Informacja o pokoju furii, który otworzono w Łodzi, od paru dni krąży po mediach. Wiele osób przyklasnęło temu przedsięwzięciu, uznając je za świetny pomysł, coś czego bardzo potrzebowali. Wielu ludzi wierzy w katharsis – oczyszczenie, rozładowanie negatywnych emocji poprzez demolkę. Tymczasem, o ile bezpośrednio po wyżyciu się, rzeczywiście czujemy ulgę, to zupełnie nie zdajemy sobie sprawy ze średnio- i długoterminowych negatywnych skutków takiego działania.
Made by USA
Pokój furii został otworzony w Łodzi przez firmę EXITchampions, opowiedział nam o nim w rozmowie jego współwłaściciel Zdzisław Hoffmann. Pomysł został zaczerpnięty ze Stanów Zjednoczonych, gdzie przyjął się bardzo dobrze (pierwszym dostępnym tego typu lokalem było przerobione pomieszczenie garażowe). Wspomniana polska firma udostępniła chętnym miesiąc temu dwa pokoje zagadek, niedawno do oferty dołączyła także pokój furii. Na czym polega zabawa? Za cenę 150 zł możemy się w nim zamknąć na 30 min. i za pomocą dostępnych narzędzi zniszczyć wszelkie znajdujące się w nim przedmioty (niektórzy klienci przynoszą czasami też jakieś własne, np. komórki lub zdjęcia innych osób).
Pałki ZOMO
Pomieszczenie wygląda tak, jakby naprawdę było częścią normalnego mieszkania. Wśród narzędzi, którymi możemy się posłużyć znajdziemy m. in. kij bejsbolowy, młotek gumowy, młotek stalowy, kij golfowy i pałkę policyjną z lat 80. (ta ostatnia cieszy się podobno szczególną popularnością, ludzie często na początku biją się nią sami po plecach, żeby się przekonać jakie to było uczucie, gdy ponad ćwierć wieku temu bito nimi manifestantów ZOMO.
Zwykle, pomimo półgodzinnego limitu, ludzie wychodzą z pokoju znacznie wcześniej, czasem nawet już po dziesięciu minutach. Powód tego jest banalnie prosty – nie wytrzymują kondycyjnie. Jak Zauważa Hoffmann dokonywanie demolki jest dość męczące, w uderzenie trzeba włożyć sporo siły, z której część dodatkowo, na zasadzie działania podobnego do sprężyny, wraca w naszą stronę. Często ludzie są też zaskoczeni tym, jak trudno jest zniszczyć dany przedmiot, np. telewizor. Klienci czasem dokonują aktu zniszczenia przy ulubionej muzyce (bardzo różnorodnej gatunkowo, od metalu aż do klasyki).
Pokój dla furiatów?
Kim są właściwie ci, którzy decydują się skorzystać z takiej oferty. Hoffmann wyraźnie zaznacza, że nigdy nie wypytuje ludzi o ich powody. Szanuje ich prywatność i się w nią nie wtrąca. Zdarza się natomiast, że ludzie sami dzielą się swymi motywacjami. Jak łatwo jest się domyślić niezależnie od szczegółów chodzi zawsze o to by w nieszkodliwy dla nikogo sposób wyładować swój stres, swoje frustracje. Współwłaściciel EXITchampions mówi, że do jego miejsca nigdy nie przychodzą prawdziwi furiaci, tylko normalni spokojni na co dzień ludzie, którzy w bezpieczny sposób chcą z siebie zrzucić balast negatywnych emocji.
Okiem specjalisty
I na tym dla większości sprawa się kończy. Ktoś coś niszczy, rozładowuje się i tyle. Nikomu nic się nie dzieje, wszyscy są szczęśliwi. Czy aby na pewno? Warto jeszcze ten bezproblemowy obrazek zderzyć z opinią specjalistów.
Doktor Wiesław Baryła, psycholog społeczny z Uniwersytetu SWPS w Sopocie wskazuje, iż badania naukowe już bardzo dawno wykazały, że teoria katharsis jest zupełnie fałszywa. To wcale nie jest tak, że się oczyszczamy z negatywnych emocji, a raczej – owszem, robimy to, ale w sposób, który nie jest wcale najlepszy i co gorsza wykształca w nas bardzo niebezpieczny mechanizm reagowania na stres i frustrację.
Bieganie lepsze?
Krótkoterminowo demolka pomaga i daje bardzo kojące uczucie przyjemności (mogące trwać nawet do godziny po). Ale nie robi tego skuteczniej niż zrobiłby jogging, czy jakakolwiek inna aktywność fizyczna angażująca nasze siły. Nie ma czegoś takiego jak instynkt agresji. Oczywiście każdy człowiek jest inny i wyżywanie się na przedmiotach w pokoju furii nie musi u niego spowodować negatywnych następstw, ale statystycznie jednak wyraźnie zwiększa szanse na agresję.
Uczymy się bowiem czerpać przyjemność z agresji, nasz umysł zapamiętuje naszą reakcję i będzie w odpowiednim kontekście nam ją nasuwał, jako możliwe rozwiązanie. Takie mogą być średnio- i długofalowe efekty. Jeżeli ktoś w jakiś czas potem nagle podczas kłótni w domu rzuci talerzem i będzie się zastanawiał skąd się to właściwie u niego wzięło powinien wiedzieć, że jest to kwestia tego, że wypracował w sobie nieświadomie taki mechanizm.
Policz do stu
Jaki jest zatem najlepszy sposób na rozładowanie frustracji. Dr Baryła odwołując się do wyników badań twierdzi, że jest nim w miarę możliwości odcięcie się od świata, odcięcie się od bodźców. Gdy mówi mi, że mam policzyć do stu lub zastosować serie głębokich wdechów i wydechów początkowo reaguję śmiechem. Ale te niby dziecinne rozwiązania podobno w rzeczywistości najlepiej się sprawdzają.
Mój rozmówca podkreśla zarazem, że nie należy też z drugiej strony przesadzać ze szkodliwością rzeczy w rodzaju pokoju furii. Jesteśmy przecież dorośli, a ryzyko negatywnych skutków nie jest jakieś ogromne. Wszystko jest przecież dla ludzi. Pamiętajmy tylko o tego typu mechanizmach jeżeli kiedyś zdarzy się nam nagle, niespodziewanie dla nas samych, rzucić talerzem.