"Jestem chrześcijaninem" – pod takim hasłem dziesiątki internautów wrzucają do sieci swoje zdjęcia z bronią palną. W ten sposób chcą walczyć o łatwiejszy dostęp do legalnej broni. Dodatkowo wykorzystują fakt, że chrześcijanie są prześladowani na świecie. – Fakt bycia chrześcijaninem utożsamia się z byciem pacyfistą. Ja się z tym nie zgadzam. Złego człowieka z bronią może powstrzymać tylko dobry człowiek z bronią – mówi naTemat inicjator akcji Andrzej Turczyn.
Samoobrona po chrześcijańsku
Andrzej Turczyn to szef Ruchu Obywatelskiego Miłośników Broni. Od dłuższego czasu działa w jednym celu – by doprowadzić do przyjęcia przez Sejm ustawy, która da możliwość posiadania broni do obrony domu. W ubiegłym roku Turczyk przekonywał, że dobrym do tego pretekstem jest wojna na Ukrainie, która wzmaga w Polakach poczucie zagrożenia. Teraz to on jako pierwszy wrzucił do sieci zdjęcie z bronią i napisem "jestem chrześcijaninem".
W jego ślady poszli inni internauci – zwolennicy ułatwienia dostepu do broni palnej. Tak powstał profil "jestemchrześcijaninem", który polubiło ponad 1,6 tys. osób. To niewiele, ale sam fakt, że kilkanaście czy kilkadziesiąt osób łączy temat dostępu do broni z wiarą może zaskakiwać. Młodzi, starsi, mężczyźni i kobiety – wszyscy z karabinem w ręku deklarują "jestem chrześcijaninem".
Fałszywy pacyfizm?
Akcja, choć trwa ledwie kilka dni, zdążyła wywołać duże kontrowersje. W komentarzach pod zdjęciami trwają gorące dyskusje, a dominują komentarze wyśmiewające pomysł. "A tam nie było coś o nadstawieniu drugiego policzka? Może Wy znacie inną Biblię? Może tylko my, ateiści ją czytaliśmy?" – brzmi jeden z wpisów. Inni piszą, że napis na kartce powinien brzmieć "jestem katolikiem, jestem terrorystą"....
"Nie jesteście chrześcijanami. Jesteście antychrystami. To nie są chrześcijanie znający i rozumiejący Ewangelię. To są ludzie podburzani przez diabła (diablos = ten, który dzieli). 'Wtedy Jezus rzekł do niego: «Odłóż miecz, bo wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną.»' (Mt 26, 52)" – przekonuje niechętny akcji internauta.
Co na to sami zainteresowani? Andrzej Turczyn w rozmowie z naTemat wyjaśnia, dlaczego wpadł na taki pomysł. – Fakt bycia chrześcijaninem często utożsamia się z byciem pacyfistą. Ja uważam, że to chrześcijanie wybudowali największą cywilizację, cywilizację europejską, i nie zrobili tego pacyfiści. Zrobili to chrześcijanie, którzy miłowali pokój, a jednocześnie wiedzieli, że potrzeba argumentów, by ten pokój utrzymać – mówi.
– Złego człowieka z bronią może powstrzymać tylko dobry człowiek z bronią. To jest główna idea. Dlatego zestawiłem te dwie rzeczy: broń i bycie chrześcijaninem – dodaje.
Reakcja na prześladowania
Zwolennicy łatwiejszego dostępu do broni mają jeszcze inne argumenty. Wykorzystują fakt, że chrześcijanie są prześladowani na świecie, szczególnie na Bliskim Wschodzie. Podają też przykład ostatniej masakry w Roseburg w USA, gdzie napastnik miał strzelać tylko do chrześcijan.
– Są statystyki mówiące o tym, ze jeśli chodzi o prześladowania religijne, to najbardziej narażeni są wyznawcy Jezusa – twierdzi Turczyn.
Podobny przekaz promuje Paweł Chojecki, redaktor naczelny miesięcznika "Idź pod Prąd" i pastor Kościoła Nowego Przymierza w Lublinie. On też wyjaśnia internautom, dlaczego chrześcijanin z bronią to nic złego. – Dostęp do broni jest prawem naturalnym człowieka. Dzisiaj już nie królują miecze czy tarcze. Prawo do obrony symbolizuje właśnie broń palna – mówi naTemat.
Pytany o to, czy chrześcijanie w Polsce są prześladowani, odpowiada: – Podam kilka przykładów, począwszy od komentarzy w internecie, w których grozi mi się śmiercią i których autorzy deklarują, że mnie zabiją, po sytuację, gdzie przebito mi opony w samochodzie, a kilka miesięcy wcześniej wybito szyby. To jest eskalacja nienawiści.
Trudno jednak nie ulec wrażeniu, że to właśnie akcja "jestem chrześcijaninem" może "eskalować". Założenie, że chrześcijanie potrzebują karabinów, by bronić się przed prześladowaniami, budzi strach. Ale Turczyn i spółka taki wniosek odrzucają. – Nie próbujemy wytworzyć atmosfery strachu. Przeciwnie. Przez taką manifestację próbujemy zwrócić uwagę na prawdziwość zasady: chcesz pokoju, szykuj się do wojny – kwituje mój rozmówca.