Na takich mówią „światowiec”. Raz zwiedza Chile, a raz – Mongolię. Dba o kreacje: bywa czwórkowy, stacyjny, a nawet parowy. Kto to taki? Polski kabel miedziany. Miliony ludzi na świecie zawdzięcza mu wiele: prąd, internet czy telewizję. Produkowany w kraju nad Wisłą trafia na kilkadziesiąt innych rynków.
Wszystko za sprawą TELE-FONIKI Kable, która od lat prowadzi aktywną ekspansję gospodarczą: sprzedaje swoje kable w tak dalekich krajach jak RPA, Kanada czy Kirgistan. Zdobywa świat nie w pojedynkę. Na chilijski rynek weszła razem z KGHM Polska Miedź SA. Jej kable miedziane znajdziemy w kopalni Sierra Gorda, jaką polski potentat miedziowy wybudował na pustyni Atacama.
Historia z chilijskim rynkiem zaczęła się trzy lata temu, kiedy to KGHM postanowił wyruszyć na podbój świata. Ze sobą w daleką podróż postanowił zabrać kilka innych polskich firm. Jedną z nich okazała się TELE-FONIKA Kable. Jak przyznaje w rozmowie z naTemat Aleksy Pachwicewicz, rzecznik prasowy spółki, tworzenie konsorcjów pod potrzeby kompatybilnych dostaw dla realizacji określonych kontraktów przez podmioty o zbieżnych interesach to skuteczny pomysł na to, by zaistnieć na obcych rynkach.
TELE-FONIKA Kable z kooperacji z KGHM jest zadowolona. – Wysoko cenimy tę współpracę. Zasilanie koparek w słynnej chilijskiej kopalni naszymi kablami górniczymi średniego napięcia jest kolejnym etapem naszej sprzedaży eksportowej – mówi Pachwicewicz. A tych etapów w ponaddwudziestoletniej historii firmy było niemało. Gdy w 1992 r. Bogusław Cupiał, początkujący wówczas producent wyrobów metalowych z Myślenic, wraz z dwójką znajomych założył TELE-FONIKĘ, egzotyczne rynki były tak odległym marzeniem jak wygrana w totolotka.
Cudów, jak wiadomo, w biznesie nie ma. Jest za to mozolna praca i poświęcenie. To właśnie te dwa czynniki uczyniły ze spółki, której kapitał założycielski wynosił zaledwie 31,5 współczesnych złotych (315 tys. starych złotych), jednego z największych producentów kabli w Europie.
Nowo powstały producent szybko zjednał sobie rynek, ponieważ w przeciwieństwie do państwowych konkurentów działał szybko i elastycznie. – Przed TELE-FONIKĄ to było tak: jechałeś do fabryki kabli, np. w Ożarowie czy w Bydgoszczy, i mówiłeś, że potrzebujesz np. 100 metrów kabla. A oni na to, że mają tylko szpule po 300 metrów, nie będą dzielić, a w ogóle to proszę przyjść za dwa miesiące, bo jest kolejka. Po prostu PRL. A u Cupiała było tak: proszę bardzo, ile pan potrzebuje, przywieziemy. Przecież to oni stelefonizowali ten kraj – relacjonował w rozmowie z GW jeden ze współpracowników Bogusława Cupiała.
Gdy firmie udało się na dobre zakorzenić się w Polsce, nadszedł moment na zagraniczne rynki. Punktem zwrotnym w międzynarodowej ekspansji polskiego producenta okazało się przejęcie ELEKTRIMU Kable w 2002 roku i Krakowskiej Fabryki Kabli w 2008 roku. – Wówczas gwałtownie wzrosła sprzedaż eksportowa, z 2 proc. do poziomu 70 proc. – wspomina Aleksy Pachwicewicz.
Innym ważnym etapem okazał się 2007 rok i zakup zakładu produkcyjnego w Czernihowie na Ukrainie orz Fabryki Kabli Zajeczar w Serbii. – W perspektywie miały to być rynki generujące duże zapotrzebowanie na wyroby kablowe oraz posiadające zerowe stawki celne w handlu z Rosją. Nie stanowią one jednak dużego udziału w przychodach Grupy – tłumaczy Pachwicewicz.
Zakłady w Serbii i na Ukrainie spełniają jednak inną ważną rolę. – W związku z tym, że były to akwizycje istniejących fabryk z lokalnymi rynkami zbytu, nie było konieczności przeniesienia maszyn produkcyjnych z Polski, co mogło się wiązać z redukcją zatrudnienia w zakładach w Polsce. Zakłady te wspierają naszą sieć dystrybucyjną w produktach, w których brakuje nam mocy produkcyjnych w Polsce – wyjaśnia rzecznik.
Te inwestycje także dodały większej pewności siebie polskiej firmie w poruszaniu się na zagranicznych rynkach. Dziś TELE-FONIKA Kable eksportuje swoje wyroby do ponad 90 krajów, w tym tak egzotycznych jak Mongolia, Indonezja, Peru, Wenezuela, Kolumbia, Kirgistan czy Tajlandia. W samym tylko ubiegłym roku za granicę trafiło ok. 65 proc. wyprodukowanych przez firmę kabli. Spółka nie zamierza jednak spoczywać na laurach i planuje zwiększenie sprzedaży. W 2014 roku wzrost wyniósł 6 proc., co pozwoliło osiągnąć przychody na poziomie 3,4 mld zł.
Patronem akcji „Narodowi czempioni, narodowe korzyści” jest KGHM Polska Miedź SA.