Coraz więcej firm z Polski wyrusza na podbój światowych rynków. Co z tego mają zwykli podatnicy? Ekspansja i wzmocnienie pozycji polskiego biznesu za granicą to nie tylko względy wizerunkowe, lecz i realne korzyści dla gospodarki kraju. W ślad za rosnącym eksportem w górę pnie się PKB – twierdzą eksperci. Korzyści odnoszą też ci, którzy zostają w kraju. Chodzi m.in. o polskie placówki naukowe, które pomagają tworzyć rozwiązania mające na celu podnieść zdolność konkurencyjną rodzimych przedsiębiorstw za granicą.
– Ekspansja w obecnych warunkach to nie przywilej, lecz konieczność – utrzymuje w rozmowie z naTemat.pl Jakub Kompa, Kierownik think tanku Poland, Go Global! – Jeśli my nie zaczniemy wychodzić na światowe rynki, zagraniczni przedsiębiorcy nie będą czekali, tylko wejdą do Polski i będziemy zmuszeni grać na ich zasadach biznesowych. Lepiej więc uprzedzić ich ruch – dodaje.
Coraz więcej polskich firm zdaje się trzymać tej logiki. Obecnie wskaźnik przedsiębiorstw prowadzących działalność na zewnątrz wynosi 45 proc. – wynika z badań Poland, Go Global! przeprowadzonych wspólnie z Harvard Business Review Polska i ICAN Research. Jest to o jedną trzecią lepszy wynik niż w ubiegłym roku.
Co goni polski biznes na światowe rynki? – Chodzi przede wszystkim o zwiększenie zysków oraz poszerzenie grona klientów i odbiorców. Firmy, które badamy, w większości twierdzą, że zyski na zagranicznych rynkach są większe niż na rodzimym podwórku – tłumaczy Jakub Kompa. Jak wynika z badań Poland, Go Global!, większość obecnych na obcych rynkach polskich firm ma optymistyczne nastawienie co do przyszłych przychodów z zewnątrz. Az 51 proc. wskazało, że spodziewa się dalszych wzrostów zysków.
Ekspansja to także dywersyfikacja ryzyka. – W pewnym momencie zrozumieliśmy, że wyjście na zewnątrz stanowi jedyną możliwą szansę rozwoju – wyjaśnia w rozmowie z naTemat.pl Maciej Koński, dyrektor naczelny Centrum Analiz Strategicznych i Rozwoju Bazy Zasobowej KGHM. – Inwestycje w kopalnie w Kanadzie czy Chile były kluczowym krokiem podjętym ku obniżce naszych kosztów produkcji w długim terminie – dodaje. Jest to ważne posunięcie, biorąc pod uwagę fakt, że cena takich surowców jak miedź zależna jest od notowań na giełdzie w Londynie, a nie od polityki cenowej poszczególnych dostawców. Dzięki zagranicznym inwestycjom KGHM ochronił więc miejsca pracy w polskich kopalniach głębinowych, które charakteryzują się stosunkowo wysokimi kosztami produkcji.
Jak wskazują analitycy rynkowi, nawet przeniesie produkcji za granicę nie zawsze wiąże się z likwidacją miejsc pracy w kraju. – W globalnej gospodarce to normalne, że optymalizacja kosztów często oznacza przeniesienie fabryki. Ale jeśli obsługa klientów, księgowość czy np. marketing zostają w Polsce, to może wręcz oznaczać wzrost zatrudnienia. Zwłaszcza jeśli, tak jak w przypadku KGHM, w kraju zostają zyski (chociażby podatek od kopalin) – wymienia Kompa.
Wreszcie, wychodząc na rynki zagraniczne, polskie firmy mają możliwość pozyskać i wdrożyć know how. – Dzięki kopalni Sierra Gorda w Chile zdobyliśmy umiejętności wydobycia w kopalniach odkrywkowych, czego nie mogliśmy się nauczyć w warunkach krajowych – potwierdza Maciej Koński z KGHM.
A co z sukcesów Polaków poza granicami kraju mają ci, co w nim zostają? – Im więcej firm wychodzi na rynki zagraniczne, tym bardziej rośnie wielkość eksportu, a to z kolei korzystnie wpływa na PKB i konsumpcję wewnętrzną – utrzymuje Jakub Kompa. Dodaje, że Polska obecnie znajduje się na plusie, jeżeli chodzi o bilans handlowy, co oznacza, że sprzedajemy więcej, niż kupujemy. Jak wynika z ostatnich danych Głównego Urzędu Statystycznego, dodatnie saldo w okresie od stycznia do sierpnia 2015 r. wyniosło 2,2 mld euro wobec 1,9 mln euro na minusie w analogicznym okresie poprzedniego roku.
Nie można również pominąć roli ekspansji biznesowej w rozwoju polskiej nauki. Uczelnie bowiem aktywnie wspierają polskie firmy próbujące swoich sił na zewnątrz. Dla przykładu KGHM współpracuje z Polską Akademią Nauk, Akademią Górniczo-Hutniczą w Krakowie czy Politechniką Warszawską. Dzięki temu innowacyjne projekty polskich uczelni są komercjalizowane.
– Współpraca placówek naukowych z biznesem też coraz częściej polega na zapewnieniu przedsiębiorcom dobrze przygotowanej kadry – wyjaśnia Kompa. Najlepszym przykładem takiej symbiozy pozostaje producent zaawansowanych detektorów podczerwieni VIGO System z Ożarowa Mazowieckiego, który na stale współpracuje z Wojskową Akademią Techniczną. – Dzięki tej kooperacji firma ma stały dopływ specjalistów. Z kolei uczelnia może korzystać z kosztownych urządzeń, które nieodpłatnie udostępnia jej VIGO System – dodaje Jakub Kompa.
Patronem akcji „Narodowi czempioni, narodowe korzyści” jest KGHM Polska Miedź SA.