Dla Konkursu Chopinowskiego byłoby lepiej, gdyby nie doczekał ery Facebooka. Dzięki temu serwisowi kultura wysoka jeszcze nigdy nie była tak egalitarna, jak dziś. Polacy dosłownie oszaleli na punkcie muzyki, od której (w większości przypadków słusznie) trzymali się z daleka. Dziś natomiast wszyscy stali się ekspertami.
– Chcemy wykorzystać jeszcze jeden aspekt nowych technologii: czynne współuczestnictwo publiczności w wydarzeniu – powiedział Polskiej Agencji Prasowej Artur Szklener, dyrektor Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina.
Ogromne zainteresowanie Konkursem wynika przede wszystkim z sukcesu polskiego pianisty 20-letniego Szymona Nehringa. – Jest to niezwykle utalentowany pianista, który notabene w ciągu tego konkursu z etapu na etap pokazywał coraz lepszą formę – mówił Artur Szklener. Poprosił też o trzymanie kciuków, "by ta tendencja miała miejsce również w finale".
Lans na Chopina
Organizatorzy chcieli, aby ten wyjątkowy konkurs był bliżej ludzi, dlatego wszystkie przesłuchania są dostępne online w serwisie YouTube. Umożliwiono także dyskusję moderowaną w języku polskim i angielskim. Efekt? Polacy zainteresowali się nim na niespotykaną dotąd skalę oraz w niespotykanym, jak na takiego typu imprezy, stylu. A styl oznacza również hejt, jakiego nie widział jeszcze świat melomanów. Sprawą zajął się nawet satyryczny ASZdziennik.
Fala hejtu wylała po ogłoszeniu finalistów. – Oczywiście, że nie ma w finale Krzysztofa Książka – to skandal, inni dużo gorsi pianiści przeszli, tylko prawdopodobnie dlatego, że mieli bogatsze CV albo lepszych protektorów – napisała Kamila na facebookowym profilu Konkursu Chopinowskiego. Oberwało się także samemu Nehringowi i to z powodu... nazwiska. Część komentatorów kwestionowała, czy w ogóle może on być Polakiem.
– Kiedy czytam niektóre wpisy i komentarze do nich, odnoszę wrażenie, że gdy nie ma muzyki Chopina w tle, przestajemy dzielić się swoimi odczuciami ze środka serca. Pojawia się sparing na umysły, przepychanki,podejrzenia, spekulacje, a nawet obraźliwe konstatacje. Nie było tego, gdy rozbrzmiewała muzyka – napisała internautka Agata.
Jedną z osób, które dopiero w tym roku zaczęły śledzić przebieg Konkursu jest 29-letnia Agnieszka z Krakowa. Jest jedną z tysięcy obserwatorów, które przyglądają się zmaganiom muzyków. – Gdy widzę, co dzieje się na Facebooku to nie mogę uwierzyć. To zupełnie tak, jakby nagle wszyscy chcieli polansować się tym, że słuchają Chopina. Moim zdaniem jest to chęć wpisania się w "wyższą klasę", przynajmniej wizerunkowo – mówi.
W sieci mamy patriotyczne uniesienie. – Tłuką to od dziecka, że Chopin jest mega – mówi Agnieszka. Moja rozmówczyni przyznaje, że po raz pierwszy śledzi przebieg konkursu w sposób "świadomy". Nie jest to zresztą trudne, bo ta edycja jest wyjątkowo dobrze widoczna w mediach, nie tylko w części "social". Jeśli jednak przyjrzeć się komentarzom, okazuje się że konkurs obnażył snobizm, kompleksy i fobie Polaków.
Emocje uwolnione
Znacznie dłużej, bo od 1980 roku Konkursy Chopinowskie śledzi Tomasz Staśkiewicz. – Pamiętam, że wygrał Đặng Thái Sơn – mówi. Tomasz również dostrzega ogromne zainteresowane Konkursem, który przeżywa swój renesans dzięki social media. – Dziś w zasadzie każdy może się na ten temat wypowiedzieć i to jest ta różnica. Ale emocje wokół konkursu były zawsze – mówi.
Konkurs Chopinowski jest dziś traktowany mniej więcej tak, jak kilka lat temu skoki Adama Małysza. Ale prawdziwe szaleństwo kibice przeżywali dziesięć lat temu, kiedy zwycięstwo odniósł Rafał Blechacz. – Wśród Polaków była to radość, jakby Polacy zdobyli mistrzostwo świata w piłce nożnej – mówi. Wcześniej, w 1975 roku wygrał Krystian Zimerman.
Konkurs Chopinowski można dziś zobaczyć nawet w telewizjach śniadaniowych, nie wspominając o internetowych memach. – Stał się wydarzeniem niemalże sportowym – uważa wieloletni obserwator konkursów.
Finałowe występy odbywają się w dniach 18-20 października w godz. 17:50-21:00. W finale wystąpi 10 pianistów. Uczestnicy wykonają wybrany koncert fortepianowy z orkiestrą: e-moll op. 11 lub f-moll op. 21. Laureat otrzyma 30 tys. euro i złoty medal.
Obserwuje Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina od 1980 roku.
W pierwszym Konkursie, który oglądałem ludzie komentowali przede wszystkim wyczyny Ivo Pogorelićza. Ten znakomity, wtedy jeszcze jugosłowiański artysta w czasie wykonywania utworów Chopina żuł gumę.