Premier Ewa Kopacz udała się do lokalu wyborczego wraz z wnuczkiem. Nie skończyło się to dobrze... Chłopiec złapał kartę do głosowania i nie chciał puścić. Internauci już żartują z tego "incydentu".
Liderzy startujących w wyborach ugrupowań głosują w towarzystwie dziennikarzy i nie inaczej było dziś w przypadku premier Ewy Kopacz. Tyle że jej głosowanie nie obyło się bez trudności. Liderka Platformy pojawiła się w lokalu wyborczym z wnuczkiem, któremu chyba nie spodobało się, że babcia chce wrzucić kartę do urny. Dopiero po interwencji ojca chłopca, zięcia Kopacz, udało się oddać głos.
Premier ma wyjątkowego pecha, bo - jak można było się spodziewać - internet bezlitośnie obśmiewa jej wyborcze trudności. "Nie ma przypadków, są tylko znaki", "Wnuczek podsumował: nie zgadzam się z tobą babciu", "Małemu nie udało się schować babci dowodu, to jeszcze podjął ostatnią próbę przy urnie wyborczej" – brzmią niektóre komentarze.