Rząd Beaty Szydło jeszcze nie powstał, a już ma do rozwiązania jeden poważny problem. To rozchodząca się po zachodnich mediach zbitka "Macierewicz-antysemita". Podstawę do takich ocen dał sam przyszły szef MON swoją wypowiedział sprzed 13 lat. Nie odciął się wtedy od twierdzeń o prawdziwości Protokołu Mędrców Syjonu, które opisują żydowski plan przejęcia władzy nad światem.
Nowy minister obrony Antoni Macierewicz znany jest głównie z aktywności związanej ze służbami specjalnymi i katastrofą smoleńską, a jego ostre wypowiedzi w tych kwestiach w Polsce nie robią już na nikim wrażenia. Nieco zdziwienia wywołują na Zachodzie, ale tam te sprawy nie są na tyle powszechnie znane, by wywołać powszechne oburzenie.
Bumerang wrócił
Dlatego opublikowaną we wtorkowym "Guardianie" sylwetkę nowego szefa MON można by uznać za umiarkowanie szkodliwą. Ale w tekście jest jeszcze jeden wątek, który pada na znacznie bardziej podatny grunt. To przypomnienie wypowiedzi Antoniego Macierewicza sprzed 13 lat. Jako gość swojego ulubionego Radia Maryja odpowiadał wtedy na pytanie słuchacza o masonerię i o Protokoły Mędrców Syjonu.
To opublikowany po raz pierwszy w 1903 roku dokument, który opisuje realizację przez żydów planu przejęcia władzy nad światem. Dzisiaj w powszechnej ocenie historyków ten dokument uznawany jest za fałszywkę, sfabrykowaną na zlecenie carskiej Ochrany. Wtedy stanowił usprawiedliwienie problemów wewnętrznych kraju, kilkadziesiąt lat później był jednym z podstawowych dzieł analizowanych w szkołach nazistowskich Niemiec.
Wyczulony Zachód
Mimo tego Macierewicz nie odcina się od dokumentu, wspomina tylko o tym, że są teorie mówiące o tym, że to fałszywka. Ale zaraz zaznacza, że nie czuje się na siłach, by samemu o tym rozstrzygać. Dodaje jednak, że "ostatnie lata" pokazują, że także w Polsce są grupy działające przebiegle i na niekorzyść naszego kraju.
Przytoczenie tych słów przez opiniotwórczego "Guardiana" wywołało na Zachodzie falę komentarzy. Ich przekaz jest jednoznaczny: przyszły szef polskiego MON to antysemita. Szef wpływowej Żydowskiej Ligii Przeciw Zniesławieniom już domaga się cofnięcia jego nominacji.
Nie antysemityzm, tylko teorie spiskowe
Współpracownicy Macierewicza odpowiadają kolejnymi oświadczeniami, w których przekonują, że polityk PiS nie jest antysemitą. Przypominają ostry sprzeciw Macierewicza wobec komunistycznej nagonki antyżydowskiej z 1968 roku. I rzeczywiście, po studenckich protestach został zatrzymany przez milicję i zawieszony w prawach studenta. Współpracował też z wieloma osobami żydowskiego pochodzenia w antykomunistycznym podziemiu.
Dlatego wypowiedź Macierewicza sprzed 13 lat należy zrzucić raczej na karb jego zamiłowania do teorii spiskowych, a nie antysemityzmu. Ale to nie są powszechnie znane informacje, szczególnie poza granicami Polski. Dlatego na Zachodzie szybko może utrwalić się obraz polskiego ministra-antysmity. Szczególnie, że PiS jeszcze nie dostrzega wagi problemu.
PiS bagatelizuje
Minister spraw zagranicznych in spe Witold Waszczykowski w porannej rozmowie z Jackiem Żakowskim w TOK FM w ogóle kwestionował potrzebę poruszania tego tematu. Sam zaczął szeroko opowiadać o żydowskim lobby, powołując się na opracowania amerykańskich politologów.
Pytany o to, czy jego zdaniem Protokoły to dokument mówiący prawdę odparł: – Aż tak głęboko bym nie sięgał, ale to zjawisko, które istnieje w świadomości, nie zagłębiałbym się w to, nie wiem, czy akurat jest to sprawa, która rzutuje na współczesne stosunki międzynarodowe – przekonywał. Dodał też, że przyszły rząd będzie tłumaczył, że Macierewicz nie piętnował zjawiska [istnienia lobby żydowskiego], tylko je opisywał.
Zagrożenie
To może być za mało, bo problem jest poważany. Macierewicz jako szef MON sporo swojej aktywności będzie realizował w ramach NATO i konkretnie w Stanach Zjednoczonych. A tam izraelskie lobby to ważny uczestnik życia politycznego. Obecny sekretarz obrony Ashton Carter ma bardzo dobre stosunki z władzami Izraela, a przed nominacją współpracował z Żydowskim Instytutem ds. Bezpieczeństwa Narodowego.
Wyczuleni na kwestie żydowskie są też nasi partnerzy z Unii Europejskiej, dlatego rząd powinien jak najszybciej próbować "wyprostować" zamieszanie. Ekipy ministerstwa spraw zagranicznych i ambasad, choć wywodzące się z czasów PO, powinny użyć swoich kontaktów, by uspokoić naszych partnerów. Może jakąś rolę powinien odegrać też prezydent? Im szybciej to się stanie, tym lepiej.