Włodzimierz Cimoszewicz, już nieco z dystansu, ocenia polską i międzynarodową politykę w najnowszym wywiadzie dla „Newsweeka”: – Z punktu widzenia niechęci lub niezdolności do organizowania mądrej rozmowy społeczeństwa – a nie „ze społeczeństwem”! – Tusk i Komorowski niewiele różnili się od Kaczyńskiego – mówi były premier.
Polityka na złych torach
W rozmowie z Rafałem Kalukinem, Włodzimierz Cimoszewicz mówi o „infantylizacji” polityki w naszym kraju, która rozpocząć się miała od wejścia Polski do Unii – Nie było wielkich zadań i popłynęliśmy w świat coraz bardziej bezmyślnej awantury. Trudno się z tego wyrwać – ocenia. Dodał też, że jest to wspólna wina zarówno polityków, dziennikarzy, jak i obywateli. Nie potrafimy prowadzić poważnej obywatelskiej debaty i ponosimy tego konsekwencje.
Były premier podkreślił, że nie potrafimy wykorzystać potencjału intelektualnego naszego społeczeństwa, które jest coraz lepiej wykształcone. – Traktowano ludzi jak gapiów, którzy mieli oglądać lekarzy w kajdankach, albo zapewniono, że będzie ciepła woda i to wystarczy –przekonuje. Wszystko jednak zaczęło się o wiele wcześniej.
Skutki są dzisiaj
Nie zmienia to jednak faktu, że ma ogromny wpływ na naszą obecną rzeczywistość. Jak powiedział Włodzimierz Cimoszewicz: – Nasza „ciepła woda w kranie” daje pełny efekt właśnie teraz. Wiele wskazuje, że będziemy mieli własnych „führerków” i pokaz nieodpowiedzialności nie tylko w polityce wewnętrznej, ale i zagranicznej.
W wywiadzie polityk odniósł się też do przeszłości SLD i tego, jak mogła ona wyglądać, chociażby po podpisaniu traktatu akcesyjnego z Unią Europejską na Akropolu, kiedy to zaczął się poważny kryzys polskiej lewicy. – Jeszcze można było wiele naprawić, ale nic nie zrobiono. Patrzyłem na to wszystko z dystansu, choć z grupą innych polityków SLD podjąłem próbę otwartej dyskusji o przyczynach – mówi. Zapytany czy czegoś żałuje, Cimoszewicz odpowiada: "nie", chociaż cena osobista udziału w polityce była bardzo duża.
Ocena z dystansu
Dzisiaj odchodzi już z tej sceny. Odejście zapowiada też Leszek Miller. Jarosław Kaczyński zostaje. Cimoszewicz nie zna go osobiście, ale jak powiedział: „mam wrażenie, że on nie ma w życiu nic innego do roboty. Ja mam i dlatego właśnie odchodzę z polityki”.
Nie jest to pierwszy tego typu, podsumowujący wywiad Cimoszewicza, w ostatnim czasie. Pisaliśmy również o jego rozmowie z Janiną Paradowską. Stwierdził w niej między innymi, że wygrana Andrzeja Dudy jest niebezpieczna dla Polski, a ani kandydatura Ewy Kopacz, ani Beaty Szydło na fotel szefowej rządu, nie jest dobra.
Dzięki dystansowi i doświadczeniu Włodzimierz Cimoszewicz nie boi się mówić o wielu kwestiach otwarcie. Jednak jak podkreśla, planuje teraz przede wszystkim powrócić do prywatności.