Nie takich scen oczekiwali Europejczycy, którzy przyjęli do swoich krajów uciekających przed wojnami i biedą uchodźców, oraz imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. W sobotę ośrodek przejściowy w niemieckim Itzehoe ogarnęły brutalne zamieszki, w których Kurdowie i Arabowie starli się na nogi od stołów, krzesła i ławki...
Bilans tych drastycznych zajść to "tylko" sześć osób poważniej rannych i liczne zniszczenia w ośrodku, w którym doszło do sporu między Kurdami, a przybyszami pochodzącymi ze społeczności arabskiej, z którą ci pierwsi walczą o uzyskanie niepodległości. Jak informują niemieckie media, zaczęło się od słownej zniewagi, której adresatami padli Kurdowie. Wymiana kolejnych obelg szybko przerodziła się w zamieszki.
W bitwie na broń z mebli, w które wyposażono ośrodek w Itzehoe wzięło łącznie udział około 50 osób. Zamieszki udało się niemieckim służbom opanować dopiero po użyciu gazu pieprzowego, oraz wykorzystaniu sześciu szkolonych do takich działań psów. Dwóch spośród rannych to właśnie osoby odpowiedzialne za utrzymanie porządku w ośrodku.
W związku z wywołaniem tych starć zatrzymano też kilku młodych uchodźców. Nawet jeśli usłyszą oni zarzuty i będą odpowiadali karnie, później prawdopodobnie otrzymają jednak od niemieckiego państwa drugą szansę. W chwili obecnej Niemcy nie biorą pod uwagę odsyłania z kraju nawet osób zachowujących się w ten sposób. Mają oni jedynie trafić do innych ośrodków.
Opisując najnowsze zajścia media za Odrą przypominają jednak, iż to, co wydarzyło się w sobotę nie jest w ostatnich tygodniach nowością. Przepełnione ośrodki dla uchodźców i imigrantów z różnego rodzaju napięciami muszą się mierzyć prawie każdego dnia. Agresję wśród przybyszów z Azji i Afryki często wywołuje nie tylko fakt, iż w ośrodkach brakuje im swobody, spokoju, czy intymności. Sporym problemem okazują się właśnie antypatie między różnymi grupami etnicznymi.