Na pytanie o Polaków znanych w USA, wielu odpowiada niemal odruchowo: Jan Paweł II i Lech Wałęsa. Gdy zawęzimy pytanie do wskazania tych rodaków, którzy w Ameryce uchodzą za bohaterów, usłyszymy: Tadeusz Kościuszko, jeden z twórców potęgi elitarnej akademii West Point, walczący w wojnie o niepodległość USA. Kto jeszcze ryzykował życiem za Amerykę?
Kazimierz Pułaski to za Oceanem bohater pokroju Kościuszki. "Pułaski – bohaterski Polak, poległ śmiertelnie ugodzony, walcząc o wolność Ameryki w ataku pod Savannah w dniu 9 października 1779 r." – napis tej treści wyryli Amerykanie na wzniesionym w XIX wieku pomniku w hołdzie przybyszowi z dalekiego kraju.
Ale nie tylko ten monument, w którym złożono także szczątki polskiego dowódcy, przypomina o jego poświęceniu "za wolność waszą i naszą". Pułaski ma też pomniki w innych amerykańskich miastach, począwszy od Waszyngtonu, przez Baltimore i Detroit, po niewiele mówiące Utica, Stevens Point czy Nilwantee.
Jak czytamy na stronie fundacji jego imienia, Pułaski jest też patronem wielu gmachów użyteczności publicznej, ulic, organizacji i stowarzyszeń, a nawet autostrad. W dniu, w którym zmarł w wyniku odniesionych ran po bitwie pod Savannah, 11 października, przypomina się o tym niezwykłym bohaterstwie. "Pulaski Day" kojarzy każdy Amerykanin.
WŁODZIMIERZ KRZYŻANOWSKI (1826-1881)
W Polsce chyba mało kto, poza pasjonatami przeszłości i samymi historykami, słyszał o tym człowieku. Tymczasem jego kuzyna, Fryderyka Chopina, zna każdy. Krzyżanowski poszedł jednak zupełnie inną drogą. Bez reszty poświęcił się wojaczce.
– Być świadkiem długu, jaki ten kraj zaciągnął u ludzi polskiej krwi, to przywilej. (...) Człowiek, któremu oddajemy dziś honory, przyniósł nam, podobnież jak jego rodacy przybyli tu przed nim i po nim, aspirację wolności, której wszyscy jesteśmy dzisiaj uczestnikami – można było usłyszeć w amerykańskim radiu z okazji powtórnego pogrzebu polskiego generała. Spoczął na cmentarzu wojskowym w Arlington w 1937 roku, żegnały go tłumy. A przemawiał nie byle kto – sam amerykański prezydent, Franklin Delano Roosvelt.
Czym wielkopolski szlachcic zaskarbił sobie taki szacunek? Po przypłynięciu do brzegów Ameryki, nic nie zapowiadało, że będzie bohaterem. Miał za sobą co prawda już "karierę" konspiratora, był m.in. uczestnikiem wielkopolskiego zrywu z 1848 roku, ale ówczesne Stany Zjednoczone dalekie były od wojny domowej. Ale i ta stała się faktem – już w 1861 roku Krzyżanowski, zwolennik prezydenta Abrahama Lincolna, zaciągnął się do Armii Potomaku (główna siła wojska "Północy"). Walczył m.in. pod Chancellorsville.
HIPOLIT OLADOWSKI (1798-1878)
Po przeciwległej stronie konfliktu stał wtedy inny Polak, Hipolit Oladowski. Ten miał za sobą udział w powstaniu listopadowym i zesłanie przez Rosjan na katorgę. Wydostanie się z nieludzkiej ziemi, za jaką uchodziła Syberia, okazało się na szczęście możliwe.
Oladowski wyjechał do USA. Miał fach w ręku – znał się na rzemiośle wojskowym jak mało kto, był ekspertem od uzbrojenia. Gdy w 1846 roku wybuchła wojna amerykańsko-meksykańska, polski weteran stał się wielce przydatny. Nie pozostawał dłużny i szybko odwdzięczył się nowemu pracodawcy – armii Stanów Zjednoczonych.
Trudno się więc dziwić, że kiedy Ameryka pogrążyła się w krwawej bratobójczej walce, Oladowski niemal "od ręki"otrzymał wojskową posadę, a następnie awans. Stanął po stronie Konfederatów, cieszył się dobrą opinią i odpowiadał głównie za zaopatrzenie na froncie. Został nawet szefem służby uzbrojenia w całej Armii Missisipi.
ZYGMUNT ŻUŁAWSKI (1791 - 1886?)
Życiorys tego Polaka jest doprawdy wyjątkowy, ale jednocześnie smutny, bo nasz rodak – niegdyś walczący po stronie samego cesarza Napoleona, pod koniec życia obracał się w kręgu amerykańskiej biedoty. Nie mając stałego dochodu, włóczył się tu i ówdzie, usłyszał nawet zarzuty karne. Któż by wtedy pomyślał, że nędzarz był bohaterem wojny secesyjnej. Kiedy chwycił za broń, miał... 70 lat.
W jego życiu wiele jest białych plam. Nie wiadomo nawet do końca, czy Żuławski walczył w powstaniu listopadowym, choć niekiedy mu się to przypisuje. Z całą pewnością jednak wiadomo, że w latach 30. i 40. XIX stulecia przebywał na Węgrzech. Tam poślubił Emilię Kossuth, siostrę późniejszego przywódcy rewolucji Lajosa Kossutha.
W 1852 roku wraz z rodziną stanął na amerykańskiej ziemi. Wkrótce zaczął się rodzinny dramat – Żuławski zostawił żonę i... nagle się ulotnił. Co się działo z nim dalej, nie wiadomo. Aż do momentu, gdy w 1861 roku zaciągnął się na służbę do armii secesjonistów. Najpierw służył w kawalerii, potem jako artylerzysta. W międzyczasie jego czterej synowie założyli mundury armii Unii...