Jej zdjęcie obiegło całą Polskę. Młodej kobiety, o bardzo smutnych oczach, jakby potwornie zmęczonej życiem. Może miała depresję? Może miała problemy? Od momentu, gdy wsiadła pijana za kierownicę, jej życie w ciągu kilku dni kompletnie wywróciło się do góry nogami. I zakończyło tak szybko, że wielu wciąż nie może wyjść z szoku. Zaczął się czas rozliczeń, wytykania błędów. Czy ta historia musiała się tak zakończyć? Łatwo teraz powiedzieć, że ta kobieta ”nie szukała pomocy”...
Monika Zbrojewska prowadziła pod wpływem alkoholu, taki jest fakt. Trudno jednoznacznie powiedzieć, dlaczego i trudno udawać, że tak nie było. Czy nadużywała go od dłuższego czasu? Miała depresję? Teraz można się nad tym zastanawiać. Kilka dni po zdymisjonowaniu, prawniczkę znaleziono nieprzytomną. Zmarła w szpitalu.
Ale ten jeden raz, którego w ogóle nie powinno być, być może pojawił się w bardzo złym momencie. Czy kwestia wyborów przyspieszyła wydanie na nią wyroku? Może gdyby w takim stanie wsiadła za kierownicę w innym czasie, nie spadłaby na nią taka lawina krytyki i jadu? Może nie byłoby takiego pastwienia się nad nią? Może premier nie zadziałałaby tak szybko? Może koledzy z palestry nie odsunęliby się od niej tak drastycznie?
Nie ona jedna
Były już przecież przypadki – nie raz – polityków, którzy prowadzili samochód w podobnym stanie. Albo rozrabiali, na przykład, w samolocie. Pamiętamy Jacka Protasiewicza, który skandalicznie zachowywał się na lotnisku we Frankfurcie? Było oburzenie, trochę śmiechu i nic się potem nie działo. Albo posłanka PiS Elżbieta Kruk? W 2008 roku tak o niej pisano:
Bełkotliwa mowa, chwiejny krok. Tak zachowywała się wczoraj w Sejmie Elżbieta Kruk. - Czy jest pani pijana? - pytali dziennikarze. - W związku z tym, że co? Że miałam urodziny dwa dni temu? - bełkotała.Czytaj więcej
A w ostatnich wyborach Elżbieta Kruk dostała ponad 43 tys. głosów.
”Szkoda mi jej, odczepcie się”
W przypadku wiceminister sprawiedliwości potępienie od razu było ogromne, choć Monika Zbrojewska – wiceminister sprawiedliwości – nie była przecież osobą powszechnie rozpoznawalną. Tak ogromne, że nawet na prawicowych portalach ludzie piszą teraz, że jest im jej zwyczajnie żal. ”Odczepcie się wreszcie od niej”, ”Szkoda mi kobitki, nie wytrzymała ciśnienia i stresu” – to tylko niektóre komentarze z portalu braci Karnowskich wpolityce.pl.
Odsądzano ja od czci i wiary. ”Fakt” pisał, że w ”rządzie wiedzieli, że Zbrojewska była pijaczką”. Przytaczał przykłady, że kiedyś wiosną, podczas weekendowych zajęć ze studentami, znaleziono ją w stanie kompletnego upojenia alkoholowego.
I dopiero po jej śmierci – jak to zazwyczaj bywa – pojawiła się głębsza refleksja. Ładnie napisał to jeden z dziennikarzy: W artykule „Pijana i agresywna wiceminister sprawiedliwości” napisałem, że Zbrojewska musiała być zniewolona przez alkohol, nie mogłem jednak przypuszczać, że choroba w tak znacznym stopniu zniszczyła psychikę prawniczki”.
Z łódzkich komentarzy
• Kolejna menelka, czy tylko pomroczność jasna? •Poszła przygotować miejsce w kiciu reszcie bandy z PO Nalezy nie tylko odebrac prawo jazdy, ukarac finansowo, ale i posadzic w p,ierdlu i wyrzucić z Uniwersytetu. To zaden autorytet. • A swoją drogą czy nalezy sie dziwic PiSowi i jego zwolennikom, ze chcą rozliczyc tą zdemoralizowaną formację??? • Sondaże źle rokują tej Pani, odezwał się w niej cham i mamy taki oto wkład Moniki w kampanię PO. Ależ w PO musi być ciśnienie :) Czytaj więcej
Nigdy nie mówiła o problemach
Czy to był lincz? Czy zwykłe potępienie nagannego zachowania polityka? Słaba psychika, która nie wytrzymała? Pojawiły się informacje, że Monika Zbrojewska mogła cierpieć na depresję. Że nikt nie wyciągnął do niej pomocnej dłoni. Że nikt nie dostrzegał jej problemu, a jeśli już – nikt nie zrobił nic, by jej pomóc. Sama sobie nie poradziła. Ale, z drugiej strony, może tej pomocy nie chciała? Tak zresztą mówi teraz minister sprawiedliwości, który zdymisjonował ja w trybie natychmiastowym. Powiedział, że z Moniką Zbrojewską pracował przez ostatnie pół roku i nie miał ”większych zastrzeżeń do jej pracy”.
– Nigdy nie informowała mnie o jakichkolwiek prywatnych problemach. Być może gdyby to zrobiła, to byłoby inaczej. Po odwołaniu próbowaliśmy rozmawiać z panią wiceminister. Nie było to możliwe – powiedział Borys Budka.
Większość przyklasnęła ministrowi
Przypomnijmy. Tuż przed wyborami Monika Zbrojewska jechała ulicami Łodzi mając 2 promile alkoholu we krwi. 23 października została odwołana ze stanowiska. Bez wątpienia słusznie, w końcu wielu politykom do tej pory uchodziło to na sucho. Wreszcie władza dała przykład. By karać wszystkich bez wyjątku, którzy jadą po pijanemu. Zbyt dużo wypadków z ich udziałem zdarza się ostatnio... Pewnie większość Polaków przyklasnęła ministrowi.
Bez względu na to, co było przyczyną jej śmierci, trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że w tym przypadku pojawiła się jakby wyjątkowo szybka ”nadreakcja” wszystkich. A może tylko ”nadreakcja” jej samej, osoby słabej psychicznie... Faktem jest jednak, że Monikę Zbrojewską osądzono praktycznie natychmiast, zanim wypowiedziała jakiekolwiek słowo.
Nie może uczyć studentów
Krytyka spadła lawinowo. Od wszystkich instytucji, w których pracowała, lub z którymi współpracowała, usłyszała, że nie jest tu mile widziana. Zarówno Uniwersytet Łódzki, gdzie wykładała na wydziale Prawa i Administracji, a także Okręgowa Rada Adwokacka, natychmiast przekazały jej sprawę rzecznikom dyscyplinarnym. A dziekan wydziału prawa UŁ, prof. nadzw. dr hab. Agnieszka Liszewska, powiedziała wprost: – Nie wyobrażam sobie jednak, żeby osoba, która dopuściła się umyślnego przestępstwa uczyła studentów prawa.
Wszyscy zamknęli przed nią drzwi. Teraz można się tylko zastanawiać, w jak bardzo złym stanie emocjonalnym musiała się znajdować...Wciąż nie podano oficjalnej przyczyny śmierci. Według ustaleń "Super Expressu" rodzina znalazła ją nieprzytomną w domu po zażyciu silnych leków.
Jest mi bardzo przykro, że osoba na takim stanowisku dopuściła się tak nagannego zachowania. Chciałbym powiedzieć jasno: potępiam absolutnie takie zachowanie. Czy ono będzie dotyczyło ministra, wiceministra, profesora, adwokata, kierowcy, piekarza, czy kogokolwiek innego - powinno to być napiętnowane bardzo mocno. Jednak w wypadku osób, które piastują stanowiska państwowe, to napiętnowanie idzie dalej. Nie ma na to zgody. Absolutnie. Dlatego moja reakcja jest jednoznaczna. W poniedziałek pani wiceminister nie będzie już pełniła swojej funkcji.