Dziennikarzy porównujących Donalda Tuska do Edwarda Gierka, przy okazji wizyt premiera w Euro-miastach Tomasz Lis nazywa "mało wyrafinowanymi". Ale we wstępniaku do najnowszego numeru tygodnika, jego redaktor naczelny przyznaje, że widzi pewne podobieństwo pomiędzy liderem Platformy, a byłym pierwszym sekretarzem KC PZPR.
"Dla Donalda Tuska nadchodzące Euro będzie miało takie znaczenie, jakie dla Gierka miały piłkarskie mistrzostwa świata w 1974 roku."
Będzie to tak jak w latach 70-tych "stempel" na propagandzie sukcesu. Potwierdzenie, że potrafimy zorganizować europejską imprezę, że podziwia nas świat, że jesteśmy coraz lepsi, że zielona wyspa nie jest wymysłem specjalistów od PR.
Jednocześnie Tomasz Lis twierdzi, że dla Donalda Tuska stawka jest większa niż dla Edwarda Gierka.
"Gierek bez tamtego sukcesu mógł się jednak obyć. Tuskowi zaś sukces naszych piłkarzy na Euro jest absolutnie niezbędny."
Niezbędny, bo zdaniem redaktora naczelnego Newsweeka, jeśli polska reprezentacja zawiedzie, Tusk utonie pod zarzutami, że kraj nie został do Euro przygotowany, że porażką było wszystko. Jeśli wyjdziemy z grupy - napisał Tomasz Lis, "naród będzie pęczniał z dumy". Natomiast jeśli nie wyjdziemy, to cały polityczny plan Tuska, by od Euro zacząć polityczną ofensywę, by odrabiać straty w sondażach, by budować dobry wizerunek, legnie w gruzach.
Donald Tusk jest więc w rękach Franciszka Smudy, który już nie raz udowodnił, że potrafi czynić cuda - konkluduje Tomasz Lis.
"W razie porażki na Euro kibice rozszarpią i zjedzą Smudę, ale będzie to tylko przystawka. Zupą będzie prezes Lato, ale głównym daniem będzie Tusk z grilla."