają się nieopłacalne. Takie podejście może sprawić, że diesle z produkcji znikną w najbliższych latach, ale nawet z zakazem wjazdu do wielkich miast będą popularne na rynku wtórnym. Choćby dlatego, że wyśmienicie wyposażone i relatywnie młode samochody bardzo stracą na wartości i w komisach będą tanie.
Środowiska ekologów lobbują jednak za większą rewolucją. Czyli objęciem wyśrubowanymi normami wszystkich pojazdów znajdujących się w ruchu i kontrolowanie ich podczas przeglądów. Wówczas może okazać się, że inwestycje nawet w używane auto z silnikiem wysokoprężnym była wielkim błędem.
Żaden z analizowanych scenariuszy na nieuchronnie nadchodzący koniec diesla nie nastąpi jednak z dnia na dzień i na razie posiadacze aut z takimi jednostkami napędowymi większych powodów do obaw nie muszą mieć. Szczególnie ci, którzy jeżdżą kilku lub kilkunastoletnim autem. Sprzedać swoje auto przed rewolucją zdążą pewnie też świeżo upieczenie nabywcy nowych diesli. Planowanie inwestycji w nowe auto z coraz bardziej kontrowersyjnym silnikiem wysokoprężnym może okazać się jednak wielkim ryzykiem.
Silniki Diesla są rakotwórcze. Do takiego wniosku doszli eksperci ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Wpisali spaliny emitowane przez silniki Diesla na listę substancji jednoznacznie rakotwórczych. Wcześniej były sklasyfikowane tylko jako prawdopodobnie rakotwórcze. Pozornie drobnej zmiany w klasyfikacji WHO prawie nikt nie zauważył, aż włoska organizacja konsumencka Codacons złożyła do prokuratury w Mediolanie wniosek o konfiskatę wszystkich pojazdów napędzanych silnikami Diesla. Czy w Polsce podobny scenariusz jest możliwy?