Platforma ma przed oczami ścianę, w którą z impetem uderzy w niedzielę. Dlatego w panice sięga po coraz głupsze argumenty. Nie tylko niszczy tym powagę urzędu, którą jednak budowała przez ostatnie 14 lat, ale przede wszystkim obraża wyborców. A to niewybaczalne. I nieskuteczne.
Platforma Obywatelska wie, że przegra, teraz walczy o jak najmniejszy wymiar kary. A walczy w słabym stylu. Bardzo słabym. Nie ma sensu opisywać tutaj kolejnych odsłon akcji "jak powiedzieć, że PiS jest zły na 1000 różnych sposobów". O ile jeszcze próba mówienia o projekcie konstytucji tej partii jest zasadne, to Ewa Kopacz opowiadająca o jedzeniu nieumytymi rączkami na złość rodzicom ośmiesza siebie i urząd, który sprawuje.
Do tego wkurza wyborców, bo używanie takich argumentów (czy raczej dykteryjek) pokazuje, że uważa się nas za idiotów. Serio? Naprawdę przekonałbym panią do czegokolwiek, gdybym zaczął nawijać o myciu rączek? Jutro będzie opowieść o chowaniu zabawek w przedszkolu czy o ciągnięciu dziewczynek za warkocze?
Takie wypowiedzi to znak, że ostatnie kilkadziesiąt godzin kampanii to będzie intelektualna nędza, sprzedawanie sobie kuksańców bez sensu. Zapasy w kisielu (albo raczej w błocie). Najlepiej, gdyby wyborcy na ten czas wyłączyli telewizory i skupili się na programach partii, a nie na bezsensownej nawalance. Będzie tak źle, jak tuż przed wyborami prezydenckimi. Tylko bardziej.
Ale nawet kiedy Platforma próbuje rzeczowymi argumentami przekonać wyborców, jest przekonana, że mówi do półgłówków. Bo tak trzeba ocenić specjalny spot i serwis przekonujący, że nie ma sensu głosować na mniejsze partie, bo to marnowanie głosów. Zapomniał wół jak cielęciem był. Gdyby wyborcy rzeczywiście rozumowali tak, jak podpowiada im dzisiaj PO, partia przestałaby istnieć po swoich pierwszych wyborach w 2001 roku. To ona była wtedy tą nową, mniejszą partią, to ona walczyła o przebicie się do dużej polityki.
Dlatego niech dzisiaj nie próbuje szantażować wyborców. Niech uszanuje wolę wyborców i walczy o głosy. Merytorycznie, programem, pomysłem. Ale na dwa i pół dnia przed ciszą wyborczą jest już na to za późno. Zostało więc szantażowanie wyborców i straszenie PiS-em. A w tym PO ma ogromne doświadczenie. Dowód? To screeny z zaproszeń na ostatnie konferencje PO.