Zaraz, a kto to powiedział: "Nie interesuje mnie prawo łaski". Kamiński dawniej nazywał ułaskawienia bezzczelnością
Zaraz, a kto to powiedział: "Nie interesuje mnie prawo łaski". Kamiński dawniej nazywał ułaskawienia bezzczelnością Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Ach ten relatywizm... Jeszcze nie tak dawno Mariusz Kamiński krytykował prezydenta Kwaśniewskiego, który na kilka dni przed końcem kadencji ułaskawił Zbigniewa Sobotkę. Ba, zarzekał się, że sam nie jest zainteresowany ułaskawieniem. Ale pamiętajmy, że słowa te padły, gdy jeszcze niemożliwa była #dudapomoc.

REKLAMA
Jeszcze w maju, w rozmowie z Konradem Piaseckim ułaskawiony przez Andrzeja Dudę minister mówił: "Nie interesuje mnie prawo łaski. Mnie interesuje pełne uniewinnienie przed sądem". Otrzymany wyrok uważał za absurdalny i twierdził, że w tej sprawie może zapaść wyłącznie wyrok uniewinniający. Teraz już nie musi.
Wypowiedzi Kamińskiego sprzed lat świadczą, że nowy koordynator służb specjalnych zmienił sposób patrzenia na prezydenckie ułaskawienia o 180 stopni. W 2005 roku, gdy Aleksander Kwaśniewski ułaskawiał Sobotkę skazanego za udział w tzw. aferze starachowickiej, dotyczącej przecieku tajnych informacji z MSWiA, Kamiński mówił o bezwstydnej i bezczelnej decyzji.
– To pokazuje, że jest jakaś nierówność wśród obywateli, że są osoby szczególnie chronione, a taką osobą dla Aleksandra Kwaśniewskiego jest pan Sobotka - mówił Kamiński. A kim dla Andrzeja Dudy jest Mariusz Kamiński?
Tymczasem wiemy już, że prezydent Andrzej Duda ułaskawił swojego kolegę Mariusza Kamińskiego. – Chciałem potwierdzić, że pan prezydent postanowieniem z 16 listopada ułaskawił 4 funkcjonariuszy CBA, w tym b. szefa CBA, pana Mariusza Kamińskiego. Pan prezydent miał prawo do zastosowania prawa łaski na każdym etapie postępowania – powiedział we wtorek Andrzej Dera.
Minister z Kancelarii Prezydenta nie wspominał jednak nic o braku wstydu, ani o bezczelności. Zwrócił natomiast uwagę, że prezydent uwalnia wymiar sprawiedliwości od polityczności.
Źródło: TVN24.pl