Wspomnienia z dzieciństwa w wersji must have.
Wspomnienia z dzieciństwa w wersji must have. Fot. Screen Twitter

Niby nie powinno się żyć przeszłością. Skupmy się na tym co tu i teraz. Patrzmy na to co nas czeka. Być może. Kiedy jednak zobaczysz, w jaki świat zabiera cię tag #rzeczyktorenapewnorobiłeś, zmienisz zdanie! „To se ne vrati” – jak mawiają klasycy, ale pośmiać się będzie można zawsze!

REKLAMA
To były piękne dni
Któż nie tęskni za beztroskim dzieciństwem? Któż nie chciałby znowu usiąść na trzepaku przed blokiem i przejmować się tylko tym, żeby mama za szybko nie zawołała do domu? „Kiedyś to były czasy” – zdanie standardowo przypisywane babciom. Co prawda na emeryturę się jeszcze nie wybieram, ale wspominając zeszły wiek (jak to brzmi?!) mam wrażenie, że zmieniło się wszystko.
Twitter powraca do przeszłości
Znakomitym dowodem na to są wpisy na Twitterze. Tag #rzeczyktorenapewnorobiłeś jest hitem ostatnich dni. Jak mówi nam 25-letnia Paulina – Takie wspomnienia są esencją wspomnień z dzieciństwa. Zbierałam karteczki i prowadziłam handel wymienny z koleżankami z bloku. Obierałam ptasie mleczko z czekolady. Rozgryzałam Raffaello i wyjadałam najpierw środek, potem kokosowa posypkę. – jak podkreśla jest masa takich rzeczy i za każdym razem, gdy o nich myśli, samoistnie się uśmiecha. Paulina zastanawiała się też, czy wyjadanie Nutelli palcem ze słoika się liczy, ale zgodnie stwierdziłyśmy, że wiele osób robi to do dzisiaj.
Obowiązek życia
Tamagotchi – kolejny hit! Iza wspomina – W nocy musiałam chować pod łóżko, bo jak zaczynało piszczeć to moi rodzice dostawali szału, a ja się oczywiście nie budziłam w ogóle, żeby to zwierzątko nakarmić. Rano najczęściej już nie żyło. Mój hodowlany rekord to chyba półtora dnia.
Jeden z wpisów na Twitterze mówi: „Jedząc delicje najpierw zjadałeś czekolade i biszkopt, a później galaretkę”. Asia, prawniczka z Warszawy, śmieje się, że delicje do teraz je w ten właśnie sposób. Karteczki też oczywiście zbierała i kolorowe szkiełka, które znalazła na podwórku – Później niestety przebiły tacie oponę i zabawa się skończyła.
Karteczkowy szał
Kamila też najchętniej wspomina sławetne karteczki – O, no pewnie! Karteczki to standard! Zbierałam jak najbardziej, miałam też fazę na wieszanie plakatów z girlsbandami, jak Spice Girls i kiedy widziałam ich teledysk, to byłam Victorią! Uważam, że takie wspomnienia są świetne! Wszelkie inicjatywy, które pomagają wrócić do okresu dzieciństwa, powinny być normą. Dzięki nim przez chwilę zapominam o tym, że jestem już dorosła!
Podróżnicy i poligloci
Standardem jest też, jak pisze jeden z internautów „machanie do kierowców jadących za nami, podczas jazdy autobusem na wycieczkę szkolną”. Z akcji jedzeniowych było oczywiście „sklejanie na ślinę chrupek kukurydzianych i tworzenie wielkiej chrupki”.
Jeśli zaś chodzi o zabawy, to w pełni zgadzam się z jedną z twitterowiczek: „Zawsze robiłeś zeszyt jako dziennik lekcyjny i bawiłeś się w nauczyciela”. Połowę ferii zimowych i wakacji tak spędziłam. Świetną atrakcją było też wydawanie zupełnie przypadkowych dźwięków i mówienie, że to dialog w języku angielskim. Francuskim ewentualnie, co by było bardziej oryginalnie. Koleżanka przez pół dzieciństwa śpiewała: „Korektor, korektor, korektor”, bo wydawało jej się to iście angielskim słowem.
Każdy musiał to mieć
Ze standardów bardziej materialnych była oczywiście piłeczka kauczukowa. Wykładzina z ulicą, domami i samochodami. Gniotek wypełniony mąką. Długopis, który ma kilka kolorów. No i już standard internetu – Otwierasz, a tu koperek. – To były naprawdę boskie czasy!

Napisz do autorki: katarzyna.milkowska@natemat.pl