Rząd Ewy Kopacz jest u władzy już od roku. Premier w miejscu, gdzie w 2014 r. przedstawiła jego skład, podsumowała ostatnie 12 miesięcy. Zaczęła od uderzenia w opozycję. – Ręka, którą wyciągnęłam, zawisła w próżni. Nie było wtedy chęci do debaty, nie ma i teraz – powiedziała szefowa PO.
– To był rok spełnionych obietnic – stwierdziła Ewa Kopacz podsumowując rok swojego rządu. – Zostałam premierem w trudnych warunkach – oceniła, przypominając, że objęła władzę nie w wyniku wyborów, ale awansu Donalda Tuska. – Jednej rzeczy nie udało mi się osiągnąć – zmienić polskiej polityki, zmienić stosunki między rządem a opozycją – mówiła Kopacz.
W tym przyznaniu się do porażki więcej było ataku na opozycję, niż uznania własnej winy. – Ręka, którą wyciągnęłam, zawisła w próżni. Nie było wtedy chęci do debaty, nie ma i teraz – narzekała szefowa PO.
Kopacz postawiła dwa priorytety: bezpieczeństwo i nadrabianie dystansu do Zachodu. – Nie ma powodu, by żyło się nam gorzej niż na Zachodzie. By polski student, robotnik, emeryt miał niższy standard życia – stwierdziła Kopacz.
Premier przypomniała też pechową prezentację składu rządu. – Ten początek medialnie może nie był zbyt udany, ale w polityce nie liczy się medialność, tylko praca i efekty. Nikt nie może mi zarzucić, że nie wywiązałam się z obietnic – stwierdziła Kopacz.
Mówiła o dokonaniach rządu w sferze obrony narodowej czy polityki prorodzinnej, zdrowia i sfery finansów publicznych. Przypominała też o rozwoju infrastruktury, przypominając o planach zawartych w planie rozwoju infrastruktury na kilka kolejnych lat.
Platforma zadbała o podkreślenie wagi wydarzenia, wynajmując Aulę Politechniki Warszawskiej. To koszt ok. 20 tys. zł. Ale trudno uznać, by podsumowanie 12 miesięcy Kopacz przykuło uwagę. Nawet komentatorzy polityczni nie komentowali przemówienia premier zbyt intensywnie. Głównie dlatego, że nie było w nim absolutnie nic nowego. A dzisiaj Platforma jak tlenu potrzebuje świeżych pomysłów i propozycji.