Hitler otaczał się kobietami, był obiektem uwielbień. Nie o każdej z miłośniczek miał jednak dobre zdanie.
Hitler otaczał się kobietami, był obiektem uwielbień. Nie o każdej z miłośniczek miał jednak dobre zdanie. Wyd. Prószyński i S-ka

Hitler, gdy tylko objął ster rządów w nazistowskich Niemczech, skończył z naturą awanturnika, przemawiającego po bawarskich piwiarniach. Kreował się na człowieka zdecydowanego, ale dla dam zawsze szarmanckiego. Austriak potrafił czarować kobiety. A te, całowane przezeń często w dłonie i obsypywane komplementami, ulegały - pisze Martha Schad, autorka książki "One kochały Hitlera".

REKLAMA
"Moją kochanką są Niemcy!" - mówił Hitler w Reichstagu 13 lipca 1934 roku, dając do zrozumienia, że kontakty z kobietami nie będą dla przywódcy III Rzeszy pierwszą potrzebą. I choć tego się trzymał, przynajmniej jeśli chodzi o dystans do instytucji małżeństwa, był tylko człowiekiem. Na kobiety nie patrzył li tylko pod kątem pożądania, były bowiem dla niego zbyt cenne. Uwiedzione nazistowską ideologią, pomagały mu, jak mogły - nierzadko ofiarując spore sumy. Stanowiły ważne ogniwo, "ludzką twarz", niemieckiej propagandy.
Hitler, choć wcale kobieciarzem nie był, kobietami się otaczał. Przy okazji swoje myślał, bo prywatnym gronie dawał do zrozumienia, że "światem kobiety jest mężczyzna, a jej intelekt nie jest zbytnio istotny". Mimo to uwiódł bądź jak kto woli oczarował damy wysoko postawione, wykształcone, majętne.

ELSA BRUCKMANN (1865-1946)

Córka grecko-bizantyjskiego księcia Theodora Cantacuzene i hrabiny Deym von Stritec z Czech. Prywatnie żona Hugo Bruckmanna, szefa własnego wydawnictwa, znanego i poważanego dziennikarza i edytora, eksperta z zakresu historii sztuki i kultury. Przez lata pozostawała w cieniu męża, aż wydobył ją z niego... niespełniony austriacki malarz. Gdy kraj dźwigał się z kolan po I wojnie światowej, po raz pierwszy usłyszała o człowieku wzywającym do wiary w Niemcy. Tak, w roku 1920, rozpoczęła się jej fascynacja Hitlerem.
logo
Elsa i Hugo Brockmannowie. Domena publiczna / Snipview
Gdy Hitler po puczu monachijskim trafił za kratki, Bruckmann o nim nie zapomniała. Odwiedziny w 1924 roku w Twierdzy Landsberg zapamiętała jeszcze na długo - Hitler sprawiał wrażenie skromnego, ale zarazem rycerskiego. Kolejne lata tylko potwierdzały, w przekonaniu Bruckmann, zasadność jego idei. Rodziła się "tysiącletnia" niemiecka Rzesza, której charyzmatyczny wódz był dla Elsy niczym rodzony syn.

HELENE BECHSTEIN (1876-1951)

Kolejna, która miała Hitlera niemal za syna, choć była starsza zaledwie o 13 lat. Nie narzekała na biedę - byłą żoną fabrykanta fortepianów.
Helene wyjątkowo dbała o wygląd. Zawsze nienagannie ubrana, często w drogich futrach i biżuterii. Uwielbiała podniosłą muzykę Richarda Wagnera - zupełnie jak przywódca NSDAP. Cała trójka uczęszczała na festiwale wagnerowskie.
logo
Adolf Hitler z Heleną i Edwinem Bechsteinami. Domena publiczna / Axis History
Po dojściu Hitlera do władzy w 1933 roku, jego związki z majętną damą nie były już tak bliskie. Fuehrerowi Bechstein nie była już tak bardzo potrzebna, skoro miał już wszystko, czego potrzebował do samodzielnego rządzenia. Na panewce spalił też plan wpływowej kobiety, która zabiegała o względy wodza dla swojej córki Lotte. Ponoć ta ostatnia nie chciała męża, który... nie umie całować.

VIKTORIA VON DIRKSEN (1874-1946)

Baronowa, żona radcy Willibalda von Dirksena, która uległa szaleńczej wizji nieznanego szerzej kaprala, choć sama obracała się w najwyższych kręgach. W swojej okazałej rezydencji w Berlinie nierzadko gościła znane osobistości, w tym i księcia Wilhelma, którego widziała już na tronie wskrzeszonej niemieckiej monarchii. Nigdy tej chwili nie doczekała.
Z Hitlerem znała się od 1922 roku, a przyszły dyktator - młodszy o 15 lat - szybko wpadł w oko baronowej. Później, już jako fuehrer, często obdarowywał prezentami bratanicę Viktorii, Sigrit von Laffert. Także i w tym przypadku późniejsza władza Hitlera wpłynęła na oziębienie wzajemnych relacji. Do tego stopnia, że von Dirksen przesłała niegdysiejszemu idolowi podartą na strzępy książeczkę partyjną. Kończyło się życie "pierwszej damy nazistowskich Niemiec". Fascynacja wodzem prysła jak bańka mydlana.

EDDA CIANO (1910-1995)

"On nie był psychopatą ani neurotykiem. Był ludzki, bardzo ludzki" – pisała po wojnie córka faszystowskiego przywódcy Benito Mussoliniego. Ciano była wręcz miłośniczką Hitlera, co nie przeszkadzało jej być szczęśliwą mężatką. Jej wybrankiem był włoski minister spraw zagranicznych Galeazzo Ciano.
logo
Edda Ciano, wizyta w Sao Paulo, 1939. Domena publiczna, na lic. Creative Commons
Ciano, która z racji pełnionych przez męża obowiązków służbowych, a także jako córka samego duce, bywała gościem na berlińskich salonach, zrobiła na nazistach na ogół dobre wrażenie. Nie obyło się jednak bez "wpadek". Za taką bowiem Hitler i spółka (przynajmniej Goebbels) uznali wyzywające makijaże żony szefa włoskiej dyplomacji. – On nie lubi wymalowanych kobiet. (...) To nie są kobiety, które dają narodowi zdrowe dzieci – pisał o swym wodzu Joseph Goebbels, autor "Dzienników".
W czasie wojny związki Eddy Ciano z Berlinem wciąż były silne, a po schwytaniu Mussoliniego latem 1943 roku przez jego przeciwników, mogła liczyć na Hitlera. Spotkała się też z jego serdecznym przyjęciem w czasie wizyty w Wilczym Szańcu. I tym razem jednak popełniła gafę. Na propozycję rozpoczęcia negocjacji z Sowietami, fuehrer energicznie zaprotestował.

ELISABETH NIETZSCHE-FOERSTER (1846-1935)

Siostra filozofa Fryderyka Nietzschego, którego twórczość naziści zinterpretowali we właściwy dla siebie sposób, wprzęgając ją w machinę niemieckiej zbrodni. Elisabeth, tytułująca się naukowym stopniem doktora, zrobiła swojemu wielkiemu bratu ewidentnie czarny PR. Nie bez znaczenia na jej życiową drogę był też wpływ męża "nadkobiety" - zatwardziałego antysemity Bernarda Foerstera.
logo
Elisabeth Foerster-Nietzsche, ok. 1894 roku. Domena publiczna, na lic. Creative Commons
Zaangażowana w reżim w znacznym stopniu, wyrażała się o nazistowskim wodzu w samych superlatywach. – Jest cudem! – podkreśliła w jednym z listów. Innym razem uznała Hitlera za wielkiego, wspaniałego człowieka, którego po prostu... musi się kochać.
Gdy w 1935 roku Nietzsche-Foerster dopełniała swego żywota, świat - przynajmniej dla umierającej - wydawał się lepszy. W Niemczech od dwóch lat rządził już jej ulubieniec, który z honorami pożegnał swoją protektorkę. Zresztą oboje od lat słali sobie prezenty i wzajemne serdeczności. Odchodziła mając prawie 90 lat, chyba spełniona - jako ideał nowej niemieckiej kobiety.

MATHILDE LUDENDORFF (1877-1966)

Lekarka, myślicielka, żona zasłużonego niemieckiego generała - Ericha Ludendorffa. Choć wyszła za bohatera I wojny światowej, który z Hitlerem - w 1914 roku nie znającym się na wojnie młokosem - nie zawsze miał po drodze, widziała się w roli "filozofki" tyrana. Szczerze nienawidziła Żydów, katolików i masonów.
logo
Mathilde Ludendorff, ok. 1937 roku. Lebendiges Museum Online
Jednocześnie stopniowo poróżniała się z Hitlerem, który odcinał się od zafascynowanej ezoteryką generałowej. Oboje wraz z mężem z biegiem lat dziwaczeli, bez reszty poświęcając się pracy w Związku dla Niemieckiego Poznania Boga. Nie zerwali jednak całkowicie kontaktów z władzami III Rzeszy. Gdy w 1937 roku zmarł Ludendorff, Hitler zachował się jak trzeba. Śmierć generała ponoć bardzo go poruszyła.

GERDY TROOST (1904-2003)

– Hitler jest (...) jako człowiek wspaniałym, poważnym, wykształconym, skromnym facetem. Wprost wzruszającym – oceniła starszego o 15 lat od siebie dyktatora Gerhardine Troost.
Wraz z mężem, Paulem Ludwigiem, cieszyli się opinią znających się na rzeczy architektów. Prof. Troost dał się poznać jako człowiek, który na prośbę nazistów przebudował jeden z pałaców na tzw. Brunatny Dom, będący siedzibą kierownictwa NSDAP.
logo
Gerdy Troost w towarzystwie Hitlera zwiedza Dom Niemieckiej Sztuki w Monachium, 1937. Bundesarchiv, Bild 183-1992-0410-546
Sama Gerdy, jak o niej mówiono, także zawsze służyła Hitlerowi radą. Oceniała wystrój wnętrz, dobierała obrazy i inne dzieła, organizowała chwalące niemieckiego ducha sztuki ekspozycje. Dyktator nie pozostawał dłużny: w 1937 roku obwołał panią Troost profesorem. Więcej dla niej znaczyły jednak zapewne słowa wypowiedziane przez Hitlera 5 lat później. Uznał on wówczas cenioną architektkę za jedną z czterech wybitnych kobiet, z którymi w ogóle miał do czynienia.

ELLY NEY (1882-1968)

– Mamy wspaniały wzór do naśladowania w osobie naszego Fuehrera, u którego każde słowo i każdy czyn jest odwzorowaniem najświętszego przekonania, niezachwianej wiary – mówiła 23 czerwca 1935 roku Elly Ney, znana pianistka, której przyszło otwierać właśnie kolejny Festiwal Beethovenowski w Bonn.
logo
Elly Ney, 1925. Domena publiczna / MUGi
Z chwilą rozpoczęcia "romansu" z nazistami, jej nazwisko znano już szeroko poza granicami Niemiec. Ale wirtuozka, na swoją szkodę, zaczęła służyć reżimowi. W 1937 roku wstąpiła do partii narodowosocjalistycznej; szybko odkryła w sobie nienawiść do "wrogów", za jakich III Rzesza uznawała wszystkich Żydów.
Zawsze marzyła o prywatnym koncercie dla Hitlera, który przecież doceniał kunszt artystów, "pasujących" do jego wizji świata. Nie dane jej było jednak oczarować muzyką człowieka, do którego wzdychała.
logo
Wyd. Prószyński i S-ka

Napisz do autora: waldemar.kowalski@natemat.pl