
Prawo i Sprawiedliwość w kampanii wyborczej obiecało złote góry z posypką z diamentów, a na to nas nie stać. Dlatego teraz musi znaleźć sposób, by wycofać się z tego, co mówiło w kampanii wyborczej. I wydaje się, że partia Jarosława Kaczyńskiego ten sposób znalazła: "budżet w ruinie". PiS będzie przekonywało, że PO tak zadłużyła Polskę, że spełnienie części obietnic musi poczekać.
REKLAMA
Kampania wyborcza jest od obiecywania, a reszta kadencji jest od tłumaczenia, dlaczego nie wywiązało się z obietnic. A że Prawo i Sprawiedliwość obiecało sporo, to i szybko zaczęło przygotowywać swój elektorat do zderzenia z rzeczywistością.
Zderzenie ze ścianą
– Przejście z opozycji do rządu objawia się także gwałtownym zmądrzeniem i realizmem – stwierdził kilka dni temu w RMF FM Marek Belka, szef Narodowego Banku Polskiego. Dlatego teraz PiS będzie próbowało sprawić, żeby wyborcy stopniowo zapominali o najbardziej kosztownych obietnicach. Ale nie można liczyć tylko na krótką pamięć Polaków.
– Przejście z opozycji do rządu objawia się także gwałtownym zmądrzeniem i realizmem – stwierdził kilka dni temu w RMF FM Marek Belka, szef Narodowego Banku Polskiego. Dlatego teraz PiS będzie próbowało sprawić, żeby wyborcy stopniowo zapominali o najbardziej kosztownych obietnicach. Ale nie można liczyć tylko na krótką pamięć Polaków.
Stąd PiS będzie szukało argumentu, który wytłumaczy wyborcom, że choć partia chciała, to nie ma jak. Pierwszym krokiem do zbudowania takiej narracji jest wielki audyt. Bilans otwarcia podobny do tego, który ekipa Andrzeja Dudy robi w Kancelarii Prezydenta.
Najpierw audyt...
– Sporządzimy bilans otwarcia. Dlatego, że jesteśmy bombardowani różnymi dziwnymi informacjami. Być może znowu – po raz kolejny – ci, którzy rządzili przez 8 lat, oszukali opinię publiczną. Mówili, że sytuacja jest dobra, a w rzeczywistości być może jest inaczej – mówił już w sobotę, niecały tydzień po wyborach, Mariusz Błaszczak.
– Sporządzimy bilans otwarcia. Dlatego, że jesteśmy bombardowani różnymi dziwnymi informacjami. Być może znowu – po raz kolejny – ci, którzy rządzili przez 8 lat, oszukali opinię publiczną. Mówili, że sytuacja jest dobra, a w rzeczywistości być może jest inaczej – mówił już w sobotę, niecały tydzień po wyborach, Mariusz Błaszczak.
Jeszcze dalej poszedł Jarosław Gowin. – Odziedziczymy państwo w stanie dużo gorszym, niż spodziewa się tego wielu moich kolegów z ław parlamentarnych – mówił już dwa dni po wyborach w Polskim Radiu. – Bardzo spustoszony będzie budżet państwa – dodawał przyszły minister (choć jeszcze nie wiadomo, którego resortu).
...później rozpacz
W Kancelarii Prezydenta, która nie jest zbyt dużym urzędem, audyt trwa już prawie trzy miesiące. Nie wiadomo jak długo może potrwać audyt rządowy. Gdyby miał być prowadzony w takim tempie, mogłoby nie wystarczyć kadencji. Ale realistycznie patrząc badanie stanu państwa po PO może potrwać przez 3-4 miesiące. Wtedy PiS przejdzie do kolejnego etapu.
W Kancelarii Prezydenta, która nie jest zbyt dużym urzędem, audyt trwa już prawie trzy miesiące. Nie wiadomo jak długo może potrwać audyt rządowy. Gdyby miał być prowadzony w takim tempie, mogłoby nie wystarczyć kadencji. Ale realistycznie patrząc badanie stanu państwa po PO może potrwać przez 3-4 miesiące. Wtedy PiS przejdzie do kolejnego etapu.
A właściwie już zaczęło go realizować. To będzie przedstawianie wyników audytu i mówienie o tym, w jak złym stanie są finanse publiczne naszego kraju. Szczególnie głośno będą mówiły o tym prawicowe media. Nie tylko dlatego, że dla nich każda okazja do uderzenia w PO to przyjemność. Przede wszystkim dlatego, że trafiają do wyborców PiS, którym trzeba będzie wytłumaczyć, dlaczego ich partia zawiodła.
Przygotowywanie wyborców
I już to robią. – System poboru tego podatku [VAT - przyp. naTemat] jest w ruinie – mówił już w poniedziałkowych "Informacjach Dnia" Telewizji Trwam Zbigniew Kuźmiuk, europoseł PiS i ekspert partii od finansów. – Dość powiedzieć, że w tym roku zabraknie 15 mld zł wobec tego, co zaplanowano. To pokazuje, że minister finansów nad tym podatkiem nie panuje – dodawał.
I już to robią. – System poboru tego podatku [VAT - przyp. naTemat] jest w ruinie – mówił już w poniedziałkowych "Informacjach Dnia" Telewizji Trwam Zbigniew Kuźmiuk, europoseł PiS i ekspert partii od finansów. – Dość powiedzieć, że w tym roku zabraknie 15 mld zł wobec tego, co zaplanowano. To pokazuje, że minister finansów nad tym podatkiem nie panuje – dodawał.
Dlatego już podczas wieczoru wyborczego na liście priorytetów wymieniano autopoprawkę do budżetu. To będzie początek naprawiania państwa i finansów publicznych. Kolejnym będzie uszczelnienie systemu podatkowego, o którym politycy PiS mówią jako o głównym źródle finansowania obietnic. Jest jedno ale: oczekiwane wpływy nie pojawią się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Uszczelnianie będzie trwało, co przyznają sami politycy PiS.
Misterna praca
– W pierwszym roku takich efektów nie osiągniemy, trzeba będzie do tego dochodzić stopniowo, ale uważam, że gdyby udało się to przesunąć o jeden punkt procentowy, to byłoby dobrze – mówił wspomniany już Zbigniew Kuźmiuk. Jarosław Gowin podał nawet konkretną kwotę zysków w pierwszym roku po wprowadzeniu zmian. – Da się uzyskać 50 mld zł, ale w perspektywie kilku lat. Nie od razu. (...) Ale w rok da się osiągnąć z tego tytułu kilka, maksimum 10 mld zł – mówił lider Polski Razem w "Rzeczpospolitej".
– W pierwszym roku takich efektów nie osiągniemy, trzeba będzie do tego dochodzić stopniowo, ale uważam, że gdyby udało się to przesunąć o jeden punkt procentowy, to byłoby dobrze – mówił wspomniany już Zbigniew Kuźmiuk. Jarosław Gowin podał nawet konkretną kwotę zysków w pierwszym roku po wprowadzeniu zmian. – Da się uzyskać 50 mld zł, ale w perspektywie kilku lat. Nie od razu. (...) Ale w rok da się osiągnąć z tego tytułu kilka, maksimum 10 mld zł – mówił lider Polski Razem w "Rzeczpospolitej".
PiS będzie też powtarzało, jak wiele środków wydano na "ratowanie górnictwa", które "rząd Kopacz zostawił w zapaści". Dlatego partia rządząca będzie przekonywała, że najpierw trzeba zarobić na spełnienie obietnic, a później dopiero będzie mogła zacząć je spełniać. Nie wiadomo tylko, czy wystarczy kadencji na wywiązanie się z obietnic.
Obietnice z gwiazdką
Oczywiście część z obietnic trzeba będzie zrealizować, bo wyborcy coś tam jednak z kampanii pamiętają. Ale nie pamiętają szczegółów, więc można się spodziewać dodania gwiazdek rodem z umów bankowych. 500 zł na dziecko (ale tylko po zgłoszeniu, tylko poniżej pewnego poziomu dochodów, tylko na określone wydatki), niższy wiek emerytalny (ale np. tylko dla nowych pracowników, albo tylko po przepracowaniu okresu składkowego).
Oczywiście część z obietnic trzeba będzie zrealizować, bo wyborcy coś tam jednak z kampanii pamiętają. Ale nie pamiętają szczegółów, więc można się spodziewać dodania gwiazdek rodem z umów bankowych. 500 zł na dziecko (ale tylko po zgłoszeniu, tylko poniżej pewnego poziomu dochodów, tylko na określone wydatki), niższy wiek emerytalny (ale np. tylko dla nowych pracowników, albo tylko po przepracowaniu okresu składkowego).
Politycy wygrywają wybory, bo mają wielki talent do obiecywania. Ci, którzy mają równie duży talent do tłumaczenia, dlaczego nie dotrzymali słowa, wygrywają reelekcję. PiS teraz będzie próbowało pokazać, że "da radę" zrobić także to drugie.
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl
