
Najwięcej ich uwagi przykuwa dziś zablokowanie przywódczych ambicji Grzegorza Schetyny, które musiały się odrodzić po tym, co działo się w Platformie przez kilka ostatnich miesięcy. Spora grupa działaczy PO – szczególnie tych najbardziej wpływowych – tak bardzo boi się skutków przejęcia władzy w partii przez Schetynę, że wolą trwać przy pracowitej, ale pozbawionej charyzmy i skłonnej do ryzykownych eksperymentów Ewie Kopacz. Bo dla nich już lepiej pójść z nią na dno, niż dać Platformie odżyć pod twardym przewodnictwem dolnośląskiego polityka.
Cóż jest w Grzegorzu Schetynie tak strasznego? Przez ostatni rok spędzony w roli szefa polskiej dyplomacji tylko ocieplał on swój wizerunek. Zimą to on zabierał głos w sprawie najważniejszych decyzji Polski związanych z wojną między Rosją a Ukrainą, przygotowywał ewakuację Polaków z Donbasu, a później zajmował się kłopotami polskich turystów. Zaliczył "wpadkę" w sprawie rosyjskiego udziału w wyzwoleniu Auschwitz, ale wśród Polaków w większości krytycznie patrzących na Rosję, powinna ona przysporzyć mu tylko nowych sympatyków.
Znamy się z Grzegorzem Schetyną bardzo długo, bo od 25 lat. Był czas, kiedy blisko i po koleżeńsku współpracowaliśmy. To się zmieniło, bo kiedy Schetyna w Platformie Obywatelskiej uczestniczył w planie, by wyeliminować wszystkich, nasze drogi się rozeszły... Czytaj więcej
Jak komentuje dziś w rozmowie z naTemat działacz dolnośląskiej Platformy i tamtejszy samorządowiec, część krążących legend to nieprawda, ale Grzegorz Schetyna nigdy ich nie dementował, bo "krwawe mity tylko go umacniały". – Facet wygląda jak Shrek i przez niektórych jest tak nazywany, więc nigdy nie mógł budować wizerunku, jak Nowak lub Tusk, którzy po prostu wyglądali na liderów – ocenia.
Schetyna od zawsze miał inne sposoby i wzbudzanie strachu, robienie z siebie bossa rzeczywiście działało. Niepotrzebnie tylko wyszedł tak ostro przeciw Tuskowi. Bo Schetyna mógł naprawdę przestraszyć tylko słabych, a tacy w polityce nie są nikomu potrzebni. Ale kiedy chciał za dużo, to stworzono taki klimat, że ci przestraszeni go jednak zjedli na tym słynnym głosowaniu, w którym stracił Dolny Śląsk na rzecz Jacka Protasiewicza.
Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl