– Nawet kiedy zakładamy mały start-up internetowy, szybko może się okazać, że stajemy się firmą globalną – mówi nam Adam Sawicki, wiceprezes KGHM, za sprawą którego polska firma staje się globalnym graczem, działającym w 7 różnych strefach czasowych. – Firmy w Polsce powinny zwracać na to uwagę, bo nie chodzi tylko o to, że one same mogą wejść na rynek międzynarodowy, muszą się również liczyć z konkurencją firm z zagranicy – podkreśla nasz rozmówca.
Zapewne każdy przedsiębiorca marzy o tym, by podbijać świat. Polski gigant górniczy, KGHM Polska Miedź S.A., w zeszłym roku przejął kanadyjską spółkę Quadra. I tym samym KGHM z regionalnego potentata stało się globalnym graczem. A za to, by firma dobrze funkcjonowała w siedmiu różnych strefach czasowych, odpowiada nasz rozmówca: Adam Sawicki, który od 2012 roku jest wiceprezesem zarządu ds. korporacyjnych.
"Forbes" był delikatnie zdziwiony faktem, że Sawicki, który wcześniej pracował m.in. w skandynawskim gigancie telekomunikacyjnym TeliaSonera (przez 12 lat, m.in. jako wiceprezes ds. Europy Środkowo-Wschodniej) czy pełnił funkcję prezesa w GTS Central Europie, przyszedł do polskiej spółki. Ale taki wybór nie powinien nikogo dziwić – nasz rozmówca ukończył Uniwersytetu Sztokholmski, studia podyplomowe oraz specjalistyczne szkolenia w USA, Szwajcarii i Francji, m.in. na Harvard Business School czy Uniwersytecie Stanforda. W latach 2008-2011 pełnił funkcje prezesa zarządu grupy telekomunikacyjnej GTS Central Europe, a ostatnio zajmował stanowisko prezesa zarządu firmy Ruch Internet SA.
Nam Adam Sawicki opowiedział o tym, czym różni się polska kultura pracy od skandynawskiej czy amerykańskiej, czy prestiżowe studia są dziś potrzebne do globalnego sukcesu oraz jak sprawić, żeby jedna firma pracowała 24h na dobę – bo kiedy tu kładziemy się spać, w Kanadzie zaczyna się robota.
Pana tytuł w KGHM to „wiceprezes ds. korporacyjnych”. To brzmi jak korpo-magia. Co dokładnie oznacza ten termin?
Adam Sawicki: Najkrócej można by określić tę rolę, jako wspieranie transformacji KGHM z dużej, polskiej spółki w prawdziwie międzynarodową firmę wydobywczą, działającą w wielu różnych krajach, z różnymi regulacjami, uzależnioną od globalnych wskaźników ekonomicznych i mającej międzynarodowych inwestorów. Zakres moich obowiązków jest dość szeroki. Jesteśmy rok po transakcji zakupu kanadyjskiej Quadry FNX, która wiąże się z olbrzymią transformacją całej firmy. To
dla nas ogromny krok naprzód. Z dużej, polskiej spółki, która dzięki złożom na Dolnym Śląsku świetnie funkcjonowała przez ostatnie 50 lat, niemal z dnia na dzień staliśmy się globalną firmą, pracującą w siedmiu różnych strefach czasowych. To jest prosty przykład wyzwania, które stoi przed KGHM. Wraz z przejęciem kanadyjskiej spółki pojawiło się bardzo dużo nowych aspektów pracy, które do tej pory nie występowały, bo po prostu nie było takiej potrzeby.
Do moich zadań należy stworzenie, skoordynowanie i zarządzanie wszystkimi procedurami nowego ładu korporacyjnego. Między innymi poprzez te działania, stajemy się bardziej efektywni i kreujemy naszą reputację wśród międzynarodowych inwestorów. Samo przejęcie Quadry skupiło na nas wzrok dziennikarzy, analityków i inwestorów zagranicznych. Widzimy ogromne zainteresowanie KGHM. To był krok milowy, po którym zaistnieliśmy zarówno w Kanadzie, jak i Chile, czyli w kraju, w którym inwestują obecnie najwięksi globalni gracze z branży. O tym, że jesteśmy międzynarodową spółką, najlepiej świadczy fakt, że blisko 40 proc. akcjonariuszy spółki to zagraniczni inwestorzy instytucjonalni.
W Chile kojarzymy się z Janem Pawłem II, Lechem Wałęsą, ale też z Ignacym Domeyką, który stworzył tam podwaliny dla rozwoju przemysłu górniczego. Rzadko kiedy mówi się, że przyjaciel Mickiewicza jest jednym z najbardziej znanych geologów, ojcem-nestorem jednej z największych politechnik, że w tej dziedzinie mamy znaczną spuściznę. W Kanadzie i USA jesteśmy coraz bardziej rozpoznawalni i to jest wizerunek, nad którego wzmocnieniem zamierzamy dalej pracować.
To ogólniki, a konkrety? Co na przykład Pan robi? Bo "ład korporacyjny" to także dość enigmatyczne określenie, które można przypisać w zasadzie do wszystkiego.
Jednym z moich wyzwań jest wspieranie procesu tworzenia tzw. centrów kompetencyjnych. Międzynarodowy charakter biznesu Quadry dał nam kompetencje, z których chcemy skorzystać w całej Grupie. KGHM jest zintegrowanym producentem, czyli mamy wszystko: od kopalni, przez zakłady wzbogacania rudy, aż po huty. Z kolei Quadra była zupełnie innym rodzajem firmy, skoncentrowanym na poszukiwaniu nowych złóż i wczesnej fazie pracy kopalni. Są to więc obszary, na których obie firmy mogą się bardzo dobrze uzupełniać.
Zbudowanie tej platformy tak, by pracownicy w Kanadzie i Chile mogli korzystać z naszej wiedzy i vice versa, to moja odpowiedzialność. Pod tym względem inwestycja już nam się zwraca, bo wymieniliśmy dużo wzajemnych doświadczeń.
Ład korporacyjny to również wypracowanie i wdrożenie sposobu funkcjonowania organizacji zgodnego z różnymi systemami legislacyjnymi, a także najlepszymi praktykami i oczekiwaniami różnych grup interesariuszy, w tym: Rady Nadzorczej, akcjonariuszy, regulatorów w krajach, w których prowadzona jest działalność spółki, pracowników, partnerów biznesowych itd. Wraz z przejęciem Quadry kilkakrotnie wzrosła liczba tych stron i zwiększyła się złożoność ich wymagań. Należy jak najszybciej wprowadzić zmiany odpowiadające nowym potrzeby. To długi i złożony proces, który chcemy jak najszybciej rozpocząć.
Na przykład jakich? Co dla Quadry było w nas wartościowego?
Ciekawość od początku była obustronna. Kanadyjczycy i Chilijczycy są zainteresowani naszymi metodami pracy. Wszyscy pytają: jak to u was wygląda?
To, co szczególnie zafascynowało kanadyjskich kolegów, to etos pracy górniczej. Mundury, zaangażowanie w pracę, utożsamianie się z firmą, praca w jednej firmie przez całe lata. W połączeniu z kompetencjami Kanadyjczyków daje to bardzo ciekawą kombinację, która w przyszłości przyniesie jeszcze więcej zysków.
Budujemy programy wymian tak, by móc korzystać z tej wiedzy. Dla 50 topowych menedżerów przygotowujemy specjalny międzynarodowy program typu Executive MBA, aby umożliwić lepsze wzajemne poznanie, wspólną pracę, a tym samym zapewnić pewien wspólny poziom wiedzy i zrozumienia, umiejętność mówienia tym samym językiem.
Trudno jest ułożyć wszystkie te procesy w siedmiu różnych strefach czasowych?
Czy to trudne? Oczywiście. Trzeba jednak podkreślić, że proces ten rozłożony jest w czasie, z perspektywą długoterminową. Opracowaliśmy harmonogram określający jakie programy i kiedy mają powstać, jak korzystać z wiedzy. Stworzyliśmy siedem komitetów integracyjnych, które pracują w swoich obszarach merytorycznych i wypracowują
najlepsze praktyki, które później są wdrażane. Ten proces został rozłożony na lata. Tak właśnie powstają globalne firmy. Na pewno przejęcie Quadry przyspieszyło umiędzynarodowienie naszej spółki. Trzeba też inaczej zorganizować pracę, która teraz trwa 24 godziny na dobę, bo kiedy w Polsce idziemy spać, w Kanadzie rusza praca, a główną siedzibę KGHM International - bo tak nazywa się obecnie firma - mamy w Vancouver.
Budowanie organicznie tych kompetencji od podstaw byłoby bardzo trudne i długotrwałe. Przejmując Quadrę zyskaliśmy nie tylko dostęp do złóż, w tym Sierra Gorda, jednego z najlepszych projektów miedziowych na świecie, ale dostaliśmy też doświadczenie, które inaczej zdobywalibyśmy latami.
KGHM będzie jeszcze rosnąć w najbliższych latach? Zdobywać kolejne punkty na globalnym rynku?
Na świecie w ogóle jest walka o surowce, szczególnie o te coraz trudniej dostępne. Projekt Sierra Gorda istotnie zmniejszy średni koszt wydobycia miedzi w Grupie KGHM, dzięki czemu Grupa będzie konkurencyjna nawet w warunkach niskiej ceny rynkowej miedzi na świecie. Dla stabilności firmy, w tym również jej polskiej części, postanowiliśmy dać szansę najzdolniejszym pracownikom, którzy mogą w tej chwili rozwijać się globalnie.
Czy będziemy rosnąć? Absolutnie tak. Pamiętajmy, że KGHM International to nie tylko Sierra Gorda, ale także projekty w Kanadzie, np. kopalnie Afton-Ajax i Victoria. Dzisiaj wartość spółki to 13 miliardów dolarów. Prezes Herbert Wirth zapowiedział ostatnio, że chce, aby za kilka lat było to 20 miliardów dolarów.
I tu dochodzimy do Pana drugiej części kompetencji, czyli aktywów, złóż, przejęć. "Forbes" napisał o Panu: to ten człowiek, który ma zwiększyć wartość firmy. Pan decyduje o tym kogo kupić, kogo sprzedać?
Faktycznie zajmuję się też naszą grupą kapitałową w Polsce, w której są 43 spółki. Od tych wysoko wyspecjalizowanych, które produkują szyby wiertnicze, przez spółki zajmujące się kopalinami, po firmy produkujące wodę mineralną, czy uzdrowiska zlokalizowane w zachodniej Polsce.
W przypadku decyzji związanych z branżą wydobywczą najpierw patrzymy na kryteria wynikające z naszej strategii, następnie potencjalną inwestycję oceniają geolodzy, a
dopiero gdy dochodzi do transakcji, zaangażowany zostanie mój dział. Koledzy z departamentów ds. strategii i zespołów ds. rozwoju bazy zasobowej na bieżąco przyglądają się ciekawym lokalizacjom na całym świecie.
Najpierw jednak koncentrujemy się na zakończeniu budowy kopalni Sierra Gorda, w której produkcja ma ruszyć już w przyszłym roku. To jednak nie koniec naszych międzynarodowych planów rozwojowych. Dzięki mocnej pozycji rynkowej KGHM, dużej dbałości o dyscyplinę finansową oraz utrzymanie stabilnego poziomu produkcji możemy z optymizmem patrzeć w przyszłość i planować dalsze akwizycje.
Ambicje i plany muszą być jednak poprzedzone przygotowaniami. Pan zamienia KGHM w korporację międzynarodową. Dużo trzeba u nas zmienić pod względem kultury pracy? Jak to wygląda w Skandynawii i USA, gdzie wcześniej Pan pracował, w porównaniu z Polską?
Jestem zafascynowany szwedzkim modelem biznesowym. Nie tylko dlatego, że tam studiowałem, ale też ze względu na ilość globalnych firm, które zostały stworzone w kraju, w którym żyje zaledwie 9 milionów mieszkańców. TetraPak, IKEA, ABB, VOLVO, Skania, Astra, SAAB czy Ericsson. Liczba koncernów, które tam powstały, jest imponująca.
Przez wiele lat miałem możliwość pracy zarówno w Ericssonie, jak i grupie telekomunikacyjnej TeliaSonera. Praca tam pokazała, że w biznesie należy pozostać otwartym. Trzeba dostosować się do potrzeb, budując bardzo konsekwentną strategię, uwzględniającą zarówno lokalne uwarunkowania, jak i pokorę wobec zagranicznych partnerów.
Nie ma nic bardziej efektywnego w budowaniu współpracy niż przyjście do stołu negocjacyjnego i pokazanie co wnosimy, jaką wartość dodaną. To zawsze przekonuje drugą stronę. Budowanie tego konsensusu w stylu skandynawskim implementujemy w KGHM. Dlatego właśnie mamy siedem grup integracyjnych tak, by pokazać co my przynosimy Kanadyjczykom do stołu. Taki dialog pozwala budować uzgodnienia, które stanowią fundament globalnej firmy.
W USA jest jeszcze inaczej?
Anglosaska kultura jest trochę inna pod względem komunikacji. Ale w międzynarodowym obszarze obowiązują pewne uniwersalne standardy i do nich dążymy. Mamy swoje priorytety, nie zrobimy wszystkiego od razu, ale zakładamy, że w 2014 będziemy już inną spółką, zmieniony zostanie też nasz sposób myślenia o sobie.
Jeśli chodzi o otwartość – w polskich firmach jej brakuje? To dlatego wiele naszych przedsiębiorstw nie może przebić się za granicą?
To co nowe, nieznane często wywołuje obawy. Kluczem jest edukacja i praca nad niwelowaniem wątpliwości, bo obawa jest normalną ludzką reakcją. Potrzebna jest duża otwartość w komunikacji: jasne prezentowanie tego, co robimy dobrze, ale też brak kompleksów i umiejętność szczerego przyznania się, że chcielibyśmy nauczyć się, tego czego jeszcze nie umiemy.
To też kwestia odwagi, bo zespół, który doprowadził do przejęcia Quadry, miał bardzo dużo determinacji, która poparta była wnikliwą analizą. Mamy za sobą ponad 20 lat udanej transformacji, nabyliśmy wiele kompetencji, wielu ludzi zdobyło doświadczenie za granicą. Wiele firm budowało mozolnie swoją działalność od zera. Ten splot wydarzeń daje efekt i w pewnych obszarach, nie tylko w górnictwie, Polacy wykazują się wielkim zaangażowaniem i odwagą.
Niestety, zaangażowanie to nie wszystko. Młodzi bowiem twierdzą, że edukacja jest kiepska, z kolei pracodawcy narzekają na brak kompetencji u kandydatów.
To niezmiernie ważne by biznes współpracował ze światem nauki. Polscy inżynierowie są niezwykle szanowani. KGHM postanowił to wykorzystać i przekazuje nasz know-how
instytutom badawczym, z którymi współpracujemy. Otworzyliśmy też think tank „Poland, Go Global”. To inicjatywy, które uważamy za bardzo cenne i nawet jeśli nie dają doraźnych wyników, to liczymy, że długofalowo będą sprawiać, że polscy specjaliści będą chętniej zostawać w kraju, a ci, którzy wyjechali wracać do nas. To także przenosi się na wymiar konkurencyjności polskiej gospodarki.
My, jako KGHM, jesteśmy na tyle duzi, by mieć na to realny wpływ i mandat by zmienić status quo. Jeśli inne polskie firmy będą miały tyle determinacji i chęci, by zrobić podobnie, to zmiana byłaby kolosalna.
Trudno było zmienić Panu branżę - z telekomunikacji na górnictwo? Czy na Pana poziomie pracy nie robi to aż tak wielkiej różnicy?
Zmiana sektora to zawsze spore wyzwanie. Obszar mojej odpowiedzialności: budowanie międzynarodowych organizacji, to stosunkowo uniwersalna domena. Ład korporacyjny w międzynarodowych koncernach wygląda podobnie. Oczywiście, każda branża ma swoją specyfikę, ale tutaj korzystam z doświadczeń i kompetencji moich kolegów z firmy. Jednocześnie będąc spoza branży, po przyjściu do firmy zadawałem wiele pytań, i część z nich, mam nadzieję, pobudziła do refleksji, a zapewne nigdy nie zostałyby zadane przez osobę z tego samego środowiska.
Jeśli chodzi o wiedzę stricte branżową – odrobiłem pracę domową, choć do poziomu specjalisty geologa jeszcze mi daleko. Praca managerska nie wymaga aż takiego wyspecjalizowania, choć oczywiście manager musi znać i rozumieć swoją branżę. W mojej pracy jednak największą wartość stanowi moje międzynarodowe doświadczenie, umiejętność budowania złożonych organizacji i budowanie wartości grup kapitałowych.
No właśnie, doświadczenia. Dzisiaj często mówi się, że edukacja jest coraz mniej istotna, że można bez niej osiągnąć sukces. Pan studiował w Sztokholmie i na Harvardzie. Na taki poziom managerski da się dojść bez studiów albo ze "zwykłą", polską edukacją?
Dla mnie w budowaniu zespołów kluczem jest różnorodność. Jeśli chodzi o rozwój kariery, dobrze jest, gdy każdy sam definiuje swoją ścieżkę. Na pewno warto próbować różnych rzeczy. Wyjazd za granicę jest z reguły dobrym pomysłem. I to nie tylko na studia, ale np. do pracy. Doświadczenie międzynarodowe po pierwsze uczy pokory. Po drugie pokazuje, jak wyglądają nasze kompetencje w globalnym świecie, od którego przecież nie możemy uciec. Po trzecie, praca za granicą pokazuje coś, o czym już mówiłem czyli, że inne nie oznacza gorsze, nie oznacza też lepsze, tylko inne, że czasami to, co nam może się z pozoru wydawać niezbyt sensowne, w innych warunkach będzie całkiem dobrze funkcjonować. Wymiar międzynarodowy to coś, czego znaczenie będzie rosło w najbliższych latach. Nawet zakładając mały start-up internetowy, szybko może się okazać, że stajemy się firmą globalną. Firmy w Polsce powinny zwracać na to uwagę, bo nie chodzi tylko o to, że one same mogą wejść na rynek międzynarodowy, muszą się również liczyć z konkurencją firm z zagranicy.
W swojej karierze zajmował się Pan też internetem. KGHM to firma produkująca realne rzeczy, internet to sfera wirtualna – ale to o nim mówi się, że jest przyszłością biznesu i gospodarki. Rozwój ludzkości to dotcomy? Czy jednak firmy "realne"?
Jedno i drugie. Bez niektórych surowców nie będziemy w stanie mieć nowych iPadów, a bez aplikacji internet jako platforma nie ma sensu. KGHM, który jest potentatem na światowym rynku miedzi i srebra, przygląda się również metalom ziem rzadkich, czyli pierwiastkom takim jak skand, itr oraz 15 innych z grupy lantanowców. Mają one wiele zastosowań w nowych technologiach i są szeroko wykorzystywane m.in. do produkcji smartfonów, płaskich ekranów, czy satelitów. Rozwój biznesów wirtualnych nie będzie więc możliwy bez rozwoju biznesów realnych. Świat to system naczyń połączonych, zdając sobie sprawę z tych zależności można wziąć udział w czymś wielkim, dokonać zmiany. KGHM ma zarówno ambicje, jak i odpowiednie zasoby by wziąć aktywny udział w tym procesie.
Wierzę, że skutkiem kryzysu będzie upadek korporacji za 5 lat i globalny drive na start upy, które będą budowały nowy system gospodarczy z realizacją wizji Lecha Wałęsy, aby każdy był właścicielem. CZYTAJ WIĘCEJ