Do brytyjskich kin wchodzi właśnie film „Sufrażystka”, który opowiada o walce, jaką 100 lat temu toczono na Wyspach o równouprawnienie kobiet. Występująca w filmie Meryl Streep uważa, że współczesne kobiety powinny kontynuować to, co rozpoczęły sufrażystki.
Aktorka mówiła o sytuacji kobiet podczas londyńskiej konferencji Women in the World. Według niej kobiety wciąż „nie przedarły się na górny szczebel”.
Wspominając postać Emmeline Pankhurst, jednej z założycielek brytyjskiego ruchu sufrażystek, Streep podkreśliła, że gdyby Pankhurst żyła współcześnie, to zachęcałaby kobiety do dalszej walki. – Nie poddawajcie się. To jeszcze nie koniec – powiedziała 66-letnia aktorka. W „Sufrażystce” Streep wcieliła się właśnie w postać Pankhurst.
Sarah Gavron, reżyserka „Sufrażystki”, dodała, że twórcy filmu mieli pewne problemy ze zgromadzeniem wystarczającej do sfinansowania filmu kwoty. Trudności pojawiły się także podczas obsadzania ról męskich.
– Mieliśmy problemy z przekonaniem mężczyzn. Ich agenci dzwonili i mówili, że męskie role nie są po prostu wystarczająco duże – zdradziła Gavron.
W „Sufrażystce”, której brytyjska premiera odbędzie się 12 października, wystąpiły m.in. Carey Mulligan, Helena Bonham Carter i Natalie Press. W Polsce film zadebiutuje 6 listopada.
Film miał już oficjalną brytyjską premierę na Festiwalu Filmowym w Londynie. Pokaz został zakłócony przez feministki z organizacji Sisters Uncut, które chciały zwrócić uwagę na problem przemocy domowej. Feministki protestowały przeciwko ograniczaniu środków przeznaczanych w Wielkiej Brytanii na przeciwdziałanie takim formom przemocy.