Obserwuje cię z ukrycia. Czekasz na autobus lub czytasz książkę na ławce. Biały dzień. Wokół życie toczy się swoim rytmem. Ważne, że ofiara jest nieświadoma. Podchodzi coraz bliżej. Wyjmuje swoją broń, rozpinając rozporek. Zaczyna się dotykać i w końcu się ujawnia. Lubi jak się boisz. Jak krzyczysz. To go dodatkowo podnieca.
Chociaż nie ma żadnych oficjalnych statystyk na temat tego rodzaju zboczenia, wiemy, że zjawisko jest bardzo powszechne. Każdy z nas ma w otoczeniu osobę, która miała takie doświadczenie. Niestety, i dla nas, i dla sprawcy, takie przypadki są w ogóle na policję nie zgłaszane.
Pola Mokotowskie, to bardzo rodzinne miejsce na mapie Warszawy. We wrześniową niedzielę odbywały się akurat sportowe zawody psów. – Wokół biegały dzieci, mój 3-letni syn grał w piłkę z psem – mówi Karolina, matka dwójki dzieci. – Nagle w krzakach zobaczyłam z pozoru sympatycznie wyglądającego mężczyznę. Stał i przypatrywał się rodzinnej sielance i jak dostrzegłam po chwili – onanizował się. 10 metrów od mojego dziecka! – oburza się.
Co zrobiła Karolina? – Spanikowałam i zaczęłam krzyczeć, a on nie przestawał się masturbować. Dziecko zaczęło płakać. Koszmar! – wspomina. Na szczęście na pomoc przyszło dwóch młodych mężczyzn i sprawca się wycofał.
Takie historie rzadko trafiają do policyjnych akt. Tymczasem zgłoszenie na policję jest o tyle ważne, że nie mamy pewności, czy jest to pierwszy raz onanisty, czy też, co wielce prawdopodobne, mamy do czynienia z osobą, która może być niebezpieczna dla innych. – Może był notowany, może inni potwierdzą takie czyny. Poza tym sprawa nie powinna się kończyć na mandacie – dodaje Sokołowski. Najlepsze, co możemy zrobić dla siebie (aby unikać takich sytuacji w przyszłości) i dla chorego zboczeńca (żeby zaczął się leczyć), to iść w zaparte i skierować sprawę do sądu z wnioskiem o przeprowadzenie badań w zakresie zdrowia psychicznego.
Przestępca czy chory
Tłum jest podnietą. Żywiołem ekshibicjonisty jest poczucie zagrożenia, że ktoś może go nakryć, zadzwonić na policje i złapać. Co, jeśli takie zachowanie jest wstępem do poważniejszych wykroczeń? Co, jeśli ciągłe przekraczanie granicy seksualnej podniety, doprowadzi takiego osobnika do gwałtu albo napaści?
Według Art. 140. k.w. „Kto publicznie dopuszcza się nieobyczajnego wybryku, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności, grzywny do 1.500 złotych albo "karze nagany”. Zazwyczaj jednak taki osobnik trafia do właściwego dla siebie miejsca – na badania psychiatryczne.
– Takie wypadki powinny być kierowane na drogę sądową, bo dzisiaj mamy do czynienia z człowiekiem, który się obnaża, natomiast pytanie, czy w przyszłości nie przyjdzie mu do głowy chęć zaatakowania kogoś. Tak, żeby ten swój popęd gdzieś w inny sposób zrealizować. To jest wybryk nieobyczajny i znaczenie ma, gdzie tego typu czynność następuje – dodaje Sokołowski. – Jeśli mamy do czynienia z osobą, która to wykonuje gdzieś przy szkole czy placu zabaw, to możemy podejrzewać, że ma skłonności pedofilskie – dodaje Sokołowski.
Jednak, jak stwierdza Dorota Minta psychoterapeutka, rzadko mamy do czynienia z pedofilem w tej postaci. Jej zdaniem onanizowanie się w miejscu publicznym, jest niczym innym jak odreagowaniem napięcia, wynikającego z zaburzeń neurologicznych i problemów intelektualnych. Taki delikwent, doświadcza ogromnego stresu i nie kontroluje swoich zachowań w kategorii społecznej. Liczy się tu i teraz.
– Dzieci nie są obiektem ze względu na młody wiek, ale raczej na to, że jest to zbiorowisko ludzi. Onanistę podnieca tłum. W kinie, teatrze, czy parku rekompensują sobie poczucie bliskości poprzez dotykanie się. Badania również potwierdzają, że takie zachowanie nie jest zalążkiem późniejszych gwałtów. Te osoby kończą na etapie zaspokojenia, kiedy ktoś na nich patrzy i reaguje emocjonalnie – mówi Dorota Minta. Agresja może pojawić się natomiast w sytuacji, kiedy onanista poczuje się zagrożeni. Może nas pchnąć czy uderzyć.
Jak reagować?
W opinii publicznej panuje przekonanie, że śmiech takiego osobnika przyniesie oczekiwany efekt. A to nieprawda. Wcale nie musi tak być. Trudno przewidzieć reakcję chorego, dlatego takie zachowanie jest ryzykowne. Dużo bezpieczniejszym sposobem jest po prostu oddalenie się z miejsca zdarzenia i brak reakcji. Dla ekshibicjonisty bodźcem jest reakcja, jej brak osłabia doznania. I wtedy ma większy kontakt z rzeczywistością. Każdy przejaw zainteresowania wzmaga pobudzenie onanisty. Śmiech, strach, czy uporczywe patrzenie się będzie wzmagało to zachowanie dodatkowym bodźcem dla takiej osoby.
Nie warto ryzykować. To nie jest zabawa tylko choroba. Takie zaburzenie psychiatryczne powinno być leczone. W innym przypadku się nasila. Dotyka głównie osoby samotne, które nie umieją nawiązywać relacji społecznych. Nie chodzi tu wyłącznie o strefę damsko-męską, lecz i pozostałe relacje z przyjaciółmi czy krewnymi.
Dr Mariusz Sokołowski z Katedry Bezpieczeństwa Wewnętrznego Uniwersytetu Warszawskiego.
W takiej sytuacji najlepiej jest zadzwonić do jednostki policji, tak aby patrol przyjechał jak najszybciej i żeby zbadał, co to za człowiek. Nigdy nie wiemy z kim mamy do czynienia.
Anna, dziennikarka, ofiara onanisty
Godzina 7 rano, stara część Saskiej Kępy. Na przystanku tylko ja i on. Myślałam, że to taki odruch, że sobie tak ręką trzęsie, ale po chwili moim oczom ukazał się jego pobudzony penis. To było okropne. Krzyknęłam i zawróciłam w stronę domu. Kiedy się odwróciłam, jak gdyby nigdy nic wstał i spokojnym pewnym siebie krokiem odszedł.