Każdy facebookowicz wie, że nie ma nic gorszego, niż wstawione przed godziną zdjęcie i totalny brak reakcji ze strony jego 1702 znajomych. Jak to? Dlaczego? Przecież jest fajne - te i multum innych mnożących się kwestii pozostaje bez odpowiedzi. Niestety, w tym świecie nic już nie jest proste. Facebook rządzi się swoimi prawami. Jakich zasad warto przestrzegać, żeby nie żebrać?
W życiu nie ma nic za darmo. Jeśli myślisz, że lajka dostaniesz w gratisie, z czystej sympatii, to bardzo się mylisz. Jeśli będziesz tylko czekać na darmoszki pod swoimi postami, możesz zauważyć tendencję spadkową. Zasada jest bardzo prosta: jeśli polubisz moje zdjęcie, to ja polubię twoje, nawet jeśli się wcale nie lubimy. Trzeba się udzielać towarzysko i odwzajemniać okazany kciuk. Jak nie, z kciuka zrobi się środkowy palec. Jeśli i to nie pomoże, lepiej dać sobie spokój, albo kupić lajki na Allegro.
2. Na zdjęciach z imprezy, każdy ma wyglądać pięknie
Jeśli po każdej imprezie wrzucasz zdjęcia i oznaczasz znajomych, którzy się potem odznaczają, stajesz się trollem. Zwłaszcza, gdy jesteś jedyną osobą na zdjęciu, która przypomina człowieka. Jeśli zatem twój kompan od kieliszka, upadnie pod stół, a ty zanim podasz mu rękę i pomożesz wstać, cykniesz kilka fotek i udostępnisz publicznie, możesz się spodziewać, że następnym razem zostaniesz oznaczony z ujęciem "od dołu" - idealnie na Hallowen. I wkrótce imprezy będziesz podziwiać tylko jako skryty obserwator na wallu.
3. Kawa, kawcia, kawusia
Jeśli nie wstawiłeś kawy na fejsa, to prawie tak, jak byś jej w ogóle nie pił. To samo się tyczy quiche'a i tarty bezglutenowej. Koniecznie oznacz na mapie gdzie piłeś kawę, wstaw zdjęcie kawy (logo musi być z przodu – ale nie centralnie, musi wyglądać, jakby od niechcenia) i do tego jakaś mądra książka w tle. Nigdy komiks czy gazetka Rossmanna. Dodaj hasztagi #historiamojegoporanka, #pijeczarna czy mniej subtelne #jestemwstarbaksie. Jeśli miejsce jest modne, możesz się spodziewać kojących ego komentarzy w stylu: "moja ulubiooooona", "też tam chodzę", "następnym razem ja stawiam:***"
4. Nie lajkuj swoich postów.
To jest fejso-bójstwo w czystej postaci. Jeśli jest już naprawdę źle, lepiej załóż kilka fikcyjnych kont i polub się sam, incognito. To tyle w tym temacie.
5. Czujesz klimat
Pada śnieg? Napisz, że pada śnieg. Może u innych też pada i tym samym wiele was łączy. A nie ma nic przyjemniejszego niż wspólna radość z klimatycznych opadów. Tłusty czwartek? Wstaw pączusia. Albo siebie zajadającego osiem takich słodkości i napisz”omnomnomnom”. Koniecznie wciągnij brzuch. Lub skorzystaj z aplikacji plastic surgery z jednym zastrzeżeniem: nie pociągnij ściany w okolicach talii.
6. Moje nogi i świat
To dotyczy głównie pań, chociaż panowie w japonkach też się chwalą. Jesteś na wakacjach? Masz WiFi? Wykorzystaj to i wstaw swoje stopy na tle morza. Na tle kolorowych kamyczków albo zielonej trawki. Pokazujesz w ten sposób, że nie jesteś typowym narcyzem, który robi setki selfies na profilowe, z tą samą, wiecznie zamyśloną miną. Stopy to skromność, rozwaga. Jing i Jang. Jedna uwaga: wskazany pedicure.
7. Pies i dziecko
To po prostu trzeba lubić. Jeśli nie lubisz psów lepiej się nie przyznawaj. Sekta miłośników czworonogów jest bezlitosna. Jeśli przypadkiem, twój znajomy wstawia dziennie 20 zdjęć z serii ja&reks best friends, musisz skomentować nawet, jeśli masz alergię na sierść, bulterier ugryzł cię w dzieciństwie i uwielbiasz chińską kuchnię za psie mięso. Jeśli chodzi o dzieci - tutaj panują podobne zasady. Matki ukazujące światu każdy ruch swojej pociechy są szczególnie drażliwe na brak poklasku. Nawet, jeśli w oczach przerażonego na zdjęciu dziecka, jest efekt czerownych oczu i wygląda jak mały wampir, napisz, że jest slodkie i cały tatuś. I tak codziennie.
Lepiej się z tych zasad nie wyłamywać, bo może nas czekać rozczarowanie i wypchnięcie na margines facebookowego spamu. A nie ma gorszego "policzka" niż zaznaczenie: nie wyświetlaj treści od tego znajomego. Wtedy pozostaje już tylko dołączyć do grupy Anonymous i walczyć z systemem.