- Bogdan Borusewicz i Lech Wałęsa oderwali się od pracowników i rzeczywistości. To robotnicy wynieśli ich na piedestał, a teraz jeden nie wpuszcza ich na galerię, a drugi chce pałować - stwierdził w Radiu Zet przewodniczący "Solidarności" Piotr Duda.
W czwartek, kiedy w Senacie miało odbyć się głosowanie nad ustawą emerytalną, marszałek Bogdan Borusewicz nie wyraził zgody, by związkowcy z "Solidarności" obserwowali głosowania z senackiej galerii. Szef "S" Piotr Duda komentując tą decyzję na antenie Radia Zet stwierdził: - Marszałek uznał po prostu, że nie wypada. Pani marszałek nie wpuściła, to on też nie wpuści. Poziom argumentacji przedszkolaka.
Duda komentował także spotkanie z prezydentem Bronisławem Komorowskim, którego decyzja jest kluczowa dla losów reformy emerytalnej. - Chciałbym, żeby był prezydentem nie tylko Platformy Obywatelskiej, ale wszystkich Polaków. Mam nadzieję, że przynajmniej skieruje ustawę do Trybunału Konstytucyjnego - powiedział. A co jeśli prezydent Komorowski jednak podpisze ustawę? - Będzie przykro nie tylko mi, ale wielu członkom "Solidarności" i ubezpieczonym w Polsce - dodał.
Przewodniczący "S" krytykując marszałka Borusewicza wrócił też do sprawy ostatniej wypowiedzi Lecha Wałęsy, który jest zdania, że podczas blokady Sejmu policja powinna "spałować" związkowców. - Nic nie usprawiedliwia ani Borusewicza ani Wałęsy. Oderwali się od pracowników i rzeczywistości. To robotnicy wynieśli ich na piedestał, a teraz jeden nie wpuszcza ich na galerię, a drugi chce pałować - stwierdził.