Tuż pod polską granicą jest region, gdzie mieszka... 86 narodowości. Druga największa grupa to... Polacy
Michał Mańkowski
29 września 2015, 05:29·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 29 września 2015, 05:29
Choć przydzieleni nam uchodźcy do Polski jeszcze nie trafili (niemal 7 tys.), tuż obok polskiej granicy mamy sporo z nich. Mowa o niemieckim Prenzlau, gdzie tylko w tym roku przyjechało ich już ponad 600.
Reklama.
Jak donosi w dużym reportażu "Gazeta Wyborcza", włodarze regionu mówią wprost: mają tam nieco ponad 120 tys. mieszkańców... 86 narodowości. Niezły międzynarodowy miszmasz zaledwie 50 km od Szczecina, mniej niż godzina drogi.
Prenzlau jest jednym z regionów, do którego trafiają uchodźcy. I to z dość długą historią, bo specjalny dom dla ubiegających się o azyl jest tam już od 20 lat. Do tej pory wystarczał, bo – jak czytamy – rocznie takich wniosków było 200-300. Tylko w tym roku takich osób przyjęto już ponad 600, stąd też konieczność rozszerzenia działalności.
Dziennikarka próbowała porozmawiać z tamtejszymi uchodźcami, ale nie jest łatwo. Większość nie mówi po niemiecku lub mówi słabo, choć dla chętnych istnieje możliwość nauki języka na miejscu. Pracownicy ośrodka mówią wieloma językami, ale kluczowy jest arabski. Warto wspomnieć, że pomagają im mieszkańcy, którzy lata temu przyjechali do Niemiec z tamtejszych regionów i są wstanie pomóc w rozmowie.
Jakkolwiek 86 narodowości na 121 tys. mieszkańców, o których mowa, robi wrażenie, to zaledwie 3 proc. z nich to nie-Niemcy. Drugą najpopularniejszą mniejszością są tam... Polacy. To o tyle ciekawe, że niektórzy z nich mieszkają tam, ale dojeżdżają do pracy już po naszej stronie granicy.
Wygląda na to, że sami miejscowi do kulturowego miksu są już przyzwyczajeni. Jeden z rozmówców "GW" wspomina sytuację, gdy grupa neonazistów protestowała przeciwko uchodźcom, wtedy mieszkańcy stanęli po ich stronie i mówili wprost: "chcemy, żeby zostali". A nie zawsze jest łatwo, bo kiedyś doszło nawet do podpalenia hali sportowej, w której mieli być zakwaterowani migranci.
Żeby wprowadzić ich możliwie płynnie do nowego życia przygotowano nawet specjalną broszurę, w której wyjaśniają podstawowe reguły zachowania.
W naTemat pisaliśmy już, dlaczego Niemcy to socjalny raj dla potencjalnych migrantów. W przyszłym roku Niemcy wydadzą na uchodźców nawet 3,3 miliardy euro. Nic dziwnego, że to nasi zachodni sąsiedzi są w Europie rekordzistami, jeśli chodzi o liczbę azylantów. Mityczny “socjal” robi swoje.
Wyobraźmy sobie Syryjczyka, który jakimś sposobem dostaje się do Niemiec i składa wniosek o azyl. W tym momencie dostaje oficjalny status “poszukującego azylu” i podpada pod dokument sprzed ponad 20 lat, który reguluje sprawy takich osób (z ang. “Asylum-Seekers Benefits Act”). Jak wygląda jego dalsza droga i ile dostaje pieniędzy? Przeczytasz tutaj.
źródło: "Gazeta Wyborcza"
Na przykład to, że rowerem należy jeździć po ścieżce rowerowej. Na wędkowanie trzeba mieć pozwolenie. Nie wolno zagadywać dzieci bez zgody rodziców. Że kobiety w Niemczech mogą się swobodnie poruszać i ubierać. Że jeśli ktoś tutaj zagadnie kobietę, nie powinna się czuć napastowana. Przygotowują mapę najważniejszych miejsc (szkoły, szpital, policja, dworzec) i aplikację na telefon (także po arabsku) z najbardziej potrzebnymi informacjami. Organizują spotkania, mecze piłki nożnej.Czytaj więcej